-Mało ci jeszcze? Właśnie mnie
rozdziewiczyłeś, jeśli to określenie w naszym przypadku jest właściwe, Zayn padam
z wycieńczenia. -Zaśmiałem się nerwowo, bo naprawdę byłem wykończony.
-Nie o takie więcej mi chodzi, zakochałem się w tobie szkrabie.
-Co?! -Nie, nie, nie powiedzcie, że się przesłyszałem. To nie może być prawda, nie, nie, nie, to krzyżuje wszystkie moje plany! Nie!
-Nie możesz, Zayn, nie możesz mnie kochać! Nie znasz mnie, wcale! Ja… ja jestem złym człowiekiem, nie odpowiednim dla ciebie.
Te słowa lekko opuściły moje usta, choć tak naprawdę, nawet mnie bolały zbyt mocno niż powinny.
-Hazz znam cię, mieszkamy razem ponad miesiąc, zdążyłem cię trochę poznać, daj nam szansę.
-Nie ma mowy! To nie możliwe!
Wstałem z łóżka, złapałem pierwsze lepsze bokserki i wybiegłem do łazienki. Sprawy przybrały niewłaściwy obrót, muszę natychmiast zakończyć tę szopkę. W dupie powinienem mieć to, że jeśli dokończę to zlecenie, Zayn będzie umoczony do końca życia. Powinienem ale nie mam tego gdzieś, a może rzucić to w cholerę zadzwonić do Nialla i powiedzieć, że plan nie wypalił i zmyć się gdzieś na ciepłe wyspy? To byłoby równoznaczne z tym, że zostawię Malika a tego nie chcę. Kurwa mać, dlaczego nie zorientowałem się wcześniej, że mi na nim zależy. Zrezygnowany opadłem na zimne kafelki.
Po kilku minutach pod drzwiami łazienki pojawił się brunet.
-Hazz otwórz, musimy pogadać. Zrobię wszystko, żeby nam się udało. Jeśli nic do mnie nie czujesz to ok, uznamy, że tego nie było i dalej będzie jak dawniej. Tylko mnie nie zostawiaj, proszę.
Słysząc jego słowa sam się rozkleiłem, raniłem go każdym słowem, wypowiedzianym po tym magicznym zbliżeniu, swoją obojętnością raniłem też siebie. Jeden pomysł przebiegł mi przez głowę, -Naprawdę zrobisz dla mnie wszystko? -Całkiem przypadkiem wypowiedziałem te słowa ciut za głośno.
-Tak, zrobię co tylko będziesz chciał.
Opuściłem łazienkę, pewnym ruchem złapałem go za rękę i pociągnąłem na naszą kanapę, zanim zdążył usiąść złapałem go za pośladki ściągając z niego czarne bokserki i popchnąłem go by usiadł. Sam wygodnie usadziłem się między jego nogami.
-Jesteś pewien, że zrobisz wszystko? Jesteś pewien, że chcesz wiedzieć kim naprawdę jestem?
-Tak –odpowiedział nieco nie pewnie
-Ok, nie ruszaj się, odpowiadaj tylko na moje pytania.
-Dobrze
Objąłem jego zwiotczałego penisa i lekko zacząłem pocierać po nim dłonią, w tym samym czasie zacząłem opowiadać mu moją historię.
-Mówisz, że mnie kochasz, a nie da się kochać kogoś takiego jak ja. Co z tego, że to co nas łączy, wymknęło się spod kontroli. Wiesz jaki był mój początkowy zamiar? Wiesz dlaczego ulokowałem w twoim banku tyle kasy? Wiesz skąd ją miałem?
-Nie…
-Rok temu, z pewnością pamiętasz w banku DC był hakerski włam, zginęło kilkadziesiąt milionów dolarów. Wiesz co się z nimi stało?
-Nie wiem
-No właśnie, ja wiem, pieniądze są na moim koncie, to moja sprawka, z waszym bankiem miało być podobnie, tyle że na większą skalę, ta akcja miała mnie ustawić do końca życia. Podnieca cię to Zayn... Staje ci, zobacz.... -Nadal wykonywałem powolne ruchy dłonią. -Wiesz jak miało być z tobą?
-Nie?
-Pomyśl teraz, jeśli będziesz mówił, ja wezmę cię całego do ust, będziesz je mógł pieprzyć do chwili, gdy nie skończysz mówić, jak to według Ciebie wyglądało.
Na potwierdzenie, zacząłem lizać jego główkę.
-No dalej Zee wymyśl coś.
-Yyy pewnie miałeś zrobić jakiś przekręt, przy przelewie swojej kasy ale nie wyszło.
-Źle, Zayn, jestem profesjonalistą, nie popełniam szkolnych błędów.
-Mamy za dobrą ochronę i systemy zabezpieczeń?
-Nie, myśl dalej bo przestanę
-Ugh nie mogę się skupić
-Postaraj sie kocie, wiem ze potrafisz.
-Nie wiem
-Ok to na tyle dziś, resztę wieczoru spędzisz ze stojącą erekcją chyba, że sam sobie ulżysz, a mówiłeś, że zrobisz wszystko.-dodałem z przekąsem.
-Zrobię! Ale teraz myślę fiutem nie głową, zrozum twoje boskie usta doprowadzają mnie na skraj wytrzymałości.
-Ok, powiedzmy, że rozumiem. Jestem skłonny iść na ugodę. Moja ręka zamiast ust i moja historia, ale ty milczysz. Jedno słowo i przestanę.
-Ok
Poruszałem po nim dłonią lekko drażniąc jego czubek -A więc w planie było przechwycić kody dostępu do banku, skopiować je i zrobić szybki przelew, jednak wtedy ty umoczyłbyś dupę, a tego nie chciałem, bo jak idiocie zaczęło mi na tobie zależeć. Od tygodni mam pełen dostęp, jeden klik i jestem ustawiony do końca życia, rozumiesz? Jestem zły, kradnę kasę z wielkich banków, dlatego nie jestem dla ciebie odpowiedni, przeze mnie możesz iść siedzieć.
Przez całą swoją wypowiedz moja ręka nawet na moment się nie zatrzymała. A on robił się co raz twardszy.
-Podnieca mnie to.
-Widzę…
-Nie to co robisz, to znaczy to też ale to kim jesteś. Nie przestawaj Hazz
-Zwariowałeś Zayn?
-Tak, oszalałem na twoim punkcie. Gdyby nie ta cała otoczka, zaryzykowałbyś żeby spróbować być razem?
-Tak, ale...
-Tu nie ma ale, pomogę ci, uciekniemy daleko i spróbujemy.
-Jak?
-Ob... Ugh Harry, zaraz dojdę.
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmieszek
-Już prawie...
Widziałem jak energicznie porusza biodrami i zagryza wargi, potem moją rękę zalała jego sperma, zlizałem wszystko z dłoni po czym namiętnie go pocałowałem. Kiedy jego oddech się uspokoił zaczął mówić
-Obmyślimy plan, wiem jak to zrobić.
-To jaki jest plan?
-Idealny, ja kocham ciebie, ty pokochasz mnie i razem zwojujemy świat.
-A poważnie?
-Poważnie kocham cię
-Zayn!
-W mojej głowie już zrodził się pewien pomysł, nie lubisz Denise prawda?
-Wkurwiła mnie, jak tylko zobaczyłem ją na twoim biurku.
-Więc wszystko spadnie na nią.
-Taki miałem plan, tylko nie wiedziałem jak to zrobić, bo komputer jest twój.
-Składam wypowiedzenie w trybie natychmiastowym, tłumaczę się chorobą, automatycznie Denise przejmuje po mnie wszystko z dniem wypowiedzenia. A dopiero dzień po nim przekażemy jej laptopa z kluczami. Umówimy sie z nią na lunch i z kawiarni, zrobimy przelew ale ustawimy go na kilka godzin później, jesteś w stanie napisać taki program?
-Oczywiście
-Gdy zjawi się policja nas już nie będzie.
-Zee, przepraszam, że cię tak ostro potraktowałem
-Teraz będziesz miły, bo mam pomysł na forsę?
-Nie, ja porostu nie chciałem cię narazić, bo boję się tego, że nam nie wyjdzie, nigdy nie byłem w związku z chłopakiem, a z dziewczynami wszystko zawsze się sypało kiedy myślałem, że będzie dobrze.
-Wyjdzie, za tydzień będziemy się bzykać na Hawajach, a za dwa tygodnie w Australii, za rok w Paryżu a za 20 lat w domu przy kominku.
-Cholera, ty nawet potrafisz być romantyczny!
-Tak zwłaszcza kilka minut po tym jak cudownie dochodzę w twojej dłoni.
-Ale nie będziemy się kłócić jak te wszystkie pary?
-Jeśli będziesz nadal taki cudowny, to obiecuję, że nie, a teraz chodźmy do łóżka szkrabie, mój szkrabie.
-Uwielbiam cię kocie!
Kolejnego dnia rano, Zayn pojawił się w banku z wypowiedzeniem. O dziwo wszyscy uwierzyli w jego zły stan zdrowia, w końcu po długiej gorącej nocy, wyglądał jak przed chwilą wypieprzony koleś, a ten wygląd mówił sam za siebie. Mieliśmy trzy dni, na dokładne zaplanowanie tego, jak zorganizujemy przelew i przekazanie feralnego laptopa Denise. Całe dwa dni spędziłem na pisaniu programu, który wyśle przelew w chwili, gdy my będziemy kilkanaście kilometrów nad ziemią, w drodze na ciepłe wyspy.
-Jak ci idzie?
-Mozolnie, coś jest nie tak, po minucie działania program się wyłącza, nie mam pojęcia dlaczego.
-Spokojnie szkrabie, do jutra masz jeszcze czas.
-Nie spokojnie Zayn! Muszę jeszcze napisać program kasujący, aby nie było po nim śladów a padam na twarz!
-Zrobię ci kawę i jakieś kanapki.
-Nie chce jeść, muszę to zrobić a moja głowa od godziny nie pracuje.
-Chodź 20 minut przerwy!
-Zayn…
-20 minut i ani sekundy dłużej, proszę.
Zayn złapał mnie za rękę i pociągnął do sypialni.
-Zee to nie jest dobry pomysł, będę jeszcze bardziej zmęczony i naprawdę nie zdążę tego zrobić.
-A tobie tylko sex w głowie, miałem na myśli 20 minutową drzemkę, wstaniesz bardziej wypoczęty.
Zayn wtulił się w moje plecy i pocałował w kark, faktycznie potrzebowałem snu, ale 20 minut to chyba za mało by wypocząć. Zasnąłem niemal natychmiast.
po 20 minutach
-Hazz szkrabie, wstawaj zrobiłem kolację.
Niechętnie otworzyłem oczy i zobaczyłem tackę, którą trzymał Zayn.
-Sałatka owocowa, i świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy z dodatkiem guarany, to postawi cię na nogi, a i tabletki na koncentrację. Chciałem jakoś przybrać ładnie tą sałatkę ale wybacz, nie wyszło mi.
-Ale jest smaczna to najważniejsze, a sok pierwsza klasa, dziękuję.
-Zaplanowałem dokładnie jutrzejsze spotkanie, lot mamy o 14 a o 11 lunch, umowa jest z wczorajszą datą więc nawet jeśli ktoś zobaczy, że coś było grzebane dziś w systemie i tak pójdzie to na Denise.
-Świetnie! Wracam do pracy, mam nadzieję, że za kilka godzin skończę.
Nie wiem, o której godzinie położyłem się spać ale to nie było ważne, teraz liczyło się to, że mam kolejnego wspólnika, a wszystko dookoła jest idealnie przyszykowane do naszego skoku, jeśli tak można określić nasz pomysł na wyrolowanie Denise. Rano obudził mnie Zayn, który ostatni raz wychodził do pracy. Ubrany nieprawdopodobnie pociągająco w ciemne brązowe rurki, ciemno szarą marynarkę i biały t-shirt. Gdyby nie to, że naprawdę musi iść do pracy, już bym go rozbierał.
-Szkrabie o 11 lunch tam gdzie ostatnio, nasze walizki są spakowane, bilety leżą na komodzie.
-Spakowałeś mnie?
-Tak jak spałeś.
-Dziękuję
-Podziękujesz mi w samolocie.
-Zayn! -Krzyknąłem rzucając w niego poduszką kiedy opuszczał pokój.
-Tak?
-A buzi?
-Potem
Potem? I już go nie było, kurwa! Nawet się ze mną nie pożegnał jak należy, ale to tylko kilka godzin. Kiedy wreszcie zwlokłem się z łóżka, zjadłem śniadanie i ogarnąłem mieszkanie. Przy drzwiach czekała walizka, a ja czułem mały dreszczyk emocji, związany z tym co ma nastąpić za parę godzin, gdy ja i Zayn będziemy kilkanaście kilometrów nad ziemią. Ostatnie spojrzenie w lustro, tak wyglądam dobrze, walizka jest, dokumenty są, laptop jest, bilety, cholera gdzie one są?
Szybko wybrałem numer do mulata.
-Zayn gdzie są bilety?
-Na komodzie
-Na której? Przy drzwiach ich nie ma!
-Szkrabie przed wczoraj, namiętnie pieprzyłeś mnie w pokoju gościnnym na niskiej komodzie, właśnie na niej leżą.
-Boże Zayn, jesteś niewyżyty!
-Tak, przez ciebie, za pół godziny się widzimy.
Nie no genialnie. Nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń i tego, że Zayn tak łatwo będzie chciał pomóc Harry'emu. Mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze. Czekam na next i sorry, że wcześniej nie komentowałam.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
http://1d-give-love-to-work.blogspot.com
W OW :* nie spodziewałam się takiego czegoś... Zakochałam się w tym rozdziale i w obydwóch chłopakach :) W wolnej chwili zapraszam do mnie: ineedyoutosmile-love.blogspot.com Zależy mi na opiniach :D
OdpowiedzUsuńWow ale zajebisty rozdzial mam nadzieje ze wsystko sie ulozy i beda razem :D czekam na nastepny ^^
OdpowiedzUsuńwow..niesamowity rozdział :)czekam na następny...:)
OdpowiedzUsuńAle jazda! Zdziwiłam się, że Zayn tak spokojnie przyjął do wiadomości złe plany Harrego i że wymyślił plan jak mu pomóc :) ale dobrze, że go nie zostawił :D tylko oby teraz go nie wyrolował i nie zwinął kasy i sam pojechał na ten Hawaje czy gdzieś..
OdpowiedzUsuńoch! chcę już następny! :)
@JLS_GotMyLove
Aaaaa! dawaj nexta!!!
OdpowiedzUsuńps. te ich słitaśne rozmowy przypominają moje życie :P
eeeee kocham to !! <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM KOCHAM KOCHAM ♥♥♥
OdpowiedzUsuńMrrr to jest takie cudowne! Kocham twoje porno! Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńCzekam.
iwona :*
Aaaaa.! Jeny uwielbiam to jak piszesz *-* czekam na kolejny i życzę weny xoxo
OdpowiedzUsuńBoski rozdział <3333
OdpowiedzUsuńSuper!! Zapraszam:
OdpowiedzUsuńhttp://harry-louis-styles-tomlinson.blogspot.co.uk/
haha :d - a buzi? ;D super rozdział ;)
OdpowiedzUsuńwcale a wcale nie jest nudny. :D
OdpowiedzUsuńjak zawsze świetny ;*
zapraszam do mnie i proszę i szczere opinie:
http://zapomnianeslowa.blogspot.com/