sobota, 22 grudnia 2012

49 To ja jestem w ciąży


Rym-tym-tym tym, obiecane napisane :D

Jak będziecie grzeczni kolejny rozdział pojawi się w święta! A więc czekam na komentarze i pytania do postaci ta teraz miłego czytania! 



Rano Zayn
Zapakowaliśmy wszystkie torby do Vana, doskonale wiedziałem, że całe siedem dni nie zobaczę Zu i Pati, było mi z tego powodu przykro, ale przecież tak wygląda moja praca. To tylko siedem dni powtarzałem sobie w duchu kiedy tuliłem na pożegnanie Pati i Zu. 
-Zu dbaj o mamę, pamiętaj wujek niedługo wróci i na pewno coś fajnego ci przywiezie.
Mała niestety nie chciała mnie puścić, wiedziałem, że jest do mnie przywiązana ale nie sądziłem, że przy wyjeździe będzie to aż taki problem. Płacz i kurczowe trzymanie koszulki to wszystko będzie siedziało mi w głowie przez kolejne dni.
-Zu jadę tylko na trochę wrócę i będziemy się razem bawić, nie płacz proszę...
Na nic zdawały się moje prośby, mała nie mogła się uspokoić, czułem się wtedy fatalnie, tak jakbym musiał zabrać dziecku coś na czym bardzo mu zależało. W końcu Pati z małą na rękach weszła do domu, a my ruszyliśmy w drogę.
Po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów udało mi się zasnąć. Obudził mnie dźwięk telefonu
-Halo?
W słuchawce słyszałem konspiracyjny szept Olki. -Ona nie chce mnie słuchać, mówi że źle się czuje a nie chce pójść do szpitala.
-Nie dobrze, coś ją boli?
-Nie wiem nie chce mi nic powiedzieć, idę teraz z młodą na spacer a ona poszła odpocząć.
-Jak wrócicie i nic się nie zmieni zadzwoń do mnie, potem coś wymyślę a ty dowiedz się czy na pewno nic ją nie boli. 
-Ok na razie.

-Co jest zayn?
-Pati źle się czuje.
-To niech idzie do lekarza.
-Wiem! Ale ona nie chce!
-To może nie czuje się aż tak źle, żeby lecieć do lekarza, może trochę jej zaufaj?
-Dopiero wyjechaliśmy a ona już wymyka mi się spod kontroli obiecała, że będzie o siebie dbać i co?! Ma gdzieś to, że się martwię o nią i o dziecko.
-To ona jest matką, Zayn w ciąży nie zawsze będzie się super czuła, wie jak może się czuć bo jest w ciąży drugi raz.
-Ale musi o siebie dbać!
-Uwierz mi dba, ale na pewno nie da ci się kontrolować tak jakbyś tego chciał. Daj jej możliwość wyboru, czy chce iść do lekarza czy nie.
-Dzięki, że trzymacie jej stronę!

Zayn
Po 4 godzinach byliśmy na miejscu. Do koncertu mieliśmy ponad trzy godziny więc miałem trochę czasu by sprawdzić czy sytuacja u Pati zmieniła się.
-Cześć, Olka jak sytuacja?
-Lepiej, chyba jest już ok, właśnie wróciłam do siebie.
-Zostawiłaś ją samą?!
-Zayn ona nie jest dzieckiem!
-Ale jest w ciąży! -W odpowiedzi usłyszałem głośny śmiech.
-Naprawdę mocno cię wzięło, posłuchaj, bolała ją tylko głowa ale to pewnie przez zmianę powietrza. Zjadła normalny obiad tak samo jak Zu, nie miała żadnych bólów w podbrzuszu a twój orzeszek nie kopał mocno. Mam nadzieję, że udzieliłam ci wyczerpującej odpowiedzi.
-Widzisz jak chcesz to umiesz ze mną współpracować.
-Umiem, ale to nie znaczy, że nie sądzę, że przesadzasz.
-Tak przesadzam, zawsze dzięki za info. Nara.

Krótka rozmowa a uspokaja, to lubię, zadzwoniłem jeszcze do Pati by sprawdzić jak się miewa i zacząłem szykować się do koncertu. Wieczorny koncert minął mi bardzo szybko, chociaż był to jeden z pierwszych koncertów promujących nową płytę wszystko wyszło nam jak należy. Podpisywanie płyt  dłużyło mi się niemiłosiernie, niebywałe jest to skąd ludzie biorą te informacje o naszym życiu prywatnym, czasami mam wrażenie, że wiedzą o mnie i moim życiu więcej niż ja sam. Bo niby skąd mam wiedzieć czy Pati wróci do mnie jeszcze w tym roku? Fani już to wiedzą...
Nie ważne jest to, że ona zgodziła się wrócić do nas na razie tylko jako matka mojego dziecka a nie jako partnerka. Te pytania i stwierdzenia co raz bardziej mnie irytowały dlatego chciałem się stamtąd ulotnić i zasnąć w ciepłym łóżku. Kiedy w końcu udało nam się zakończyć spotkanie w fanami mogłem spokojnie odprężyć się w hotelu. Moment spokojnie? Chyba nie do końca bo kiedy tylko wyszedłem z łazienki do drzwi pokoju mojego i Horana ktoś zapukał.
-Kto tam?
-Obsługa
-Zamawiałeś coś?
-Nie, może to nasza kolacja?!
-Jedliśmy już!
-To co ja mogę zjeść jeszcze jedną. -Blondyn bez zastanowienia otworzył drzwi. Niestety nie było tam nikogo z obsługi a napalone fanki, które prawdopodobnie nie zdążyły na spotkanie po koncercie. Przeraźliwy pisk na nasz widok potem potok słów i głośne śmiechy, obaj staliśmy jak wryci. Do czego ludzie są w stanie się posunąć, żeby zobaczyć swojego ulubieńca? Nie mam pojęcia.
-Cześć -odpowiedziałem niepewnie wciągając na siebie koszulkę do spania.
-Chyba nie powinno was tu być, kto was tu wpuścił przecież piętro jest zamknięte.
-Zayn to nie ważne, ważne jest to, że tu jesteśmy, możemy wejść?
-Ważne dla mnie jest to, że nie powinno was tu być, a sądząc po waszym wieku pewnie w domu już dawno rodzice się o was martwią. -Wziąłem od Nialla markera i płytę i szybko podpisałem z dedykacją.
-Proszę, cieszcie się, że nie wzywamy ochrony od 30 minut jest już cisza nocna.
-Zayn przestań przecież i tak nie będziecie spać a my możemy wam umilić czas obiecuję, że nie pożałujecie.
-Nie wątpię -powiedziałem kiedy zza rogu wychyliło się trzech naszych ochroniarzy, fanki wzięły nogi za pas i zaczęła się pogoń.
-Miło było was poznać! -powiedziałem ze śmiechem na ustach po czym zamknąłem drzwi.
-Wiedziałem, że to na pewno nie moja kolacja ale i tak zgłodniałem, przynieść ci coś z restauracji?
-Nie, idę spać, bo padam na twarz.

Kolejne dni mijały podobnie koncert, spotkania z fanami, czasami jakiś wypad na zakupy. Akcje z nalotami na nasze pokoje praktycznie się nie powtarzały. Ostatniego dnia mieśmy jeszcze nocować ale udało mi się ubłagać sztab abym mógł wrócić wcześniej do Pati i opuścić jedno ze spotkań z fanami. Po drodze kupiłem świetne klocki dla Zu i byłem gotowy do drogi. Całą drogę spałem, trasa jak zwykle wycisnęła ze mnie wszystkie soki, nie miałem ochoty nawet na rozmowę z naszym kierowcą.
W domu
Po cichu wszedłem do mieszkania, rozebrałem się zostawiając rzeczy w przedpokoju. W salonie bawiła się Zu, która była tak zaabsorbowana bajką, że nawet nie zauważyła kiedy przemknąłem do kuchni gdzie Pati coś pichciła. Podszedłem do niej od tyłu i obejmując ją w pasie musnąłem ustami skórę na jej karku. Nawet nie zdążyłem się odezwać bo trafił mnie silny cios w podbrzusze, który spowodował aż się zgiąłem w pół. 
-Boże Zayn! Co ty tu robisz? Wystraszyłeś mnie miałeś być jutro, bałam się, że ktoś obcy tu wszedł.
-To tylko ja chciałem się przywitać, dzięki za miłe powitanie.
-Nie rób tego więcej aż podskoczyłam jak poczułam twoje dłonie!
-Przepraszam, nie pomyślałem.
-Ok, jesteś głodny? Mamy sałatkę grecką i pieczywo czosnkowe.
-Zachcianka?
-Tak
-To ja też poproszę.
-Reszta też już wróciła?
-Nie, będą jutro. Ja po prostu stęskniłem się za wami a sztab pozwolił mi wrócić już dziś.
-Fajnie bo przyda mi się twoja pomoc.
-A co chcesz zrobić?
-Przestawić łóżeczko Zu bo kiedy stoi przy oknie ona wspina się na parapet a nie chcę żeby spadła, ale zjemy najpierw.
-Jasne, smacznego.
Zayn
Wypompowany do granic możliwości po męczącej podróży, robiłem małe zmiany w pokoju Zu. Łóżeczko stało już w dobrym miejscu a szafka z zabawkami zasłaniała niebezpieczny parapet i wszystko było gotowe, ale czego się nie robi dla ukochanej osoby…
-Umieram, jestem wypompowany nie wiem jak ty i Zu ale ja idę spać.
-Ale cię wymęczyłam. Wykąpię Zu i też się kładę.
-Zizi bajaaa
-Zu wujek jutro przeczyta ci bajkę, teraz jest zmęczony.
-Skoczę pod prysznic, ty wykąp małą i przeczytam jej coś.
-Przecież jesteś zmęczony
-Tak, ale jestem w stanie przeczytać bajkę mojej królewnie.
-Za dobrze chyba z tobą mamy.
-Dobrze, ale może być jeszcze lepiej. Widzimy się za dziesięć minut.

Po 10 minutach
-I jak królewno gotowa na bajkę, chodź poczytamy dziś coś ciekawego. Zobacz co wujek tu ma Kubuś Puchatek i Chatka Puchatka ja stawiam na pierwszą część…

''Pewnego razu, bardzo dawno temu, mniej więcej w zeszły piątek, mieszkał sobie
Kubuś Puchatek zupełnie sam w lesie, pod nazwiskiem pana Woreczko.
– A co to znaczy pod nazwiskiem? – zapytał Krzyś.
– To znaczy, że na drzwiach na tabliczce miał wypisane złotymi literami nazwisko, a
mieszkał pod nim.
– Kubuś Puchatek nie wiedział dobrze, jak to jest – powiedział Krzyś.
– Ale teraz już wiem – odezwał się mrukliwy głos.
– Więc słuchaj dalej – powiedziałem. – otóż pewnego dnia Puchatek wyszedł na
spacer, aż zaszedł na polankę w środku lasu, a pośrodku tej polanki rósł wielki dąb i z samego
jego wierzchołka dochodziło głośne bzykanie.
Kubuś Puchatek usiadł sobie pod tym dębem, podparł głowę na łapkach i zaczął
rozmyślać.
Z początku powiedział do siebie samego: – To bzykanie coś oznacza. Takie bzyczące
bzykanie nie bzyka bez powodu. Jeżeli słyszę bzykanie, to znaczy, że ktoś bzyka, a jedyny
powód bzykania, jaki ja znam, to ten, że się jest pszczołą.
Potem znów pomyślał dłuższą chwilę i powiedział: – A jedyny powód, żeby być
pszczołą, to ten, żeby robić miód.
Po czym wstał i powiedział: – A jedyny powód robienia miodu to ten, żebym ja go
jadł. – I zaczął włazić na drzewo.
Właził, właził coraz wyżej, coraz wyżej, coraz wyżej, a gdy wreszcie wlazł na górę,
prawie do połowy drzewa, taką sobie pioseneczkę-mruczaneczkę Miś zaśpiewał:
Dziwny jest niedźwiedzi ród,
Że tak bardzo lubi miód,
Bzyk-bzyk-bzyk, ram-pam-pam
Co to znaczy? Nie wiem sam.
Potem wlazł jeszcze wyżej... i jeszcze wyżej... i jeszcze trochę wyżej. Gdy tak właził,
ułożył sobie inną piosenkę:
Gdyby Pszczołami były Niedźwiadki,
Nisko na ziemi miałyby chatki,
A że tak nie jest, oto przyczyna,
Że się musimy na drzewa wspinać.
Był coraz bardziej zmęczony, więc zaśpiewał Żałosną Piosenkę. Już, już dobrał się
prawie do miodu, gdy naraz...
Trach!
– Ratunku! – zawołał Puchatek zlatując na gałąź o pół łokcia niżej. – Gdybym zamiast
tego... – powiedział i nie skończył, bo zleciał na następną gałąź o dwa łokcie niżej. –
Domyślacie się chyba, co miałem zamiar zrobić – wyjaśnił Puchatek fikając koziołka i
zlatując na łeb, na szyję na inną gałąź o trzy łokcie niżej. – Oczywiście, że to było z mojej
strony raczej... – przyznał spadając na następne sześć gałęzi. – A wszystko to, moim zdaniem,
przez to – powiedział opuszczając ostatnią gałąź i fikając przy tym trzy koziołki – wszystko to
przez to, że zanadto lubię miodek. Ratunku! – zawołał padając z wdziękiem w krzaki jałowca.
Wylazł z zarośli, wyjął z nosa kolące igły i znów zaczął rozmyślać i pierwszą osobą, o
jakiej pomyślał, był Krzyś.
– O mnie? – zapytał Krzyś drżącym ze wzruszenia głosem.
– Tak, o tobie.''


Pati
Minęła prawie godzina od momentu kiedy Zayn zaczął czytać małej bajkę, wydawało mi się że mała już dawno powinna spać. Kiedy weszłam do pokoju mała spała w ramionach także śpiącego Zayna. Na sam ich widok uśmiechnęłam się. Najdelikatniej jak umiałam obudziłam bruneta i zabrałam od niego małą, kładąc ją na łóżku.
-A ty do łóżka i spać.
-Yhmm już idę
Zaspany poczłapał prosto do salonu i legł na kanapie, nie chciało mi się go ponownie budzić i odsyłać co własnego łóżka, przykryłam go kocem a sama poszłam spać do sypialni.

Rano Zayn
-Zizi ni pij, Zizi...
-Królewno daj człowiekowi chwilę pospać, czekaj co ja tu robię? Dlaczego nie jestem w swoim łóżku? Moment przecież ty na bank nie wiesz, mama pewnie jeszcze śpi prawda? Chodź słońce ubierzemy się i zjemy coś na śniadanko a potem obudzimy mamę. Tu masz fajne spodenki i bluzeczkę i to założymy, pieluszkę też zmienimy do tego skarpetki i jesteś gotowa. Teraz śniadanko dla ciebie kanapeczka z szyneczką a dla wujka płatki, myślisz, że mama też zje płatki? Pewnie tak, do tego sok z czarnej porzeczki bo jest bardzo zdrowy i możemy budzić mamę. Wiesz, że dziś dowiesz się czy będziesz miała siostrę czy brata? Ciekawe co byś wolała z bratem pewnie ciągle byś się biła jak ja z moimi siostrami, a jak będziesz miała siostrę to o zabawki się z nią pozabijasz, więc sam nie mam pojęcia co lepsze. Zostaniesz tu pobawisz się z misiami a ja obudzę mamę okej?
-Kej
-Super

Powoli zajrzałem do pokoju, Pati smacznie spała zwinięta w kłębek kucnąłem przed łóżkiem.
-Pati pobudka, śniadanie gotowe
-Yhmm już wstaje, Zu śpi?
-Nie, bawi się w salonie
-Znowu nie dała ci spać? Mogłeś ją przynieść do mnie.
-Spokojnie, nawet się wyspałem, idę się ubrać i jak zjesz możemy jechać do lekarza.
-Spokojnie do lekarza mamy na popołudnie, Olka przyjedzie zająć się Zu.
-To wyskoczymy może na jakiś lunch przed lekarzem?
-Ok
-Na co masz ochotę?
-Zaskocz mnie.
-Dobra coś wymyślę.

Zayn
Stojąc pod prysznicem usilnie myślałem na jakie jedzenie może mieć ochotę kobieta w ciąży. Na pewno coś zdrowego przecież zdrowa dieta to podstawa. Może jakiś bar sałatkowy, tak, to jest myśl, same warzywa i owoce z pysznymi sosami w samym centrum miasta czyli nie daleko od kliniki. Zayn jesteś zajebisty. Kto dobija się do mnie z samego rana? Owinąłem ciało ręcznikiem i odebrałem dzwoniący telefon.
-Halo
-Siema, jak tam tatuśku obudziłem cię?
-Styles ja od godziny nie śpię właśnie brałem prysznic.
-Sam?
-A z kim?
-Nie wiem myślałem, że może już z...
-To nie myśl! Przerwałem mu -idziemy dziś na lunch i do lekarza.
-A co ambitnego do jedzenia wymyśliłeś?
-Bar sałatkowy, jest zdrowy, sycący i smaczny
-Kurwa jak zwykle coś odlotowego a może chociaż raz dasz swojej kobiecie z ciąży zjeść coś nie zdrowego? Weź ją na jakiegoś fast fooda gwarantuje ci, że będzie zadowolona!
-Ty za to zawsze masz głupie pomysły.
-Tak zwłaszcza ten żeby ją ściągnąć do nas do domu.
-Ten akurat nie był głupi
-Ten z normalnym jedzeniem też nie jest, ale twoje życie twoja sprawa, mówię ci spróbuj raz a zobaczysz jak się ucieszy.
-Dobra pomyśle, kiedy wracacie?
-Właśnie po to dzwoniłem, mamy jakąś akcje reklamową i zostajemy jeszcze parę dni, ale spokojnie ty masz wolne więc dobrze wykorzystaj ten czas.
-Ooo to świetnie już się bałem, że będę musiał wracać. Postaram się dobrze wykorzystać wolną chatę.
-Tylko grzeczny bądź, na razie
-Nara

Kilka godzin później
-Powiesz mi w końcu Zayn gdzie jedziemy?
-Na lunch, na dobry lunch, potem do lekarza.
-Nieświadomie czy specjalnie chcesz mnie wkurzyć?
-Nie chce cię wkurzyć, chce tylko żebyś porządnie zjadła. To tutaj, chodź.
-Nie wierzę, przecież tu nie ma praktycznie nic zdrowego.
-Wiem, ale chyba czasami możemy zaszaleć z czymś nie koniecznie zdrowym?
-Jasne
-Co dla pani?
-Żeby było choć trochę witamin to sok pomarańczowy, chrupiące kawałki kurczaka, duże frytki, i sos słodko kwaśny.
-Świetny wybór czyli dwa razy to samo, poprosimy.

-Nie wierzę, że tu jesteśmy? Gdzie jest Zayn, który pakuje we mnie same witaminki?
-Odpoczywa, ale zaraz może wrócić i pójdziemy do baru sałatkowego.
-Nie nie, stanowczo wolę tego Zayna.
-Czasami przecież musisz zjeść coś normalnego a nie ciągle tylko warzywka i inne zdrowe rzeczy.
-Fajnie, że w końcu to zauważyłeś.
-Ciągle się uczę, i wiem że nadal sporo przede mną.
-Spokojnie poradzimy sobie, nie masz się czym stresować w końcu to ja jestem w ciąży.
-Łatwo ci mówić, to ja jestem facetem i teraz będę odpowiadał nie tylko za siebie ale i za Ciebie, Zu i orzeszka.
-Czy mi się wydaje czy zaczynasz za bardzo panikować?
-Tylko troszeczkę, może to przez tą wizytę u lekarza.
-Właśnie kończmy jeść bo za pół godziny mamy wizytę.
-To szybko, szybko! Bo się spóźnimy, Pati nie możemy się spóźnić!
-Zayn spokojnie, klinika jest dwie ulice dalej dotrzemy tam w pięć minut. Twoja panika jest słodka ale nie potrzebna, nie martw się nic ci się nie wymyka z pod kontroli.
-Ja wcale nie panikuję, po prostu nie chcę się spóźnić.
-Oczywiście.

W klinice
-To my już po tej kobiecie?
-Tak
-Zobacz ona wcale się nie stresuje, jakby nie była w ogóle w ciąży.
-Nie wiem czy zauważyłeś ale ja też się nie stresuje, to normalna wizyta kontrolna.
-Na której mamy poznać płeć dziecka! A poza tym to pierwsza moja wizyta w takim miejscu! Więc mam prawo się stresować tak?
-Tak, potrzymać cię za rączkę żebyś się nie bał?
-Tak!
-O tym razem wraca Zayn mały grzeczny chłopczyk, świetnie. Teraz my chodź.
-Już?!

 

12 komentarzy:

  1. Śmiałam się z Zayn'a! Kurde jak on panikuje! Gorzej niż ja :D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za panikarz z tego Zayna haha :D
    Super rozdział, taki pozytywny
    Czekam na następny
    Kocham twego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  3. jaki panikarz z tego Zayna :D jak zwykle rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham twojego bloga. Panika Zayna, nie do opisania :D

    OdpowiedzUsuń
  5. " Nie było chwili, bym o nim nie myślał. Wszystko czym wtedy żyłem, zaczynało się na literę H a kończyło na Y. Nie potrafiłem skupić się na niemal żadnej czynności, chyba że miała ona związek z Harrym. Uzależniłem się od niego, uzależniłem się od mojego szczęścia."
    http://our-month.blogspot.com/ zapraszam na Chapter Ten i życzę Wesołych Świąt! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział jak zawsze


    Aleksandra10138

    OdpowiedzUsuń
  7. hahahahahahah jaki Zayn XD Rozdział jak zawsze zajebisty!!! Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha panika Zayna haha świetny czekam na następny
    Zapraszam do mnie
    http://mystoryaboutonedirection-milly.blogspot.com
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham takiego Zayna! <3 niby chłop,a panikuje gorzej niż kobieta w ciąży :D
    dobrze, że między nimi się wszystko układa i się dogadują :) mam nadzieję, że przez te kilka dni kiedy pozostałych chłopców nie będzie, nasza parka się pogodzi już tak na 100% i będą znowu szczęśliwą parą, która spodziewa się dziecka ^_^
    nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! ;**
    @JLS_GotMyLove

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahahahahahah jaki Zayn! No normalnie popada w paranoję! Dawaj nexta!
    WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebisty :) Noo czekam na następny :) Pisz..pisz

    OdpowiedzUsuń
  12. hahaha śmiać mi się chce z tego Malika , panikuje jak moja mama przed świętami . Rozdział oczywiście fantastyczny jak z resztą każdy na tym blogu . Czekam z niecierpliwością na następny ;) xx

    OdpowiedzUsuń