Dziś nawet nie wiem jak zacząć rozdział był pisany wspólnie z Justyną, której bardzo dziękuję. Link do bloga Justyny Klik
Wg. mnie odcinek powinien wam się spodobać ponieważ jest... same zobaczcie:)
Wg. mnie odcinek powinien wam się spodobać ponieważ jest... same zobaczcie:)
Harry
Cholera jaki to był adres? O 11 miałem odebrać
nieśmiertelniki od grawera. Wybrałem chyba najfajniejsze, jakie były, teraz gdy
zaczniemy je razem nosić, może nie będzie już problemu z ukrywaniem się. Swoją
drogą, nie rozumiem, dlaczego boi się reakcji chłopaków. Przecież wszędzie
chodzimy razem, fani już się domyślają, że Harry Styles nie jest singlem, a moi
przyjaciele dalej żyją w nieświadomości. Koniec z tym. Dziś przy kolacji musimy
o tym porozmawiać.
Udało mi się dotrzeć do grawera i zabrać
zamówione nieśmiertelniki. Dokupiłem po drodze jeszcze trochę alkoholu i
ruszyłem do mieszkania, dzwoniąc do mojej miłości.
-Hej
kochanie, będę już najwcześniej za 4 godzinki, bo niesamowite korki są tutaj.
-W takim
razie będę grzecznie czekać na Ciebie w domu, przygotuje jakąś.
-Super!
Wiesz, że lubię Twoje niespodzianki, ja też mam coś dla Ciebie.
*Oczami
dziewczyny *
Wszystko było gotowe. Nakryty stół, zapalone
świecie, rozłożone łóżko wodne w
salonie, a w powietrzu unosił się delikatny zapach frezji. Ale to ta delikatniejsza część. Mój kociak będzie
zaskoczony, jak zobaczy, co dobrego mam
dla niego. Jeszcze tylko troszkę pigułek i wszystko będzie idealnie.
Przeszłam do kuchni, by skontrolować stan
kolacji, znajdującej się w piekarniku. Moich nozdrzy dobiegł zapach łososia w
sosie koperkowym, oraz prażonych ziemniaków. Rozejrzałam się po mieszkaniu, czy
aby na pewno wszystko posprzątałam. Zdawało mi się, że o czymś zapomniałam, ale
pewnie nie było to nic ważnego.
Usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Idąc
korytarzem, przystanęłam przed lustrem i zerknęłam na swój wygląd. Obcisła,
mała czarna od Channel leżała na mnie idealnie. Spod jej rąbków wystawały
pończochy. Do tego czarne szpilki na koturnie, a włosy rozpuściłam w lekkim
nieładzie. Takie lubi najbardziej. Uśmiechnęłam się do swego odbicia i pewnym
krokiem ruszyłam przed siebie. Bez wahania pociągnęłam za klamkę, wychodząc do
holu i spojrzałam w oczy mego własnego boga seksu.
-Cześć,
kotku, masz plany na dziś?
*oczami
Louis'iego*
Zdębiałem. Z dwóch, prostych powodów. Po
primo, w domu miało nikogo nie być. Po
secondo, to ja miałem czekać na mojego Hazzę, a nie Eleanor na mnie. Oh, trzeci powód. Co tu robi El i
skąd ma klucze?! Chyba czas zmienić
zamki.
-Mogę
wiedzieć, skąd się tu wzięłaś?
-Och skarbie
takie powitanie? Spodziewałam sie czegoś milszego. Nie tęskniłeś za mną? - El
podeszła bliżej, rzucając mi sie na szyję.
-Wiesz, tak
jakby mam plany na... Czekaj. Czy ja czuję frezje? I indyka? I skąd wzięły się
te świeczki?!
-Nie ważne
plany, przecież mogą poczekać, prawda? Frezje, tak to ten zapach, a indyk jest
taki, jak lubisz. Postanowiłam zrobić Ci niespodziankę przed waszym wylotem do
USA. Ostatnio sam wiesz, że nie układało się między nami najlepiej.
-Emmm...
Okej... - powiedziałem niepewnie, wchodząc do salonu i siadając na łóżku. Skąd
tu łóżko?! - Coś jeszcze powinienem wiedzieć...?
-Skarbie,
dziś jest nasza rocznica, nie sądzisz, że powinniśmy to jakoś uczcić?
-Ah, tak,
rocznica, oczywiście, że pamiętałem! Myślałem tylko, że uczcimy ją po powrocie,
ale skoro... - nie zdążyłem dokończyć, bo podała mi kieliszek szampana.
*Oczami
Eleanor*
Tak, tak, teraz pij, będziesz łatwiejszy,
pomyślałam, podając mu kieliszek. Jeszcze chwila i będziesz mój już na
zawsze...
-Chodź do
stołu, wszystko już gotowe - ruszyłam do kuchni po naczynie z kolacją. Mmmm
piękny zapach, na pewno będzie mu smakowało, a z resztą, co to ma za znaczenie?
Tu nie chodzi o kolację! El, ogarnij się, masz swój cel i masz za wszelką cenę
do niego dążyć.
*Oczami Lou*
Opróżniłem kieliszek i ruszyłem za Eleanor.
Nagle zakręciło mi się w głowie, ale zignorowałem to i usiadłem do stołu.
Chwilę potem dziewczyna podała kolację.
-Smacznego
kochanie - szepnęła, a ja posłałem jej lekki uśmiech. Z każdym kolejnym kęsem
czułem się bardziej osłabiony i ledwo kontaktowałem ze światem. Jedyne, co mnie
zdziwiło, to to, że mój mały przyjaciel wcale nie był taki mały, a z czasem
robił się większy. Co do cholery?!
-Słabo się
czujesz? Może chcesz się położyć? Może coś Ci zaszkodziło? - zapytała, a ja
zerknąłem na nią półprzytomny.
-Chyba...
Chyba masz rację, słabo mi.. - szepnąłem i poczułem, jak Eleanor pomaga mi
wstać i prowadzi do salonu, a następnie ułożyła mnie na łóżku. -Dziwnie się
czuję... Kręci mi się w głowie...
-Oh,
panikujesz jak zawsze. Pomogę Ci się rozebrać, pewnie jest Ci gorąco.
-Nie, El, nie
musisz... Ugh, faktycznie, trochę tu duszno... Niech ktoś otworzy okno -
mruknąłem, mając na sobie tylko spodnie.
-To tylko
Tobie jest gorąco, na dworze jest chłodno, spokojnie, ja się Tobą zajmę.
Wszystko będzie w porządku.
-Ellie, co Ty
robisz? - jęknąłem, gdy poczułem, jak rozsuwa zamek moich spodni i przejeżdża
dłonią po wypukleniu w bokserkach.
-Skarbie, nie
bądź dzieckiem, mam Ci to tłumaczyć teraz? Wydaje mi się, że to nie odpowiedni
czas i okoliczności.
Ostatnie, co mój mózg zarejestrował, było
uczucie czegoś ciepłego wokół mojego penisa. Spuściłem wzrok i zobaczyłem, jak
usta El obejmują go, drażniąc go językiem. Następnie wszystko się rozmazało i
nie kontaktowałem już z nikim.
*Oczami
Hazzy*
Ładnie zapakowałem prezent i byłem gotowy do
wejścia. Nie chcę wiedzieć, czemu czułem się jakiś spięty. Styles, raz się
żyje. Ok, wchodzę. -Kurwa!!
-Co znowu...
Harry? Co ty tu kurwa robisz?! - na łóżku był nagi, nieprzytomny Louis, a
Eleanor robiła mu... Boże. Za jakie grzechy mam to oglądać!?
-Ja?? Ja
pierdolę, co Ty mu zrobiłaś?! Przecież on nie kontaktuje! El, pojebało cię?!
-Zamknij się
kretynie, bo wszystko popsujesz. Nie powinno Cię tu być, to miała być noc moja
i jego! Wynoś się i się nie wtrącaj, nikt Cię o nic nie prosi!
-Zostaw go! -Odepchnąłem
ją od niego. -Ty jesteś chora! Jaka twoja noc? Louis, słyszysz mnie? Lou? LOU?!
-Nie dotykaj
mnie! Zwariowałeś!? Powiedziałam, że masz się wynosić, rozumiesz co mówię?! -
warknęła, próbując uderzyć mnie kajdankami.
-O nie, moja
droga, nie ze mną te numery, chcesz mnie uderzyć? Proszę bardzo, wal śmiało!
Może dotrze do Ciebie to, że jesteś na przegranej pozycji - zabrałem od niej
kajdanki. -Po chuj Ci to? Nie chciał się z Toba pieprzyć, gdy był świadomy?
-Gówno Cię
obchodzi, co chciał, a czego nie! Nie możesz decydować ani za niego, ani za
mnie, więc z łaski swojej, wypierdalaj. Mam Ci pokazać, gdzie są drzwi, czy sam
trafisz, gówniarzu?! - krzyknęła wściekle Eleanor.
-Oj, kochana,
to chyba Ty pomyliłaś adres, więc z łaski, swojej wyjdziesz sama, czy mam
zadzwonić po policję i oni Cię wyprowadzą?
-Grozisz mi?
-Hm, wiesz
co? Może inaczej, spróbujemy po dobroci
-Szybkim ruchem złapałem ją za rękę, przykuwając za jeden nadgarstek
kajdankami do grzejnika. - A teraz jeden twój krzyk i dzwonię po psy. Odpowiesz
za te prochy, ktore mu dałaś!
-Co
zamierzasz? - spytała cicho, patrząc mi w oczy.
-Pokażę Ci,
dlaczego on nie chce z tobą sypiać.
Wziąłem Lou na ręce i zaniosłem do łazienki.
Był ledwo przytomny, posadziłem go obok sedesu. Szybkim ruchem wkładanych
palców do jego ust, pomogłem mu pozbyć się niechcianych substancji z organizmu.
-Spokojnie
Lou, nie dam Cię skrzywdzić - rozebrałem się i obejmując go, wszedłem z nim do
brodzika.
*Oczami
Louis'iego*
-Ha...Harry?
Co Ty tu robisz? - szepnąłem, a on jedynie podał mi szczoteczkę do zębów i
pastę. Kiedy poczułem miętę, mój umysł jakby wybudził się z transu. Powoli
odzyskiwałem świadomość.
-Jak to, co
tu robię? Jestem Twoim aniołkiem wybawicielem.
-Boże, jak
dobrze, że Cię mam. Tęskniłem - szepnąłem, tuląc się do niego. Odkręcił zimna
wodę. Moje ciało przeszedł zimny dreszcz. Przytuliłem się do niego by czuć
temperaturę jego rozpalonego ciała. -Tęskniłem, tak cholernie tęskniłem. Cieszę
się, że Cię mam przy sobie - zamruczałem, przygryzając płatek jego ucha. - Nie
zostawiaj mnie już nigdy.
Harry pomógł mi wyjść spod prysznica i podał
bieliznę. Mimowolnie zerknąłem w lustro, wyglądałem tragicznie. Złapałem go za
rękę i poprowadziłem do salonu, a gdy tylko przekroczyliśmy jego próg, wpiłem
się w jego usta. On jednak tego nie odwzajemnił.
-Co jest?
-Mamy widza -
szepnął, a ja odwróciłem się. Cholera. Eleanor.
-Pieprzyć to
- warknąłem, zabierając z wieszaka chustkę i podchodząc do dziewczyny.
Następnie zakneblowałem jej usta, aby nam nie przeszkadzała. - Byłaś
niegrzeczna. To patrz i płacz! - po tych słowach rzuciłem Hazzę na łóżko i
zaatakowałem jego usta.
*Oczami
Eleanor*
To, co teraz widzę, chyba mnie przerosło, to
przecież nie może być prawda. Fakt, Lou był w stosunku do mnie trochę oziębłym
ale byłam pewna, że z Harry'm łączy go tylko przyjaźń. Niestety teraz już nie
mogę tego powiedzieć. Nie, nie wierzę, oni będą to robić przy mnie? Przecież to
jest ohydne. Boże widzisz i nie grzmisz? Jakimś cudem udało mi się uwolnić usta
od kolorowej apaszki, chociaż kajdanki znacząco ograniczały moje ruchy.
-Louis,
proszę Cię, nie róbcie tego przy mnie. Rozkujcie mnie, ja wyjdę stąd i nigdy
już się nie pojawię w Waszym życiu - mówiłam niemal przez łzy. Tomlinson wstał,
ignorując to, że oboje ze swoim kochankiem są nadzy. Odpiął mnie i siłą
wypchnął za drzwi, zamykając je na klucz.
Byłam w szoku, czułam się okropnie
upokorzona. Mój chłopak gejem?! W tajemniczym związku ze swoim przyjacielem z
zespołu?! Nie, to ponad moje siły. Szłam szybko ulicą, płacząc. Po drugiej
stronie ulicy zobaczyłam parę całujących się chłopaków.
-On nie jest
gejem! On mnie kocha, nie jestem gejem! - zaczęłam krzyczeć i wbiegłam na
ulicę. Następne, co usłyszałam, to przeraźliwy klakson i lądowanie na zimnej
masce samochodu.
*Kilka godzin
później*
Śniło mi się, że Louis był gejem. Że zdradzał
mnie z Harry'm, a potem miałam wypadek. Nagle poczułam, jak coś wbija się w
moją skórę. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem w sali szpitalnej. Obok
mnie, pielęgniarka próbowała wymienić mi kroplówkę. Próbowała, bo momentalnie
wyrwałam rękę.
-To sen, to
sen, to się nie dzieje! Aaaaa! On nie jestem gejem! - zaczęłam się szarpać,
chcąc wyrwać wszystkie kable. Chwilę później na salę wpadło dwóch pielęgniarzy,
którzy przywiązali mnie do łóżka. - Puśćcie, puśćcie! Muszę się zemścić! On
mnie zdradził, jest gejem! Nie może nim być! - krzyczałam.
Następnie, lekarz wraz z pielęgniarzami,
wyjechali z moim łóżkiem z sali i skierowali się wzdłuż korytarza. Cały czas
płakałam i wrzeszczałam, ale nikt mnie nie słuchał. Ktoś wstrzyknął mi coś do
żyły i zaczęłam robić się senna. Ostatnie, co zarejestrowały moje oczy, to
napis "Oddział psychiatryczny". Dalej była już tylko błoga ciemność.
Czekamy na wasze opinie mamy nadzieję, że ten part przypadł wam do gustu :)
Komentujcie i oceniajcie!
Komentujcie i oceniajcie!
Ha wiediałam że to bedzie Larry :) A rozdział bardzo fajny :D
OdpowiedzUsuńOoo jest Larryy ;D Trochę szkoda mi Eleanor ;( No ale jest Larry . xdd Fajnyy rozdział .;))
OdpowiedzUsuńEemmm... Wow!! To jest genialne. Nie wiem co powiedzieć. Nie spodziewałam się takiego rozwoju akcji. Jestem pod wrażeniem. Czekam na kolejny ;)x
OdpowiedzUsuńno boskie! LARRY! Fuck yeah!
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
@ImLouder1
Myślałam, że to nie będzie opowiadanie o Larry'm i trochę szkoda mi El, no ale cóż, zobaczymy co będzie dalej, mam nadzieję, że będzie nadal tak super. Czekam na następny z niecierplwością ;) xx
OdpowiedzUsuńNo fantastycznie! Larry :D Szkoda, że nie zrobili tego przy niej :D looool xD
OdpowiedzUsuńByło to w planach, ale... :D
Usuńhahahaa! udało nam się :D jestem dumna z tego rozdziału, kocham ten moment ze szpitalem xD <3
OdpowiedzUsuń1. Nie ma czegoś takiego, jak "szpilki na koturnie". chyba pomyliłaś z platformami ;p
OdpowiedzUsuń2. El wyszła na niesamowitą sukę, a w poprzednich rozdziałach wydawało mi się, że będzie pokazana jednak z tej lepszej strony. No ale trudno. Ogólnie i tak jest dobrze :) Czekamy na następny
Larry ?! <3 jeee!
OdpowiedzUsuńRownież myślałam że to nie bedzie opowiadanie o Larrym. Osobiscie wole ich jako kumpli, ale zobaczymy co dalej wymyslisz.
OdpowiedzUsuńHahahah wiedziałam że to będzie Larry :D Zajebisty rozdział zresztą tak jak każdy :D Zapraszam do mnie http://notidealbutmylife.blogspot.com/ xx
OdpowiedzUsuńLarry wchodzi do akcji! Yea! Genialny! Nie spodziewałem się tego. Ja i moja przyjaciółka myślałyśmy że El zdradza Louisa z Harrym ale potem zrozumiałyśmy o co chodzi. Pisz dalej o o "zakochańcach" i Zayna i Pati oraz Larrym
OdpowiedzUsuńHAH!
Wejdź też do mnie ;D liczę na twoje opinie
nie spodziewałałam sie
OdpowiedzUsuńsorki bo słownik mi się włączył
Buahahahahah! Boskii! Nie mam kompletnie nic do Elki, żeby nie było, ale ty to fajnie zrobiłaś ;D
OdpowiedzUsuńekstra. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Larry, sądziłam, że chodzi o jakąś dziewczynę. Zaskoczyłaś mnie oczywiście pozytywnie. Już czekam na next i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com
Oł yeah bitches !!! Ja kurwa wiedziałam, że Harry spotyka się z Lou i nawet przez chwilę w to niewątpiłam !!! Yeah ! Ale się zajebiście cieszę z tego rozdziału no i jeszcze Elka w psychiatryku.!(nie żebym była hejterką, ale nie trawię jej.:/) Kurczee kocham Cię. Naprawdę cudowny rozdział <33 Chyba się zaraz popłaczę...Larry <3 Dziękuję !! Jednak dobrze, że w to nie zwątpiłam.;) Czekam na kolejny.;3 [LARRY, NIAM: becausetruelovecannothide.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńsuper wiedziałam że będzie larry i dobrze bo kocham larrego !! a i bym zapomniała dobrze że El została upokorzona i że wylądowała w psychiatryku hahhaa :D
OdpowiedzUsuńej! troszkę szkoda mi El. :(
OdpowiedzUsuńhahah wiedziałam że będzie Larry xD ale to że chcieli "to" robić przy El było trochę nienormalne xd ona do psychiatryka trafiła ? 0.0 xd
OdpowiedzUsuń