piątek, 17 sierpnia 2012

29 Istne pobojowisko, +18

Dziś czeka was kolejny rozdział, w którego pisaniu pomagała mi Justyna. Opinie dotyczące Larrego są różne więc spokojnie postaram się aby dla każdego było coś dobrego mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Oczywiście liczę na wasze komentarze, pamiętajcie im ich więcej tym szybciej pojawi się kolejny rozdział :)



-Nie pójdzie z tym nigdzie już moja w tym głowa. -Zapowiedział Lou.
 -W takim razie pozostaje mi i Harremu w to wierzyć. Chłopaki jeśli mam wam pomagać musicie się zgodzić na moje warunki. Po pierwsze koniec z waszymi czułościami w towarzystwie kogokolwiek, po drugie koniec z akcjami na koncertach, po trzecie przed każdym wywiadem robimy autoryzację pytań wspólnie.

-To konieczne? - spytał Louis, zerkając z ukosa. - Wiesz, że wszyscy przywykli do naszych wygłupów. Nie będzie podejrzane, jak nagle to się skończy?
-Wygłupy ok, ale przynajmniej ograniczcie to co może wskazywać na Larrego, bez zbędnych czułości, spojrzeń i gestów. To na prawdę dla waszego dobra, jeśli będziecie w moim towarzystwie róbcie co chcecie, może mnie już nie zgorszycie...
-Dobra, a co zrobimy z Eleanor? - zaczął Harry, nerwowo bawiąc się palcami. - Co, jeśli ktoś jej uwierzy?
-Dowiem się ile będzie w ośrodku, potem będziemy ustalać co dalej, w tej chwili przynajmniej na jakiś czas jest unieszkodliwiona.
-Co z chłopakami? Niall już wie, a reszta? Powinni wiedzieć, na co muszą być przygotowani...
-Jeszcze przed chwilą baliście się tego, skąd pewność, że blondasek wie? Może tylko ci się wydaje? Jeśli chcecie powiedzieć wszystkim mogę wziąć na siebie Malika.
-Wiem, że się baliśmy, ale nie mamy zamiaru też ukrywać się przed rodziną, są naszymi braćmi. Chociaż oni powinni wiedzieć.
-To wasza sprawa, zrobicie jak chcecie. Ale sądzę, że Zayn nie będzie zachwycony.
-Lepiej, żeby znienawidził nas teraz, niż potem obwiniał o kłamstwa - powiedział Louis.
-Dobra to co wołać go?
-Zawołaj, miejmy to za sobą - szepnął Harry, splątując palce swej dłoni z palcami Lou

Ruszyłam schodami na górę, po chwili byłam już w pokoju Harrego. -Jak idzie skarbie?
 -Oboje przed chwilą zasnęli.
 -To super chodź na dół do nas jest temat do obgadania.
-Jaki temat?
-Ciekawski Malik… Zaraz się dowiesz spokojnie

Zeszliśmy po schodach Zayn usiadł na fotelu z wzrokiem wpatrzonym w chłopaków, a ja ruszyłam do kuchni zrobić wszystkim coś do picia.
-Co jest chłopaki wyjaśni mi ktoś o co kaman?
-Bo jest taka sprawa, my z Harrym chcieliśmy Ci powiedzieć, że –Louis jąkał się jak nigdy
-Bo Pati już powiedzieliśmy i ona rozumie i chcemy żebyś ty też nas dobrze zrozumiał –kontynuował Harry szukając odpowiednich słów.
-Ej młody jaśniej bo pomyślę, że znowu masz jakiś popierdolony pomysł.
-W pewnym sensie może wydawać ci się to dziwne, że Pati już wie a nie ty, ale to przypadkiem wyszło bo widziała nas, to znaczy ktoś do niej dzwonił i jej powiedział, przyjechała sprawdzić i wyszło.
-Ja jebie! Jaśniej!
-No ja i Harry, my jesteśmy parą
-Och Harry gdybyś jeszcze chwilę się jąkał byłbym w stanie ci uwierzyć –Zayn zaczął się śmiać, -Ej chłopaki ale po co ta beka?
-Zayn my nie żartujemy, od trzech miesięcy jesteśmy razem.
-Nie, nie, nie wierzę! Powiedzcie, że robicie sobie jaja. Odbiło wam? Kurwa chłopaki jest tyle zajebistych dziewczyn a wy takie numery robicie! Jeszcze Pati wkręcacie w ten temat! Ej może to da się wyleczyć zapiszemy was na jakąś terapię i wszystko wróci do normy.
-Sam się idź leczyć! –Harremu puściły nerwy –Tego się nie leczy to się akceptuje, ale spodziewałem się po tobie takiej reakcji pewnie gdyby nie Pati już ciągnąłbyś nas do jakiegoś burdelu sądząc , że to najlepsza droga do nawrócenia!
-Spierdalaj!  Żal mi was, ale nie zamierzam na to patrzeć!

Zayn szybkim krokiem opuścił salon. Właśnie zalewałam wrzątkiem ostatnią herbatę, kiedy niczym torpeda do kuchni wpadł Zayn.
-Wiedziałaś o wszystkim! Wiedziałaś i nie dość, że mi nic nie powiedziałaś, to jeszcze zamierzasz to tolerować? Patrycja! Co się z tobą stało?!
-Hej, hej spokojnie, podobnie jak ty dowiedziałam się przed chwilą. To ich życie więc chyba nie powinieneś się wtrącać w to co robią.
-Nie powinienem? Pewnie! Nawet nie mam zamiaru, jeszcze dzisiaj się wyprowadzamy! Nie będę mieszkał z nimi pod jednym dachem!
-Żartujesz prawda?
-Nie! Jestem śmiertelnie poważny, jak tylko spakuje swoje rzeczy pomogę Ci spakować Zu.
-Słucham? Zayn chcesz ich z tym samych zostawić? To twoi przyjaciele.
-Przyjaciele!? A pomyślałaś o naszym dziecku? O tym jak będzie patrzyć jak dwóch wujków liże się po kątach?
-Przestań, nie sądzisz chyba, że są aż tak nieodpowiedzialni.
-Uwierz mi, są… chodź spakujemy się zanim przyjedzie Liam i Niall
-Zayn ja nie zamierzam się pakować, a tym bardziej wyprowadzać się stąd.
-Co proszę? Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że chcesz żeby Zu mieszkała pod jednym dachem z tymi pedałami!
-Zayn! Rozlicza cię ktoś z tego co robisz w łóżku? Nie! Więc ty też nie masz prawa mówić co komuś wolno a czego nie.
-Jak chcesz to sobie tu zostań, ja nie potrafię tu mieszkać.

Mulat szybkim krokiem ruszył na górę po swoje rzeczy, nie sądziłam, że aż tak źle zareaguje na tą wiadomość. Opuściłam kuchnię, w salonie napotkałam smutne spojrzenia Louisego i Harrego. Młodszy z chłopaków siedział wtulony w tors szatyna.
-Słyszeliście wszystko prawda?
Twierdząco pokiwali głowami – Pati chcieliśmy Ci podziękować, że się za nami wstawiłaś, ale to nie ma sensu, ona nas nie zaakceptuje, chyba najlepiej będzie jak to my się wyprowadzimy, już dość zamętu wprowadziliśmy i wasze życie.
–Nie chcemy żebyś kłóciła się z nim przez nas.
-Nie ma mowy! Zostajecie tu tak samo jak Zayn, i albo nauczycie się żyć razem albo się pozabijacie.
-Chyba raczej on nas pozabija jak tylko na siebie spojrzymy.
-Biorę go na siebie, teraz Zu i Mike śpią jak wstaną zajmijcie się nimi a ja postaram się przekonać Malika. Zakaz wstępu do nas przez najbliższe 2 godziny, jasne? –krzyknęłam do nich wbiegając już po schodach.
-Nie wnikam jak zamierzasz to zrobić, ale wierzę w ciebie –lekko uśmiechnął się Harry.

Weszłam do pokoju bruneta, w głowie miałam już ułożony dokładny plan działania, ale znając życie gdy Zayn tylko się odezwie ze swoimi mądrościami cały plan kij strzeli, cóż przynajmniej wchodząc tu mam trochę pewności siebie. Stał nad walizką pełną ubrań, złapałam go za ramiona i popchnęłam w stronę kanapy sadowiąc się na jego kolanach.
-Zayn, powiedz mi jedną rzecz, tylko pamiętaj rozmawiamy szczerze… Co to jest przyjaźń?
-Proszę Cię nie zaczynaj… Chcesz się przez nich ze mną kłócić?
-Odpowiedz
-To ty sobie odpowiedz i postaw sprawę jasno, kto jest dla Ciebie ważniejszy ja czy oni?
-Nie będziemy tak rozmawiać! Koniecznie chcesz doprowadzić do tego by różnica zdań nas poróżniła? Ok, twoja wola, tylko żebyś potem nie żałował. Dobrze Ci teraz radzę porozmawiaj ze mną normalnie! Zapytam jeszcze raz, co to jest przyjaźń?
-To jest relacja miedzy ludźmi, którym ufa się bezgranicznie, na których ci zależy, którzy cię nigdy nie okłamią, mówią sobie o wszystkim, nie mają przed sobą tajemnic.
-No właśnie, widzisz jak chcesz to umiesz rozmawiać ze mną normalnie. -uśmiechnęłam się do niego serdecznie - Teraz dalej, chyba nie fair jest zostawiać przyjaciół w potrzebie, tak?
-Wiem do czego zmierzasz Pati, ale oni okłamali nas wszystkich, a poza tym ja teraz czuję się w ich towarzystwie niekomfortowo. Skąd mam wiedzieć, że np. jedząc z nimi obiad przy jednym stole, jeden z nich nie fantazjuje o mnie w dwuznacznej sytuacji?
Głośno się zaśmiałam –Skarbie, po pierwsze oni poza swoimi tyłkami innych nie widzą, a po drugie ja będąc w towarzystwie całej waszej piątki mogłam czuć się tak samo. Wzrok pięciu młodych chłopaków wlepiony we mnie, skąd miałam wiedzieć czy wy wszyscy nie macie włochatych myśli ze mną w roli głównej?
-Ja zawsze takie miałem.
-Zawsze? Ej czy ja o czymś nie wiem? Nie mówiłeś mi tego!
-No jak tylko odebrałem Cię z lotniska to wiedziałem, że ci nie przepuszczę, po prostu musiałaś być moja.
-Ej –uderzyłam go w ramię. –Nie przepuszczę? Co to miało znaczyć, nie dość, że jestem twoją ofiarą to przecież miałeś wtedy Perrie
-Miałem i co z tego, była i nie ma.
-Nie no nic, teraz jak spotkasz jakaś fajną dziennikarkę, też stanie się twoim celem a po roku powiesz jej, że ja to… -Nie pozwolił mi dokończyć zdania wtrącając –Pati, jej nie kochałem! A ty miałaś od samego początku to coś, potem dowiedziałem się o Zu, to było dla mnie niesamowite. Kiedy ją zobaczyłem to Łaaaał, śliczne maleństwo, którym muszę się zaopiekować tak samo jak tobą, bałem się, że nie będę umiał nic z nią zrobić, że jest taka malutka, że mogę ją jakoś popsuć, ale wiedziałem, że żeby cię zdobyć muszę przezwyciężyć strach bo inaczej nici z ciebie, a uwierz mi, było to dla mnie nie lada wyzwanie.
-Cwany jesteś, udało ci się, a teraz spójrz. Byłeś pewien, że nie możesz odpuścić, potem wiedziałeś, że mnie kochasz. Umiałeś to zatrzymać?
-Nie i nigdy nie chciałem tego zatrzymać.
-No właśnie i tak samo mieli Louis i Harry, nie potrafili nad sobą zapanować. Byli przyjaciółmi tak jak my na początku, potem przerodziło się to w coś głębszego. Nie możemy zabronić im być szczęśliwymi, jeśli nie umiesz ich zaakceptować to olej to, tylko po prostu nie dogryzaj im.
-Ale ja nie mogę tak, nie umiem, drażni mnie to.
-Co cię drażni, przecież nie będą nic przy tobie robić.
-Skąd wiesz? A jak zaczną się przy wszystkich do siebie dobierać? Przecież teraz kiedy każdy już będzie wiedział, będą uważali to za normalne!
-Obiecuję ci, że nie będą, ale pod jednym warunkiem.
-Dobra zgadzam się bo wiem, że i tak  z tobą nie mam szans.
-Świetnie, czyli masz ich tylko nie prowokować i nie docinać, a zobaczysz, że będzie dobrze.
-Ech a to ja miałem sobie Ciebie wokół palca owinąć…
-Och i nie udało Ci się kochanie? Może jakoś to nadrobisz?
-Chętnie, nawet bardzo chętnie, ale jest przecież Zu zaraz się obudzi…
-Widzisz i to są minusy posiadania dzieci- nachyliłam się nad nim szepcząc do ucha - Harry obiecał, że się nią zajmie jak wstanie, więc my mamy trochę czasu dla siebie.
-Hmm chyba nie mam pojęcia jak możemy go wykorzystać –powiedział spoglądając prosto w moje oczy.
-Nie wiesz? Zaraz Ci pokażę…
Wstałam z jego kolan i szybkim ruchem ściągnęłam z niego bluzę razem z koszulką na co zareagował śmiechem i zwrotem
– Nie wiedziałem, że jesteś taka szybka skarbie, podoba mi się to.

Łapiąc za brzegi mojej koszuli szybkimi ruchami zaczął rozpinać jej guziki. Usiadłam na nim okrakiem a na jego ustach złożyłam długi namiętny pocałunek. Górne części naszej garderoby leżały już na podłodze, kiedy zaczęliśmy starać się pozbyć spodni. O ile Zayn poradził sobie z moimi bez problemu, to ja miałam spory problem z rozpięciem jego nowego paska –Mówiłam Ci, że jest beznadziejny do odpinania! –Pokaż! Ty nie umiesz! – Ja nie umiem? Ja nie muszę go nawet rozpinać żeby się do Ciebie dobrać, kwestia tylko kto pierwszy nie wytrzyma. –Zaśmiałam się,  i rozsunęłam rozporek jego spodni wsuwając dłoń na lekko wypukle bokserki, pod wpływem dotyku przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Jego dłonie obejmowały pośladki a usta drażniły sterczące sutki.
Ruchy mojej dłoni po kilku minutach wywołały zamierzony efekt w jego spodniach było co raz mniej miejsca, Zayn podniósł mnie i niosąc mnie kilka kroków postawił na łóżku. Chociaż wypukła część spodni nie ułatwiała mu zadania poradził sobie z nieszczęsnym paskiem i po chwili jego spodnie także leżały na podłodze, zbliżył się do mnie powoli przygryzając dolną wargę, doskonale znałam ten wzrok, ten uśmieszek. Pewne było, że coś kombinuje i to ja byłam osobą, która nie wiedziała co za chwilę będzie się działo.
Załapał mnie w pasie i razem legliśmy na łóżko, jego pocałunki były szybkie i zachłanne, tak jakby się gdzieś śpieszył. Dokładnie czułam jego dłonie dotykające moich piersi, usta schodziły co raz niżej pozostawiając wilgotną  linie od szyi wzdłuż mostka przez brzuch aż po pachwiny. Kiedy jego język dotknął mojego najczulszego punktu myślałam, że oszaleje z rozkoszy, ale to był dopiero początek. Jego powolne i staranne ruchy w kilka minut doprowadziły mnie do kresu wytrzymałości a jedyną rzeczą, która powstrzymywała mnie od wydawania co raz głośniejszych odgłosów była reszta domowników. Ostatkiem sił przyciągnęłam do siebie Zayna i szybko przekręciłam go na plecy siadając na nim okrakiem. Dopiero gdy poczułam go w sobie zdałam sobie sprawę, że po raz kolejny zapomnieliśmy o najważniejszym, a raczej ja zapomniałam. Nachyliłam się nad nim i lekko zagryzłam jego ucho –skarbie, zapomnieliśmy o czymś, a nie chcemy przecież kolejnego bobasa. –Zayn sięgnął ręką do szafki nocnej wyciągając z niej opakowanie prezerwatyw, otworzyłam jedną z nich i zsuwając się z niego pewnym ruchem nałożyłam ją na właściwe miejsce. –Wolę mieć z tobą gromadkę dzieci niż siedzieć w tym balonie. –zaśmiałam się -Ok w takim razie to ostatni raz w tym balonie, już dawno powinnam wybrać się do lekarza, ale w ogóle o czym my tu gadamy, przecież tu trzeba działać.
Do moich uszu dotarło tylko głośne stwierdzenie Zayna: -Właśnie. –i już leżałam pod nim, a to cwaniak! Wystarczyła chwila nieuwagi a on od razu to wykorzystywał. Podpierając się na łokciach powoli się we mnie wsunął, dłońmi złapałam jego pośladki i zgodnie z jego ruchami dociskałam go do siebie. Nasze oddechy stawały się co raz szybsze i nie regularne, kiedy poczułam jak zaczyna we mnie pulsować zacisnęłam paznokcie na jego placach i mocno się do niego przybliżyłam by móc poczuć go jeszcze lepiej. Po chwili oboje opadliśmy na łóżko, przekręciłam się na bok wtulając się w jego tors.
-Kocham Cię, wiesz?
-Wiem, ale stanowczo za rzadko mi to mówisz.-Powiedział z niemałym bananem na twarzy
-Obiecuję poprawę- wystawiłam mu język, i wtuliłam się w niego jeszcze mocniej, opierając głowę na jego sercu słyszałam jego lekko przyspieszone bicie. Po kilku minutach słychać było tylko miarowy oddech, zasnął…  Najdelikatniej jak umiałam wysunęłam się z jego objęć i poszłam do łazienki. Po szybkim prysznicu zeszłam na dół do chłopaków i Zu, widok jaki tam zastałam nie był napawający optymizmem.

-Hej dzieciaki, pytanie za milion kto dał jej łyżeczkę przecież wiadome było, że jedzenie będzie wszędzie?
-Odpowiedź za milion, kto przełamał strach i podał jej łyżkę?
-Liam?!-w drzwiach do kuchni stali uśmiechnięci Liam z Danniele
-Cześć!!! Ale super, że już jesteście! Jak wakacje? Odpoczęliście?
-Wszystko zgodnie z planem, urlop udał się wyśmienicie.
-A łyżki? Sorry Li ale nie mogłam się powstrzymać!
-Spoko zawsze się nade mną pastwicie, Harry krzyczał, że jak nie przyniosę zaraz małej łyżki to będzie koniec świata, więc przełamałem się i mamy tu istne pobojowisko.
-Harry co ty dałeś jej do jedzenia, przecież nie byliśmy jeszcze na zakupach nie było nic gotowego.
-Louis zmiksował kurczaka, marchewkę, i jakieś ziemniaczki, ja dodałem pietruszkę i bazylię a młoda zjadła jak szalona, aaa i Mike też zjadł ale już bez miksowania.
-Bo wujku ja ne lubię takiej papy, ja jus facet jestem przecies.
-Pewnie! Prawie dorosły chłop jesteś –odparł Louis czochrając małego po lokach
-No no chłopaki jestem pod wrażeniem, nic tylko zostawiać wam dzieci pod opieką.
-Jasne zawsze i wszędzie, a jak sytuacja z Zaynem?
-Śpi
-Aaa śpi powiadasz, czyli.. udało się?
-Zobaczymy, ale po części na pewno. –Nachylając się nad Harrym zapytałam czy powiedzieli już Liamowi, niestety Harry tylko pokręcił głową. –Lou boi się reakcji takiej jak Zayna, to chyba za dużo stresu na jeden dzień jak dla niego.
-Przecież jak Zayn zejdzie na dół to i tak to wyjdzie, znasz go…
-Ej ej co wy tam sobie szepczecie, nie ładnie tak w towarzystwie jakieś tajemnice mieć.
-No właśnie Louis, to nie ładnie… -chociaż widziałam jak jego twarz blednie kontynuowałam temat. –Nie ładnie jest mieć tajemnice przed najbliższymi, prawda?
-Tak Pati masz rację. Ok Liam Dan jesteśmy z Harrym razem od 3 miesięcy Kocham go i powinniście o tym wiedzieć, przepraszamy, że wam o tym nie powiedzieliśmy ale bałem się waszej reakcji, żeby nie była taka jak Zayna –powiedział na jednym oddechu Louis.
Wpatrywałam się w minę Liama i Danielle ale nie było tam widać nawet krzty zdziwienia, wiedzieli?

-Ale przecież my z Dan wiemy o tym od dawna, zastanawiałem się tylko kiedy nam powiecie i czy w ogóle macie zamiar.
-Jak to wiecie od dawna skąd?!
-Danielle raz was nakryła myśleliście chyba, że jesteście sami w domu ale my byliśmy na górze…
-Dokładnie i zeszłam po schodach po coś do picia a tam wy… no wiecie co robiliście…
-O kurwa! –zaczęłam się śmiać no to ładnie czyli faktycznie tylko ja i Zayn nic nie wiedzieliśmy.
-Pat to nie było śmieszne, wiesz jaką ona miała minę jak do mnie wróciła?
-Wolę nie wiedzieć, ale czekajcie bo nie wiemy jeszcze najważniejszego wiecie o tym co ich łączy ale…
-Spokojnie chłopaki my z Dan nie mamy nic przeciwko, to wasze życie tylko sądzę, że lepiej będzie jak nikt poza naszą 7 nie będzie o tym wiedział. To dla dobra zespołu, niech zostanie tak jak było do tej pory. A Boże i najważniejsze nie ważcie się robić tego przy nas bo… bo nie i już.

Na twarzach Louisego u Harrego dało się zobaczyć ulgę, teraz pozostaje trzymać to tylko w tajemnicy i wszystko będzie idealnie. No może jeszcze Zayna trzeba będzie trochę ogarnąć ale przecież moja w tym głowa.

23 komentarze:

  1. świetny! czekam na następny!
    +zapraszam do mnie. zaczynam pisać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. to jest świetne!!!
    czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebisty ten rozdział.
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie

    http://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. dreamitwishitdo17 sierpnia 2012 14:34

    Swietny rodział czekamy na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No, no, no bardzo interesujący rozdział, ujęłaś mnie, serio. Ale błagam, zmień tło, bo trzeba się cholernie namęczyć, żeby coś przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. zajebisty rozdział , więcej +18
    czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  7. noo dobra, z tym tłem to cofam, coś mi się nie załadowało wcześniej, ale teraz juz okej. i i dzięki za miły kom. na www.larry-dead-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. no niezle,ladnie sie tego porobilo ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny!!! <3 <3 <3 Zapraszam Cię do mnie ;*
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham ♥
    Chcę szybko kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  13. dobrze ze delikatnie zmieniłaś ton ;D a tak wgl to super :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajny rozdział!!! Czekam na następny!!! Zapraszam http://notidealbutmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. super !! nie moge doczekać się następnego rozdziału !!
    więcej larrego prosze !!
    super piszesz jest to mój ulubiony blog który sprawdzam codziennie

    OdpowiedzUsuń
  16. Fantastyczny rozdział. Cieszę się, że to wszystko tak dobrze się ułożyło. Naprawdę cudowny rozdział. Czekam z niecierpliwością na kolejny. nowy rozdział na becausetruelovecannothide.blogspot.com - Larry, Niam.

    OdpowiedzUsuń
  17. nie spodziewałam się czegoś takiego, ale... podoba mi się! jak zwykle zresztą! :D
    czekam nn!

    u mnie nowe rozdziały, dawno Cię nie było :)
    http://uwannasaygoodnight.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Oł zadziwiającę,ale interesujące. i kochana czekam na nowy.

    zapraszam do mnie.
    zapraszam do komentowania i czytania.Licze na komentarz. dzieki
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. świetnie ! czekam na kolejny, kochana :) zapraszam też do siebie http://oknozadomem.blogspot.com/ mam nadzieję, że wejdziesz :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej, hej, hej :) Miałam informować, więc to robię ;) U mnie nowy rozdział -> http://wanna-die-in-your-arms.blogspot.com/
    Tak poza tym to z ciekawości przeczytałam ten rozdział, naprawdę mnie zaciekawil ;) Zaraz wszystko nadrobie :)
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O żesz, źle napisałam link :/ Przepraszam Cię, ale jestem na telefonie i sama go pisałam. Możesz wejść na mojego bloga wchodząc na mój profil. Jeszcze raz przepraszam.

      Usuń