ONE SHOT BRAK ZWIĄZKU Z OPOWIADANIEM
ONE SHOT : KONCERT
AUTOR: Fifi
Beta: Justine Avenue
Koncert. Kolejna piosenka, a ja już ledwo żyję. Tym
razem Up All Night. Skaczemy jak szaleni, na szczęście jest obok mnie Lou i
jego uśmiech momentalnie ładuje moje akumulatory. Niestety nie jest on zwrócony
do mnie, nie tym razem. Dziś jego oczy ciągle wpatrują się w jeden punkt.
Zaskoczę Was: Tym punktem jest niewysoka brunetka. Czy byłem zazdrosny? Też mi
pytanie – Oczywiście, przecież on jest mój, nie oddam go za żadne skarby, a już
na pewno nie żadnej kobiecie.
One Thing. Lou podchodzi na skraj wybiegu i
łapie ją za rękę! Cholera jasna, co on sobie wyobraża? Na horyzoncie pojawia
się ładna dziewczyna, a on już takie rzeczy robi?! Nie myślcie, że mu nie ufam,
bo przecież każdy z nas łapie za rękę masę dziewczyn podczas koncertów, ale on
ciągle podchodzi do tej jednej! Okej, Harry, przestań na to patrzeć. Lepiej
pomyśl o tym, co robił z tobą jeszcze kilka godzin temu. Nie! Przecież za
moment będę czerwony jak burak! Stop! Wyrzuć te myśli z tego durnego łba! Boże,
a ten jego dotyk, usta, oczy, w których widać było spełnienie!
Nagle coś mnie szturchnęło. Jezu, teraz
ja śpiewam, ale co? Chryste, zapomniałem tekstu! Louis, coś ty mi zrobił!?
Cudem udało mi się skojarzyć, jaka to piosenka i wprowadzając swoje słowa,
dokończyłem zwrotkę. Była to już ostatnia piosenka, szybko zszedłem ze sceny i
rzuciłem się na krzesło, stojące w garderobie. W jednym momencie wpadł
rozwścieczony Louis.
-Co ty odpierdalasz? Jak mogłeś
zaśpiewać w Taken, że kochałem patrzeć jak załamujesz! Tam jest KOCHAŁAŚ, nie
KOCHAŁEŚ - beztrosko wzruszyłem ramionami. - Harry, co się dziś z tobą działo?
Cały koncert byłeś jakiś nieobecny.
-Za to ty bawiłeś się świetnie,
zwłaszcza śliniąc się do tej ślicznotki!
-Och Harry! Widzę, że tobie też
się spodobała.
-To, że jestem z tobą i jestem
biseksualny nie znaczy, że podobają mi się te same dziewczyny!
-Jasne kociaku i tak ci nie
wierzę, bo była naprawdę niezła. Pomyśl tylko, co moglibyśmy z nią robić w
hotelowym pokoju –rozmarzył się Lou.
-Ha ha ha, jasne. Chyba za
bardzo cię poniosło, skarbie. Widziałeś ją raz i więcej nie zobaczysz, jaki z
tego wniosek? W dzisiejszą noc jesteś zdany na mnie, ale spokojnie, zrobię z
tobą takie fiku-miku, że zapamiętasz to do końca życia.
Po kilku minutach odpoczynku wyszliśmy z
garderoby do fanów. Dziś nie czekało ich zbyt wielu, co bardzo mnie zdziwiło.
Pewnie ze względu na porę ,ochrona nie wpuściła wszystkich. Usiedliśmy przy
stole w standardowej kolejności: Liam, Zayn, Niall, Louis i Ja. Kolejno
podawaliśmy sobie płyty i kartki ze zdjęciami.
-Ja poproszę z dedykacją dla
Megg - usłyszałem słodki głos osoby, która stała właśnie nad Lou. Tak to była
ta brunetka. Z bliska naprawdę wyglądała dobrze. Postanowiłem lekko się zabawić
i kiedy podeszła do mnie, na karteczce napisałem jeden z moich numerów. Jak
powiem o tym Lou, to się wścieknie! Ale co mi tam, przecież uwielbiam, jak się
wścieka, jest wtedy taki podniecający.
Wróciliśmy do hotelu i od razu dostałem sms:
Hej, nie mogę uwierzyć w to, że
pisze teraz do Ciebie, ale to, co teraz napiszę,
rozwali mnie jeszcze bardziej.
Może wyskoczymy na jakąś wieczorną kawę? Megg x
Zaśmiałem się, kiedy zobaczyłem minę Lou,
który przeczytał wiadomość w swojej komórce.
-Kto jest tym farciarzem,
wywołującym takiego banana na twojej twarzy?
-Jeszcze pytasz? Megg, ta boska
brunetka!
-Jaja sobie robisz?
-Nie, no patrz! - odwrócił
telefon w moją stronę. Na wyświetlaczu widniał identyczny tekst, jak w mojej
wiadomości. Podałem Louis'iemu mojego Smartfona, a on zamarł.
-Skąd miała do ciebie numer?
-Napisałem jej na kartce.
-Cholera ja też. Napisała nam
to samo, więc albo jest głupia, albo jest w takim szoku.
-Albo jest shipperką Larry'ego
– wyrwałem, mimowolnie się śmiejąc. - Ta, jasne.
-Odpisz jej to samo, co ja: Nie
pijam kawy wieczorem, ale mam pysznego zmrożonego szampana, pokój 369, godzina
22:30. W recepcji powiedz, że jesteś od Gemmy, czekamy Larry xx
-Pojebało cię, jeśli sądzisz,
że to napiszę.
-Ups, wysłałem…
-Powalony jesteś gnojku! Idę
pod prysznic, tylko jak przyjdzie, to nie zapomnij o mnie!
-Haha, okej - rzekł, a ja zniknąłem w łazience.
Niedbale rzuciłem ubrania na podłogę i
wskoczyłem do brodzika. Po chwili po moich lokach spływały stróżki wody.
Skorzystałem z żelu pod prysznic Lous'iego, uwielbiałem ten zapach. Był taki
żywy, z lekką nutką słodyczy. Kiedy wcierałem szampon we włosy, poczułem
intensywne pieczenie. Cholera, znowu.
-Louis! Znowu mam szampon w
oku, piecze mnie! Pomocy! - krzyczałem z łazienki, jak szalony, ale sam śmiałem
się z tego, na szczęście usłyszałem szczęk drzwi. - Chodź, mój wybawco, bo
zaraz nie wytrzymam! - dźwięk lądującej na płytkach klamry od paska Lou lekko
mnie podniecił.
-Poczekaj momencik Hazz, już ci
pomagam.
Usłyszałem, jak otwiera się kabina i po
chwili jego męskie dłonie popchnęły mnie lekko na ścianę. Stałem odwrócony do
niego przodem, dokładnie czułem, jak jego palce delikatnie przemywają moje oczy
płatkami kosmetycznymi, nasączonymi samą wodą, co za ulga. Lubiłem, kiedy tak się
mną opiekował.
Z rozmyślań wyrwało mnie coś dziwnego. Niby
nadal czułem, jak dłonie Lou dotykające mojej twarzy, ale coś lekko ścisnęło
mojego przyjaciela. Delikatnie i dość gwałtownie zarazem. Nie, żeby nie było to
przyjemne, ale nie spodziewałem się tego. Lou chyba zobaczył moje zdziwienie,
bo namiętnie mnie pocałował. W końcu teraz poczułem ulgę, oczy już prawie nie
piekły, a moje wargi drażnił, nie kto inny, jak Louis Tomlinson. Zaraz, zaraz,
co się dzieje?! Przecież Lou teraz mnie całuje, a ja na moim przyjacielu czuję
jego wargi? Coś ci się, Harry, popierdoliło chyba od tego szamponu. Chciałem
się upewnić, ale silny ucisk mojego kochanka nie pozwolił opuścić głowy, by
zobaczyć, co dzieje się między moimi nogami. Uwielbiałem, kiedy Lou dominował,
nie był nigdy brutalny, ale potrafił dokładnie pokazać, że to on tu rządzi.
-Chwila! -krzyknąłem i mając
już w pełni sprawne oczy, spojrzałem w dół. Następnie szybko odskoczyłem w
kierunku ściany, wbijając sobie w pośladek gałkę od regulacji wody. - Tommo, co
tu się, do cholery, dzieje?
-Skarbie, to jest Megg.
-To już kurwa wiem!
-Opowiedziałem jej trochę o nas
i nie uwierzysz! Okazało się, że zawsze marzyła o tym, by móc zadowalać
jednocześnie dwóch facetów, więc zaproponowałem jej mały układ. Mam nadzieję,
że się nie gniewasz.
-Całkiem cię już pojebało,
Louis. Myślałem, że to ja jestem dla Ciebie najważniejszy! - z hukiem
otworzyłem kabinę i pośpiesznie ją opuściłem. Nie miałem zamiaru uczestniczyć w
tym, co miało się tam dziać za chwilę.
Ubrałem czarną bokserkę na szerokich ramiączkach
i tego samego koloru bokserki. Położyłem się przed TV i włączyłem mało
interesujący film. Po kilku minutach Megg opuściła łazienkę, siadając obok
mnie.
-Nie bądź na niego zły, on
chciał dla Ciebie dobrze.
-Dobrze? To mógł to zrobić sam.
-Och, Styles, za wcześnie mnie
oceniłeś, spójrz na mnie! Nie mam zamiaru odebrać ci Tommo! Ciekawiło mnie po
prost,u jakby to było... No wiesz… Z dwoma facetami, jeszcze takimi, jak wy…
-Jakimi? Co teraz powiesz? Że
jestem słodki i uroczy, że mega jarają cię moje dołeczki w policzkach?
-Nie myśl sobie za dużo, ale
fakt, te dołeczki działają na mnie, jak płachta na byka, ale widzę, że chyba
nie masz teraz ochoty na rozmowę - słysząc te słowa z jej ust, zdałem sobie
sprawę, że jej dłoń od dłuższej chwili spoczywa na moim kroczu i powoli je
masuje. Oczywiście nie pozostałem obojętny, stanął mi jak małemu gówniarzowi,
gdy pierwszy raz ogląda pornola. Nie potrafiłem tego kontrolować, nie
potrafiłem nawet wydusić z siebie słowa, a ona już pozbawiła mnie bielizny i lubieżnie
się mną zabawiała.
Kątem oka zobaczyłem siedzącego w fotelu
Lou, który napawając się zastanym widokiem, sam zaczął się masturbować. Nie
wiem, ile czasu minęło, ale mój koniec nieuchronnie się zbliżał. Zobaczyłem
Louis'iego, który podszedł do naszej dziewczyny, przystawiając jej penisa pod
same usta. Nie musiał nić mówić, dokładnie wiedziała, co ma robić. Objęła go
swoimi wargami i zaczęła rytmicznie przesuwać głową tak, by schował się w
całości w jej ustach. Wiecie, co było w tym wszystkim niesamowite? To, że jej
dłoń stymulowała mnie w tym samym tempie. Kiedy Louis był już wystarczająco
twardy, położył się na łóżku obok mnie.
-Hazz, tym razem pozwolę ci
wybrać. Chcesz być na górze, czy na dole?
-Też mi pytanie. Jasne, że na
dole.
-Chłopaki, wy chyba nie
myślicie…
-Lou, rzuć mi lubrykant z
szafki! A Ty, spokojnie, nic się nie bój, rozluźnij się a wszystko będzie
dobrze.
-Nnie jestem pewna, czy nadal
tego chcę.
-Chcesz, chcesz, tylko jeszcze
o tym nie wiesz. Hazz, kładź się! A Ciebie, królewno, usadzimy na jego berle.
Posmarowałem dwa place śliską mazią, po czym
delikatnie w nią wsunąłem. Nie obyło się bez cichego syknięcia. - Rozluźnij
się, bo naprawdę będzie cię boleć. Uwierz mi, wiem coś o tym, spójrz na
Louis'iego. Kedy wchodził we mnie pierwszy raz z impetem, bałem się, że mi dupę
rozerwie, ale spokojnie, będziemy dziś delikatni.
Mówiąc te słowa, trzymając ją za pośladki,
nadziałem ją na sterczącego przyjaciela. Lou przytrzymał dziewczynę, by
gwałtownie nie opadła. Doskonale wiedział, że taki ból skończyłby nasze
dzisiejsze igraszki. Po kilku powolnych ruchach wchodziłem w nią już
praktycznie cały i właśnie wtedy do gry włączył się Lou. Uklęknął między
rozłożonymi lekko na boki nogami Megg. Chociaż widział w jej oczach jeszcze
mały grymas bólu wiedział, że kiedy ona tylko poczuje w sobie jeszcze jego,
wszystkie nieprzyjemności ustąpią.
-Jesteś gotowa? - zapytał Lou,
a dziewczyna skinęła głową.
Obserwowałem, jak Louis powoli zbliża się do
dziewczyny i już po chwili wsunął się w nią do samego końca. Megg krzyknęła
cicho i odrzuciła głowę w tył, dobry znak. Louis dał mi znak i razem zaczęliśmy
się w niej poruszać. Jęczałem, jednocześnie całując plecy Megg. Dziewczyna
wpiła się w usta mojego chłopaka, a jej palce powędrowały do tylnego wejścia
Lou. To był kosmos, chyba w żadnej wersji kamasutry nie ma takiej pozycji.
-Kurwa mać! - wrzasnął Louis,
kiedy Megg wbiła w niego palce. To było nieziemskie. Posuwałem dziewczynę,
którą także posuwał mój chłopak, który z kolei był posuwany przez jej palce. Ja
pierdolę umarłem.
Czułem, że mój orgazm jest blisko. Louis
chyba pomyślał o tym samym, bo postanowił zmienić pozycję. Kazał nam się
obrócić w taki sposób, że teraz Megg leżała na łóżku. Pochyliłem się nad nią i
zacząłem całować jej piersi, jednocześnie wchodząc w jej przednie wejście.
Dziewczyna głośno jęknęła i zacisnęła dłonie na mych ramionach. Nie zdążyłem
wykonać jednego ruchu, gdy Louis wbił się we mnie swym ogromnym penisem.
Krzyknąłem cicho, ale szybko uspokoiła mnie dłoń Megg, obejmująca mojego małego
Elliota.
Tommo nie szczędził mi doznań, jego ruchy
były gwałtowne i energiczne. Myślałem, że dojdę od samego jego dotyku, a co
dopiero od podwójnego seksu. Megg była cholernie mokra, co zajebiście mnie
podniecało. Czułem, że zaczynam szczytować, dlatego zagryzłem wargi i
przyspieszyłem. Dziewczyna pode mną niebezpiecznie sapała, a gdy jej ciało
wygięło się w łuk wiedziałem, że czas także na mnie. Szybko wysunąłem się z
niej i wytrysnąłem prosto w jej malinowe usta. Sekundę później poczułem, jak
niesamowite ciepło rozlewa się w moim wnętrzu. Opadliśmy wszyscy na łóżko,
ciężko oddychając. Czułem się jak w niebie, to było coś nie do opisania.
Ucałowałem Megg w policzek, a Louis przytulił się do mnie od tyłu.
-Jak było? - zapytałem, a mój
chłopak się zaśmiał.
-Wyjebanie w kosmos dobrze. Co
myślisz, Megg?
-Jesteście bogami seksu.
-Cieszę się, a teraz
wypierdalaj – powiedziałem mało grzecznie.
-Haz! - skarcił mnie Lou, ale
olałem go.
Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona, po
czym bąknęła ciche „dziękuję” i pozbierawszy swe rzeczy, wybiegła, trzaskając
drzwiami.
-Jesteś bezczelny, arogancki,
chamski, wredny, nie masz za grosz kultury i brzydzę się tobą – mruknął Louis,
a ja wywróciłem teatralnie oczyma.
-I tak mnie kochasz – zaśmiałem
się, całując go w nos.
-Kocham jak diabli –
odpowiedział i wtulił się we mnie mocniej.
Ja pieprzę. To było MEGA! Masakra, pogubiłam się z tysiąc razy na tym wszystkim, ale dokończyłam czytać. Ostreee :D
OdpowiedzUsuńMÓJ BOŻE!!! JESZCZE CZEGOŚ TAKIEGO NIE CZYTAŁAM!!!!! NORMALNIE SIE ZAKOCHAŁAM!!!
OdpowiedzUsuńTo jest SUPER!!!!!!!!!!!!!! UZALERZNIŁAM SIE OD TWOJEGO BLOGA
OdpowiedzUsuńWow!! A kiedy nowy rozdział??
OdpowiedzUsuńAga
Całkiem zajebiste ;p chciałam tylko zwrócić uwagę na jeden błąd, mianowicie, niemożliwe jest, żeby koleś sam sobie obciągał. Mógł sobie co najwyżej walić konia i pewnie o to Ci chodziło. Bo obciągać = robić loda.
OdpowiedzUsuń'To było nieziemskie. Posuwałem dziewczynę, którą także posuwał mój chłopak, który z kolei był posuwany przez jej palce. Ja pierdolę umarłem.' Jebłam jak to przeczytałam hahahahahhahahaha xd.
OdpowiedzUsuńCały jednopart jest jak najbardziej fajny i przemyślany, ale Styles na końcu nie postąpił zbyt miło, cham jak chuj O.o. Wolę go w wersji, słodkiego chłopaczka *__*. ale dobra tam xD.
Podsumowując bardzo fajny oneshot! :) x.
Pozdrawiam xx.
Powiem jedno DOBRZE WYKORZYSTAŁAS WOLNE. (Kture oczywiscie sama sobie dałas zanim jebne focha chce powiedzieć ze powinnas wiecej pisac takich opowiadań)
OdpowiedzUsuńTeraz cie uszczesliwie juz nie jestem fochnieta:-D CIESZYSZ SIE. ?:-*
Ta ktura wszystkich uszczesliwia....:-)
LINA