środa, 1 sierpnia 2012

25 Co ty tu kurwa robisz?!


Dziś nawet nie wiem jak zacząć rozdział był pisany wspólnie z Justyną, której bardzo dziękuję. Link do bloga Justyny Klik

Wg. mnie odcinek powinien wam się spodobać ponieważ jest... same zobaczcie:) 



Harry

  Cholera jaki to był adres? O 11 miałem odebrać nieśmiertelniki od grawera. Wybrałem chyba najfajniejsze, jakie były, teraz gdy zaczniemy je razem nosić, może nie będzie już problemu z ukrywaniem się. Swoją drogą, nie rozumiem, dlaczego boi się reakcji chłopaków. Przecież wszędzie chodzimy razem, fani już się domyślają, że Harry Styles nie jest singlem, a moi przyjaciele dalej żyją w nieświadomości. Koniec z tym. Dziś przy kolacji musimy o tym porozmawiać.
  Udało mi się dotrzeć do grawera i zabrać zamówione nieśmiertelniki. Dokupiłem po drodze jeszcze trochę alkoholu i ruszyłem do mieszkania, dzwoniąc do mojej miłości.
-Hej kochanie, będę już najwcześniej za 4 godzinki, bo niesamowite korki są tutaj.
-W takim razie będę grzecznie czekać na Ciebie w domu, przygotuje jakąś.
-Super! Wiesz, że lubię Twoje niespodzianki, ja też mam coś dla Ciebie.

*Oczami dziewczyny *
   Wszystko było gotowe. Nakryty stół, zapalone świecie, rozłożone łóżko  wodne w salonie, a w powietrzu unosił się delikatny zapach frezji. Ale  to ta delikatniejsza część. Mój kociak będzie zaskoczony, jak zobaczy,  co dobrego mam dla niego. Jeszcze tylko troszkę pigułek i wszystko  będzie idealnie.
  Przeszłam do kuchni, by skontrolować stan kolacji, znajdującej się w piekarniku. Moich nozdrzy dobiegł zapach łososia w sosie koperkowym, oraz prażonych ziemniaków. Rozejrzałam się po mieszkaniu, czy aby na pewno wszystko posprzątałam. Zdawało mi się, że o czymś zapomniałam, ale pewnie nie było to nic ważnego.
  Usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Idąc korytarzem, przystanęłam przed lustrem i zerknęłam na swój wygląd. Obcisła, mała czarna od Channel leżała na mnie idealnie. Spod jej rąbków wystawały pończochy. Do tego czarne szpilki na koturnie, a włosy rozpuściłam w lekkim nieładzie. Takie lubi najbardziej. Uśmiechnęłam się do swego odbicia i pewnym krokiem ruszyłam przed siebie. Bez wahania pociągnęłam za klamkę, wychodząc do holu i spojrzałam w oczy mego własnego boga seksu.
-Cześć, kotku, masz plany na dziś?

*oczami Louis'iego*
   Zdębiałem. Z dwóch, prostych powodów. Po primo, w domu miało nikogo  nie być. Po secondo, to ja miałem czekać na mojego Hazzę, a nie Eleanor  na mnie. Oh, trzeci powód. Co tu robi El i skąd ma klucze?! Chyba czas  zmienić zamki.
-Mogę wiedzieć, skąd się tu wzięłaś?
-Och skarbie takie powitanie? Spodziewałam sie czegoś milszego. Nie tęskniłeś za mną? - El podeszła bliżej, rzucając mi sie na szyję.
-Wiesz, tak jakby mam plany na... Czekaj. Czy ja czuję frezje? I indyka? I skąd wzięły się te świeczki?!
-Nie ważne plany, przecież mogą poczekać, prawda? Frezje, tak to ten zapach, a indyk jest taki, jak lubisz. Postanowiłam zrobić Ci niespodziankę przed waszym wylotem do USA. Ostatnio sam wiesz, że nie układało się między nami najlepiej.
-Emmm... Okej... - powiedziałem niepewnie, wchodząc do salonu i siadając na łóżku. Skąd tu łóżko?! - Coś jeszcze powinienem wiedzieć...?
-Skarbie, dziś jest nasza rocznica, nie sądzisz, że powinniśmy to jakoś uczcić?
-Ah, tak, rocznica, oczywiście, że pamiętałem! Myślałem tylko, że uczcimy ją po powrocie, ale skoro... - nie zdążyłem dokończyć, bo podała mi kieliszek szampana.

*Oczami Eleanor*
  Tak, tak, teraz pij, będziesz łatwiejszy, pomyślałam, podając mu kieliszek. Jeszcze chwila i będziesz mój już na zawsze...
-Chodź do stołu, wszystko już gotowe - ruszyłam do kuchni po naczynie z kolacją. Mmmm piękny zapach, na pewno będzie mu smakowało, a z resztą, co to ma za znaczenie? Tu nie chodzi o kolację! El, ogarnij się, masz swój cel i masz za wszelką cenę do niego dążyć.

*Oczami Lou*
  Opróżniłem kieliszek i ruszyłem za Eleanor. Nagle zakręciło mi się w głowie, ale zignorowałem to i usiadłem do stołu. Chwilę potem dziewczyna podała kolację.
-Smacznego kochanie - szepnęła, a ja posłałem jej lekki uśmiech. Z każdym kolejnym kęsem czułem się bardziej osłabiony i ledwo kontaktowałem ze światem. Jedyne, co mnie zdziwiło, to to, że mój mały przyjaciel wcale nie był taki mały, a z czasem robił się większy. Co do cholery?!
-Słabo się czujesz? Może chcesz się położyć? Może coś Ci zaszkodziło? - zapytała, a ja zerknąłem na nią półprzytomny.
-Chyba... Chyba masz rację, słabo mi.. - szepnąłem i poczułem, jak Eleanor pomaga mi wstać i prowadzi do salonu, a następnie ułożyła mnie na łóżku. -Dziwnie się czuję... Kręci mi się w głowie...
-Oh, panikujesz jak zawsze. Pomogę Ci się rozebrać, pewnie jest Ci gorąco.
-Nie, El, nie musisz... Ugh, faktycznie, trochę tu duszno... Niech ktoś otworzy okno - mruknąłem, mając na sobie tylko spodnie.
-To tylko Tobie jest gorąco, na dworze jest chłodno, spokojnie, ja się Tobą zajmę. Wszystko będzie w porządku.
-Ellie, co Ty robisz? - jęknąłem, gdy poczułem, jak rozsuwa zamek moich spodni i przejeżdża dłonią po wypukleniu w bokserkach.
-Skarbie, nie bądź dzieckiem, mam Ci to tłumaczyć teraz? Wydaje mi się, że to nie odpowiedni czas i okoliczności.
  Ostatnie, co mój mózg zarejestrował, było uczucie czegoś ciepłego wokół mojego penisa. Spuściłem wzrok i zobaczyłem, jak usta El obejmują go, drażniąc go językiem. Następnie wszystko się rozmazało i nie kontaktowałem już z nikim.

*Oczami Hazzy*
  Ładnie zapakowałem prezent i byłem gotowy do wejścia. Nie chcę wiedzieć, czemu czułem się jakiś spięty. Styles, raz się żyje. Ok, wchodzę. -Kurwa!!
-Co znowu... Harry? Co ty tu kurwa robisz?! - na łóżku był nagi, nieprzytomny Louis, a Eleanor robiła mu... Boże. Za jakie grzechy mam to oglądać!?
-Ja?? Ja pierdolę, co Ty mu zrobiłaś?! Przecież on nie kontaktuje! El, pojebało cię?!
-Zamknij się kretynie, bo wszystko popsujesz. Nie powinno Cię tu być, to miała być noc moja i jego! Wynoś się i się nie wtrącaj, nikt Cię o nic nie prosi!
-Zostaw go! -Odepchnąłem ją od niego. -Ty jesteś chora! Jaka twoja noc? Louis, słyszysz mnie? Lou? LOU?!
-Nie dotykaj mnie! Zwariowałeś!? Powiedziałam, że masz się wynosić, rozumiesz co mówię?! - warknęła, próbując uderzyć mnie kajdankami.
-O nie, moja droga, nie ze mną te numery, chcesz mnie uderzyć? Proszę bardzo, wal śmiało! Może dotrze do Ciebie to, że jesteś na przegranej pozycji - zabrałem od niej kajdanki. -Po chuj Ci to? Nie chciał się z Toba pieprzyć, gdy był świadomy?
-Gówno Cię obchodzi, co chciał, a czego nie! Nie możesz decydować ani za niego, ani za mnie, więc z łaski swojej, wypierdalaj. Mam Ci pokazać, gdzie są drzwi, czy sam trafisz, gówniarzu?! - krzyknęła wściekle Eleanor.
-Oj, kochana, to chyba Ty pomyliłaś adres, więc z łaski, swojej wyjdziesz sama, czy mam zadzwonić po policję i oni Cię wyprowadzą?
-Grozisz mi?
-Hm, wiesz co? Może inaczej, spróbujemy po dobroci  -Szybkim ruchem złapałem ją za rękę, przykuwając za jeden nadgarstek kajdankami do grzejnika. - A teraz jeden twój krzyk i dzwonię po psy. Odpowiesz za te prochy, ktore mu dałaś!
-Co zamierzasz? - spytała cicho, patrząc mi w oczy.
-Pokażę Ci, dlaczego on nie chce z tobą sypiać.
  Wziąłem Lou na ręce i zaniosłem do łazienki. Był ledwo przytomny, posadziłem go obok sedesu. Szybkim ruchem wkładanych palców do jego ust, pomogłem mu pozbyć się niechcianych substancji z organizmu.
-Spokojnie Lou, nie dam Cię skrzywdzić - rozebrałem się i obejmując go, wszedłem z nim do brodzika.

*Oczami Louis'iego*
-Ha...Harry? Co Ty tu robisz? - szepnąłem, a on jedynie podał mi szczoteczkę do zębów i pastę. Kiedy poczułem miętę, mój umysł jakby wybudził się z transu. Powoli odzyskiwałem świadomość.
-Jak to, co tu robię? Jestem Twoim aniołkiem wybawicielem.
-Boże, jak dobrze, że Cię mam. Tęskniłem - szepnąłem, tuląc się do niego. Odkręcił zimna wodę. Moje ciało przeszedł zimny dreszcz. Przytuliłem się do niego by czuć temperaturę jego rozpalonego ciała. -Tęskniłem, tak cholernie tęskniłem. Cieszę się, że Cię mam przy sobie - zamruczałem, przygryzając płatek jego ucha. - Nie zostawiaj mnie już nigdy.
  Harry pomógł mi wyjść spod prysznica i podał bieliznę. Mimowolnie zerknąłem w lustro, wyglądałem tragicznie. Złapałem go za rękę i poprowadziłem do salonu, a gdy tylko przekroczyliśmy jego próg, wpiłem się w jego usta. On jednak tego nie odwzajemnił.
-Co jest?
-Mamy widza - szepnął, a ja odwróciłem się. Cholera. Eleanor.
-Pieprzyć to - warknąłem, zabierając z wieszaka chustkę i podchodząc do dziewczyny. Następnie zakneblowałem jej usta, aby nam nie przeszkadzała. - Byłaś niegrzeczna. To patrz i płacz! - po tych słowach rzuciłem Hazzę na łóżko i zaatakowałem jego usta.

*Oczami Eleanor*
  To, co teraz widzę, chyba mnie przerosło, to przecież nie może być prawda. Fakt, Lou był w stosunku do mnie trochę oziębłym ale byłam pewna, że z Harry'm łączy go tylko przyjaźń. Niestety teraz już nie mogę tego powiedzieć. Nie, nie wierzę, oni będą to robić przy mnie? Przecież to jest ohydne. Boże widzisz i nie grzmisz? Jakimś cudem udało mi się uwolnić usta od kolorowej apaszki, chociaż kajdanki znacząco ograniczały moje ruchy.
-Louis, proszę Cię, nie róbcie tego przy mnie. Rozkujcie mnie, ja wyjdę stąd i nigdy już się nie pojawię w Waszym życiu - mówiłam niemal przez łzy. Tomlinson wstał, ignorując to, że oboje ze swoim kochankiem są nadzy. Odpiął mnie i siłą wypchnął za drzwi, zamykając je na klucz.
  Byłam w szoku, czułam się okropnie upokorzona. Mój chłopak gejem?! W tajemniczym związku ze swoim przyjacielem z zespołu?! Nie, to ponad moje siły. Szłam szybko ulicą, płacząc. Po drugiej stronie ulicy zobaczyłam parę całujących się chłopaków.
-On nie jest gejem! On mnie kocha, nie jestem gejem! - zaczęłam krzyczeć i wbiegłam na ulicę. Następne, co usłyszałam, to przeraźliwy klakson i lądowanie na zimnej masce samochodu.
*Kilka godzin później*
  Śniło mi się, że Louis był gejem. Że zdradzał mnie z Harry'm, a potem miałam wypadek. Nagle poczułam, jak coś wbija się w moją skórę. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem w sali szpitalnej. Obok mnie, pielęgniarka próbowała wymienić mi kroplówkę. Próbowała, bo momentalnie wyrwałam rękę.
-To sen, to sen, to się nie dzieje! Aaaaa! On nie jestem gejem! - zaczęłam się szarpać, chcąc wyrwać wszystkie kable. Chwilę później na salę wpadło dwóch pielęgniarzy, którzy przywiązali mnie do łóżka. - Puśćcie, puśćcie! Muszę się zemścić! On mnie zdradził, jest gejem! Nie może nim być! - krzyczałam.
  Następnie, lekarz wraz z pielęgniarzami, wyjechali z moim łóżkiem z sali i skierowali się wzdłuż korytarza. Cały czas płakałam i wrzeszczałam, ale nikt mnie nie słuchał. Ktoś wstrzyknął mi coś do żyły i zaczęłam robić się senna. Ostatnie, co zarejestrowały moje oczy, to napis "Oddział psychiatryczny". Dalej była już tylko błoga ciemność.


Czekamy na wasze opinie mamy nadzieję, że ten part przypadł wam do gustu :)
Komentujcie i oceniajcie!


20 komentarzy:

  1. Ha wiediałam że to bedzie Larry :) A rozdział bardzo fajny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo jest Larryy ;D Trochę szkoda mi Eleanor ;( No ale jest Larry . xdd Fajnyy rozdział .;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Eemmm... Wow!! To jest genialne. Nie wiem co powiedzieć. Nie spodziewałam się takiego rozwoju akcji. Jestem pod wrażeniem. Czekam na kolejny ;)x

    OdpowiedzUsuń
  4. no boskie! LARRY! Fuck yeah!
    czekam na następny :)
    @ImLouder1

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślałam, że to nie będzie opowiadanie o Larry'm i trochę szkoda mi El, no ale cóż, zobaczymy co będzie dalej, mam nadzieję, że będzie nadal tak super. Czekam na następny z niecierplwością ;) xx

    OdpowiedzUsuń
  6. No fantastycznie! Larry :D Szkoda, że nie zrobili tego przy niej :D looool xD

    OdpowiedzUsuń
  7. hahahaa! udało nam się :D jestem dumna z tego rozdziału, kocham ten moment ze szpitalem xD <3

    OdpowiedzUsuń
  8. 1. Nie ma czegoś takiego, jak "szpilki na koturnie". chyba pomyliłaś z platformami ;p
    2. El wyszła na niesamowitą sukę, a w poprzednich rozdziałach wydawało mi się, że będzie pokazana jednak z tej lepszej strony. No ale trudno. Ogólnie i tak jest dobrze :) Czekamy na następny

    OdpowiedzUsuń
  9. Larry ?! <3 jeee!

    OdpowiedzUsuń
  10. Rownież myślałam że to nie bedzie opowiadanie o Larrym. Osobiscie wole ich jako kumpli, ale zobaczymy co dalej wymyslisz.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hahahah wiedziałam że to będzie Larry :D Zajebisty rozdział zresztą tak jak każdy :D Zapraszam do mnie http://notidealbutmylife.blogspot.com/ xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Larry wchodzi do akcji! Yea! Genialny! Nie spodziewałem się tego. Ja i moja przyjaciółka myślałyśmy że El zdradza Louisa z Harrym ale potem zrozumiałyśmy o co chodzi. Pisz dalej o o "zakochańcach" i Zayna i Pati oraz Larrym
    HAH!
    Wejdź też do mnie ;D liczę na twoje opinie

    OdpowiedzUsuń
  13. nie spodziewałałam sie
    sorki bo słownik mi się włączył

    OdpowiedzUsuń
  14. Buahahahahah! Boskii! Nie mam kompletnie nic do Elki, żeby nie było, ale ty to fajnie zrobiłaś ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. ekstra. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Larry, sądziłam, że chodzi o jakąś dziewczynę. Zaskoczyłaś mnie oczywiście pozytywnie. Już czekam na next i zapraszam do siebie

    http://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Oł yeah bitches !!! Ja kurwa wiedziałam, że Harry spotyka się z Lou i nawet przez chwilę w to niewątpiłam !!! Yeah ! Ale się zajebiście cieszę z tego rozdziału no i jeszcze Elka w psychiatryku.!(nie żebym była hejterką, ale nie trawię jej.:/) Kurczee kocham Cię. Naprawdę cudowny rozdział <33 Chyba się zaraz popłaczę...Larry <3 Dziękuję !! Jednak dobrze, że w to nie zwątpiłam.;) Czekam na kolejny.;3 [LARRY, NIAM: becausetruelovecannothide.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  17. super wiedziałam że będzie larry i dobrze bo kocham larrego !! a i bym zapomniała dobrze że El została upokorzona i że wylądowała w psychiatryku hahhaa :D

    OdpowiedzUsuń
  18. ej! troszkę szkoda mi El. :(

    OdpowiedzUsuń
  19. hahah wiedziałam że będzie Larry xD ale to że chcieli "to" robić przy El było trochę nienormalne xd ona do psychiatryka trafiła ? 0.0 xd

    OdpowiedzUsuń