poniedziałek, 11 lutego 2013

6 Głupi zawsze ma szczęście

Coś mi się wydaje, że zbyt często dodajemy te rozdziały, ale niech wam będzie! Szósteczka przed wami robaczki!
Z racji że Pati się dzisiaj źle czuje rozdział dodaje Ja czyli Aśka :) 
Osobiście jestem w szoku że to opowiadanie ma aż takie powodzenie, nie przypuszczałam że się spodoba w takim stopniu... 
Z tego miejsca chciałam wam podziękować za wszelkiego rodzaju komentarze aż miło się czyta to co piszecie, już nie przynudziam i zapraszam do czytania :) 
Buziaki Aśka 
aaaa i bym zapomniała zapraszam do siebie pojawił sie kolejny rozdział http://asiula1d.blogspot.com/
Z góry przepraszam jeśli pojawią się jakieś błędy :) 



-To było pojebane ale imponujące Styles, nie spodziewałem się tego po tobie!
- ZAYN! To było imponujące? Chyba raczej popierdolone!
 -Li ty przeklinasz?
-Zamknij się Styles pojebało cię do reszty!
-To ona się na mnie rzuciła! Ja tylko oddawałem to co robiła!
-Jak gówniarz się zachowałeś!
-A jakbym przerwał i by się wkurwiła i wystawiłaby złą opinię?
-To cię nie tłumaczy!
-Odwalcie się ode mnie! Moje życie mój interes kogo pukam!
-No w tym przypadku nie tylko twój! Wszystko zjebałeś!
-Wal się! Wiem, że jej się podobało!
- Nawet jeśli, to nie powinieneś tego robić. -Powiedziałem wychodząc zza ściany. - Nie potrafisz trzymać swojego kumpla na wodzy?
- Potrafię i to bardzo dobrze!
-To następnym razem jak tu przyjdzie, nie ma żadnego ruchania po katach. I koniec z przeklinaniem, nie chce żeby mały uczył się złych rzeczy. Ma wyjść na ludzi. A teraz koniec posiadówy idziemy spać, bo od rana mamy dużo roboty.
-A ty co tatusiem naszym będziesz?! Pierdol się ja wychodzę wrócę rano!
-Stój ośle idę z tobą tylko się ogarnę! -Krzyknął za Harrym Zayn.
-No tak idźcie! Dalej udawajcie, że to było fajne!

Harry i Zayn pośpiesznie opuścili kompleks udając się do nocnego klubu.
-Styles jesteś moim bogiem od dzisiaj, kurwa ile ona mogła mieć lat?
-Nie mam pojęcia może 25 może 27, ale była gorąca...
-Ha ha gorąca? To samo mówiłeś o mojej matce, stary nic już nie mów ja dziś stawiam, za odwagę.
-Zayn jak ty stawiasz to nigdy nie docieramy do domu na noc.
-Przeszkadza ci to?
-W zasadzie to chyba lepiej jak nie wrócimy na noc, Louis się uspokoi i rano nie będzie się czepiał.
-To co wbijamy dziś do naszej rezerwowej chaty?
-Masz klucze?
-Oczywiście!
-Robimy zakupy i wbijamy!


 Po kilku godzinach
-Dobra ja już nie piję.
-Jeszcze jedną Harry, za twoją panią kurator.
-No dobra za nią mogę, ale mówię ci stary jak ona dotykała, kurwa, marzenie.
-Dobra, dobra nie jara mnie to, wolę nie znać szczegółów, chodź spać bo jak jeszcze coś wypije to przez trzy dni nie wstanę. 

 Rano tzn. około 14 jak gdyby nigdy nic wróciliśmy do kompleksu, lekki kac doskwierał nam przy każdym wykonywanym ruchu, ale w końcu opijaliśmy szaleństwa pana Stylesa.

- Wujku Lou zobac wujek Zayn i Hally wlocili!
- Boże mały nie krzycz tak.
- Ja nie ksyce.
- Wujek Harry jest chory razem z wujkiem Zaynem
-Czymś się zatruliśmy, i źle się czujemy. Przepraszamy Nico.
- Jak jesteście chorzy to do łóżka a ja wam zlobie helbatke z wujkiem Liamem dobze?
- Liam błagam Cię, zrób nam coś  na tego kaca mordercę.
- Dobra stary, a wy idźcie do łóżek, zaraz coś wam przyniesiemy.
- Wujek a co to jest ten kac? Mogę się z nim pobawić?
- Hahaha... wiesz jesteś jeszcze za mały żeby to zrozumieć, ale kac to nie osoba a to choroba wiesz? Wujek Harry i Zayn zachorowali i teraz poleżą w łóżku to jutro im przejdzie i będę zdrowi.
-Aaaa...
-O boże ja nie wyrobie, jest coś przeciw bólowego?
-Dobra, dobra, tylko ciii już, nie krzycz.

Liam zrobił skacowanym chłopakom rosołek, kilka godzin i wszystko wróci do normy.
Harry
Przez cały dzień nie wychodziłem z łóżka. Jak to dobrze móc tak po leniuchować, tylko szkoda, że łeb mi pęka i wszystko mnie boli. Nie pije więcej... Dobra może zmniejszę ilości spożywanego alkoholu. Chociaż warto było. To była akcja z tą kuratorka. Może się z nią jeszcze spotkam? Fajna z niej babeczka. Styles  o czym ty myślisz? Lou musi dostać małego bo inaczej nie odezwie się do ciebie do końca życia. Zakochał się w tym dzieciaku. Zresztą jak my wszyscy a Mia… Jesteśmy nią zauroczeni. Trafiła się Louisowi jak ślepej kurze ziarno. Piękna młoda, mądra w dodatku. No i chce takiego wariata jak on.. chwila nie chce, przecież to układ tylko. Dobra już nie myśl tylko się prześpij tak będzie najlepiej, od myślenia tylko jeszcze bardziej mnie głowa rozbolała
Po chwili do mojego pokoju wszedł Louis, no to sobie pospałem... Kolejne kazanie? No raczej, cóż innego może mnie spotkać z jego strony.

-Chce pogadać.
-Domyślam się.
-Harry wiesz jak mi na nim zależy, prawda?
-Wiem.
-No właśnie... Jeśli nie dostaniemy nad nim opieki zdajesz sobie sprawę z tego, że urwę ci jaja?
-Nie panikuj, to profesjonalistka nie będzie brała pod uwagę tego co się stało.
-Dlaczego ty po każdym dniu spędzonym z Zaynem robisz się takim lekkoduchem? Gdzie jest ten grzeczny i uroczy loczek, którego poznałem?
-Nigdy nie byłem grzeczny, wydawało ci się i nie zwalaj na niego winy. Dziś ma zadzwonić tak kuratorka?
-Tak.
-To jak się odezwie to daj mi jej numer, naprawię to.
 -Chyba śnisz, jeśli sądzisz, że dam ci do niej telefon, co drugi raz ją pukniesz? Nigdy w życiu! Od niej zależy życie Nicka ale ty nadal tego nie pojmujesz!
-W pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu Lou, o boże ten dźwięk moja głowa...
-Halo (…) tak to ja (…) dobrze, w takim razie czekam na email.
-Wyśle mi orzeczenie za 10 minut na email, jeśli będzie coś nie tak, nie daruje ci tego...

Kolejne minuty Louis spędził na sprawdzaniu wiadomości w swoim smartfonie... Chyba nie tylko dla niego były to minuty udręki, w końcu tu też ważyły się moje losy.
-Jest! -Wykrzyknął szatyn i pogrążył się w lekturze. Po chwili rzucił się na mnie z pięściami.
-Zabije cię za to! Zabije cię Styles! Jak Boga kocham zajebie cię zaraz!
-Uspokój się! Co tam jest?!
-Możesz być z siebie dumny! Pojebańcu!
Nagle do pokoju wpadł wystraszony  Nick
-Cio tu się dzieje cemu ksycys na wujka Halego?

Louis wziął szybko małego na kolana i mocno do siebie przytulił. Wziąłem telefon i zacząłem czytać wiadomość.
Opinia nr bla bla bla dotycząca sprawy nieletniego, do rzeczy kurwa pomyślałem, pozostanie małoletniego z tymczasowym opiekunem uważam za niestosowne z uwagi na atmosferę jaka panuje w domu. Mieszkanie tak małego dziecka z ludźmi o zachowaniach jakie miałam okazję osobiście doświadczyć, jest wysoce karygodne i może wpływać negatywnie na rozwój dziecka. Współlokatorzy okazali się osobami o złych przyzwyczajeniach i niewłaściwych Zachowaniach (...) uważam, że pozostawienie dziecka w tym miejscu nie powinno mieć nigdy miejsca.
-Kończąc czytać wiadomość sam miałem łzy w oczach, niewątpliwie zawaliłem sprawę, ale telefon Lou kolejny raz za wibrował widząc, że jego właściciel nie kwapi się by go odebrać drżącym głosem odebrałem połączenie.
-Halo
-Harry?
-T.. Tak
- Louis przeczytał już wiadomość ode mnie?
-Tak, ja też i chciałem prze…
 -Och nie dobrze, przekaż mu żeby się nie martwił, wysłałam mu zły załącznik to nie jest wasza opinia, ta oczywiście jest jak najbardziej pozytywna, na ile będę mogła szepnę słówko gdzie trzeba, żeby mały u was został, aaa i mam nadzieję, że zapiszesz sobie mój numer! Trzymaj się pa!
-Lou to nie nasza opina! Pomyliła się!
-Co? Ty żartujesz prawda? Jak to się pomyliła?
-No normalnie nie wiem jak, ale z jej strony nic ci nie grozi.
-Nick słyszałeś? Opinia tej pani, która była jest dobra i wujek zrobi wszystko żebyś tu został.
-Siupel, a wy już się nie będziecie kłócić? 
-Nie będziemy idź się pobawić, jutro rano pojedziemy do ośrodka, a potem ustalimy datę ślubu z Mia.
-Dobze a wujek jus jest zdlowy?
-Tak szkrabie już lepiej się czuje.
-Huraaaaa!
-O jezu ale nie krzycz jeszcze.
-Dobla dobla idę układać puzzle.
-Harry ja w to wszystko nie wierze, jesteś skubańcu mega farciarzem, to naprawdę mogło się źle dla nas skończyć.
-Wiem, ale udało się nam wyjść z tej opresji cało, więc nie wracajmy do tego.

Zayn
Nie mam pojęcia co dziś dzieje się w naszym domu, ale jest tu stanowczo za głośno. Leniwie wstałem z łóżka aby sprawdzić o co chodzi, gdy tylko pojawiłem się na korytarzu, wpadł na mnie Nick udający samochód. Malec odbił się ode mnie jak od ściany aż upadł. Spojrzał na mnie tymi swoimi oczkami otrzepał kolana i bez słowa ponownie wydal z siebie charakterystyczny warkot bruuum bruuum. 
-Co tu się dzieje? Czemu krzyczycie? Louis ogarnij się.
-Zayn kuratorka wydała pozytywną opinię mały zostanie ze mną, z nami! Rozumiesz?!
-Rozumiem ale ja tu kaca leczę, można być odrobinę ciszej?
Władowałem się loczkowi do łóżka i ułożyłem się wygodnie do spania
-Ej łóżka Ci się nie pomyliły?
-Daj mi spokój ja nadal umieram. 
-Musieliście tyle wczoraj chlać?
Opijaliśmy bzykanie Harrego.
- Jesteście niemożliwi.

Wyszedłem z pokoju tych dwóch pijaczków i poszedłem do salonu zobaczyć jak mały sobie radzi z puzzlami i się z nim pobawić.  W salonie siedział Li i zajmował małego jakimiś opowieściami z bajek, jakie oglądał. 
-Chcecie coś jeść?
-Ja chcę bananka wujku Lou 
-Ja dzięki,  może nam pomożesz?
-Pewnie, tylko tego bananka przyniosę.
Z małą przekąską wróciłem do salonu. Liam i  Nick byli tak pochłonięci zabawą, że nawet nie zorientowali się kiedy wróciłem.
-Halo ja tu jestem dacie mi jakieś puzzle?
-Wujku to układaj to autko a zalas połącymy.

Kiedy nasze puzzle były gotowe zostawiłem małego  pod opieką Nialla, sam przebrałem się i pojechałem po Mie, dziś mieliśmy razem wybrać się do ośrodka załatwić wszystkie sprawy, a potem pojechać do urzędu ustalić datę ślubu.
Kiedy jechaliśmy w kierunku ośrodka Mia była jakaś taka nie swoja dzisiaj. 

-Mia coś się stało? Jakaś smutna jesteś dzisiaj?
- Nie nic się nie stało tylko, zastanawiam  się czy zaprosić rodziców na ślub czy w ogóle o tym im powiedzieć.  W końcu za pól roku i tak będziesz chciał rozwodu. Moi rodzice są bardzo wierzącymi ludźmi, nie wiem czy ich informować o tym fakcie.


Racja, Mia miała rację rodzice, nie pomyślałem o tym, a co ja powiem swoim? Będę przez pół roku udawał, że to koleżanka  Ciekawe jak zareagują jak powiem im prawdę i do tego jeszcze Nico. Musze im powiedzieć, że zostaną dziadkami odchowanego dziecka. Dobrze że są wyrozumiali, zabiorę Mie do Doncaster i wszystko im opowiem i wyjaśnię.
- Louis coś się stało? Teraz ty jesteś zamyślony.
- Mia chciałabyś poznać moich rodziców?
Dziewczyna spojrzała na mnie przestraszonymi oczami i tylko wybełkotała
- Nie wiem , daj mi się zastanowić.
- Dobrze ale nie bój się oni nie gryzą.

W ośrodku przywitała nas znowu ta nie miła baba. Jednak wiedziałem już gdzie się udać, złapałem Mie za rękę żeby dodać jej otuchy widzę jak reaguje na to miejsce... rozgląda się nerwowo dookoła, jest zestresowana.
Kiedy szliśmy korytarzem  Mia ciągle nerwowo się rozglądała, kiedy mijał nas ktoś z obsługi mocniej ściskała moją dłoń.

Gdy  szliśmy korytarzem w pewnym momencie zobaczyłem jak jakaś kobieta jadąca wózkiem pełnym talerzy złapała Mie za rękę. 
- Mia? Dobry Boże czy mnie oczy nie mylą ?
Spojrzałem na Mie a ta zestresowana odwróciła wzrok, czułem jak jej każdy mięsień się napręża.
-Louis później Ci to wytłumaczę. Dobrze?
- Mia to Twój narzeczony?
-Tak , proszę poznajcie się , Louis to jest Margaret pracuje tutaj jako kucharka.
-Bardzo mi miło panią poznać, ale przepraszamy bardzo spieszymy się na spotkanie w sprawie adopcji.
- No proszę nasza mała Mia zaadoptuje dzieciątko. Jakie ona ma dobre serduszko.
-Tak tak .. do zobaczenia Margaret
- Mia chyba mamy do pogadania ale to potem najpierw załatwimy to co mamy do załatwienia.

Weszliśmy do pokoju dyrektorki. Po zaledwie kilku zdaniach okazało się, że przyjechaliśmy tu niepotrzebnie, ponieważ sprawa Nicka została już skierowana do sądu rodzinnego. Do pierwszej rozprawy został dokładnie tydzień. Ale jak przekazała nam dyrektorka pani kurator wydała nam nadzwyczaj dobą opinię, cóż Harold dobrze się postarał... Kiedy wracaliśmy już do domu postanowiłem zapytać Mie co miała znaczyć, jej rozmowa z tą kucharką. Wszystko robiło się dla mnie dziwne i skomplikowane.

Wsiedliśmy do samochodu ale zamiast odpalić go spojrzałem na Mie, która siedziała i patrzyła zamyślonym wzrokiem w przednia Szybę.
- Mi... co to było w ośrodku? Skąd ta kobieta cię znała ?


Mia
Wiedziałam że prędzej czy później do tego dojdzie. Trzeba mu powiedzieć.
- Lou wiesz dlaczego tak od razu się zgodziłam wyjść za Ciebie? Dobrze wiesz, że inna kobieta chciałaby za to kasę i w dodatku musiałaby się zastanowić.
- Powiedz mi.
- Do 13 roku życia mieszkałam w tym ośrodku. Tak Lou jestem z domu dziecka, wiem jak to jest wychowywać się bez rodziców ... jakie to ciężkie nie mając kogoś kogo można pokochać i gdy ciebie nikt nie kocha. Miałam szczęście bo moi adopcyjni rodzice mnie wzięli stąd. A Margaret była jedyną osobą, która była dla mnie tutaj dobra, która okazała mi trochę ciepła i matczynej miłości. Jak zobaczyłam co chcesz zrobić dla Nico od razu się zgodziłam... Nie chce żeby kolejny dzieciak cierpiał, chcę żeby znalazł chociaż trochę miłości.

Nie potrafiłem wydusić z siebie słowa, po prostu ją do siebie mocno przytuliłem. Mam nadzieję, że w moich ramionach czuła się choć trochę lepiej, w końcu ja kiedy była tak blisko mnie zapominałem o całym bożym świecie. Mógłbym trwać w takim uścisku wiecznie, ale w końcu wypadało ją puścić i coś powiedzieć. -Wiesz Mia to co zrobimy dla tego malca będzie na prawdę super, dziękuję, że się zgodziłaś i sądzę, że mało ważne jest to, że musiałaś tu mieszkać po prostu masz dobre serducho tak jak ja. Pojedziemy do urzędu ustalić datę ślubu a potem odwiozę cię do domu, albo nie! Może weźmiemy Nicko i zjemy coś razem na mieście? -No dobra, to jedzmy już bo trochę zgłodniałam przez ten stres.


Podjechaliśmy po Nico i pojechaliśmy do restauracji.
- To co mały? Na co masz ochotę?
- Na flytki z kecupem i cole.
- Oj Nikus a może byś chciał jakąś zupkę?
- hm... pomidorowa.!!!
-Dobrze a Ty Mia co  byś chciała?
- Hm... zaskocz mnie.
- Dobrze.
Zawołałem kelnera i zrobiłem zamówienie. I zaczęliśmy rozmawiać.
Mia opowiedziała mi trochę o swoich rodzicach, wspólnie ustaliliśmy, że lepiej będzie jeśli nie będziemy ich informować. Pojedziemy tylko za kilka dni do Doncaster aby Niko poznał swoich dziadków  a Mia przyszłych teściów. Mam nadzieję, że wykażą się zrozumieniem i nie będą mieli nic przeciwko moim pomysłom, w końcu to moje życie prawda?

Z Mia jutro pojedziemy do urzędu z rana i załatwimy nasze sprawy a potem spędzimy dzień z Nico. W końcu już prawie jesteśmy rodziną. Chcę poznać Mie lepiej i niech Mia pozna nas. Po obiedzie pojechaliśmy do nas do domu. W naszym domu trwała mała impreza. No tak chłopcy chcieli się zabawić, a od kiedy jest Nico to przestali imprezować.
- Mia chcesz z nimi posiedzieć czy idziesz z nami na górę?
- Chyba pójdę z wami na górę.
- Chodź porozmawiamy. Pobawimy się z małym.
Nick przywitał się ze wszystkimi, wyściskał Wujków i pobiegł na górę za nami. Wziął swoje książeczki i zabawki i zajął się sam sobą a ja mogłem porozmawiać z Mia.
- Mia jak tak patrze co tam na dole się dzieje. To tak sobie pomyślałem że chyba muszę się wyprowadzić. To nie jest dom dla małego dziecka. To jest mieszkanie kawalerskie a ja muszę małemu zapewnić stabilne życie a nie takie jak tutaj.


-Ale pomyśl czy jest sens przecież jak zaczniecie jeździć w trasy to mieszkanie będzie stało puste. Jeśli będziesz chciał mogę brać Nicka do siebie, z resztą przecież ja mam wolny pokój wiec gdy tu będzie jakaś impreza to będziesz mógł się u mnie przespać.
-No co ty nie będę ci zwalać się na głowę i tak przez nas będziesz miała sporo utrudnień. -Przestań to żaden problem, będzie mi miło, mieszkam sama więc często się nudzę wieczorami. 
-No dobra zobaczymy jak to będzie. Pójdę wykąpać Nicka i zaraz do ciebie wrócę, o a może masz ochotę na jakieś dobre wino?
- Wujek a może mnie Mia wykapać?
- Mia mogłabyś ?
- Z wielką przyjemnością. A ty idź po to wino.
- Dobrze. Nico pokażesz Mii co gdzie leży?
- pokaże.
Poszedłem do kuchni wziąłem dwa kieliszki i wino z lodówki. Z dwoma lampkami poszedłem do łazienki.. stojąc w drzwiach zobaczyłem jak Mia zajmuje się małym jak bawią się i pluskają w wodzie. Poczułem się najszczęśliwszą osoba na świecie w tym momencie.
-Mia twoje wino, ja sobie usiądę i popatrzę na was.

Nalałem Mii jeszcze lampkę i spojrzałem głęboko w oczy. Takie miała piękne tęczówi.. uśmiechnąłem się delikatnie i zacząłem zbliżać swoje usta do niej, a co mi tam raz się żyje. Gdy dzieliły nas milimetry przez moment się zawahałem ale delikatnie musnąłem jej usta. Były takie miękkie i delikatne. Chciałem jeszcze ale balem się jej reakcji.. odsunąłem się delikatnie i spojrzałem na nią. Patrzyła na mnie zdziwionym wzrokiem ale jednocześnie w jej oczach grały jakieś małe chochliki.
Mia uśmiechnęła się... i wtuliła we mnie... obijałem ją ramieniem i przykryłem bardziej kocem... Chyba jesteśmy na dobrej drodze by poderwać naszą opiekunkę. W połowie filmu poczułem jak oddech Mii się wyrównuje, dziewczyna usnęła w moich ramionach. Nie chciałem jej budzić. Obejrzałem do końca film i delikatnie wysunąłem się spod Mii i ułożyłem ją na swoim łóżku przykrywając kołdrą. Niech śpi dziewczyna w końcu nie lubi być budzona. Rano odwiozę ją do domu a po południu pojedziemy do urzędu załatwić w końcu ten ślub.

Zszedłem na dół do chłopaków.
-Ej możecie być ciut ciszej, Nick i Mia już śpią.
-Och tatuśku aż tak ją zmęczyłeś, że padła? No no miłość kwitnie u nas w chacie na każdym kroku.
-Zamknij się Malik, albo też idź spać bo gadasz głupoty.
-Głupoty?
-Wiesz co się działo w pokoju Harrego jak miał tą panią z ośrodka... Stary opowiadał mi...
-Zamknij się ja wolę nie wiedzieć, za co mamy tak dobrą opinię w ośrodku.
-Ale ja ci chętnie opowiem kochaniutki, chodź do mnie skoro Mia śpi ja cię przytulę i wszystko opowiem. -Powiedział plączącym językiem Harry.
-Nie dzięki idę spać.
-Spać ciekawe gdzie?
-Raczej z kim?
-Malik jeszcze słowo a to ty będziesz spał tu na kanapie.
-Dobra dobra, jak chcesz ja mogę iść spać do ciebie.
-Spadaj ja tam śpię! Do jutra głąby!
To są debile. Poszedłem do siebie do pokoju. I położyłem się koło Nico nie chciałem się kłaść obok Mii żeby ją nie wystraszyć. Po co dziewczyna ma się stresować z samego rana. Po chwili sam usnąłem.

Rano obudziły mnie jakieś szmery, ale byłem zbyt leniwy aby wstać i sprawdzić co tam się dzieje.
-Mia błagam cię zamieszkaj z nami już dziś zaraz, ja za takie śniadania będę cię nosił na rękach. Broń boże nie mówię, że Harry źle gotuje, ale ta zapiekanka to mistrzostwo świata.
-Nie przesadzaj Zayn, jest smaczna i tyle.
-Jest świetna, a co jutro na śniadanie?
-Spadaj nie będę waszą kurą domową, wychodzę za mąż za Lou a nie za waszą piątkę!
-Oż ty zła kobieto, dobra zapamiętam to sobie.
- Nie wierze chłopacy aż tak pokochali moją przyszła żonę?
Wstałem z łóżka i poszedłem za unoszącym się zapachem zapiekanki jak poinformował Zayn.
- Dzień dobry wszystkim.
Podszedłem do Mii i dałem jej buziaka w policzek. Ta się tylko uśmiechnęła i kazała mi siadać i jeść
- Stary chyba też sobie zaadoptuje jakiegoś dzieciaka i znajdę taką drugą Mie. Może Gemma ma jeszcze jakieś koleżanki?
- Hazzza Gemma załatwi mi taka druga Mie?
- Zayn debilu takie laski nie rosną na drzewie.
-Nie na drzewie? To pokaż mi gdzie rośną pójdę na zbiory. Może nie trafie na drugą taką napaloną tancereczkę jak ostatnio.
-Ty zawsze masz farta do takich przykro mi, ej właśnie mamy jakieś plany na dziś?
-Lou ja muszę trochę w moim domu pomieszkać wieczorem możesz wpaść to może obejrzymy coś z mojej kino-teki?
 -Chętnie
-O to my też się wpraszamy!
-Nie! Powiedzieliśmy z Mia równocześnie po czym zaczęliśmy się śmiać.
-My mamy do pogadania więc nie potrzebujemy intruzów.
-Ooo stary przeginasz, ciekawe czy też nazwiesz nas intruzami jak będziesz potrzebował świadka na ślub!
-O cholera o tym nie pomyśleliśmy Mia masz kogoś?

- Niee nie mam nikt nie wie że wychodzę za mąż. Może weźmiemy Hazze i Zayna?
- Podobno kobieta świadek to pech.
-To chłopacy jeżeli się zgodzicie to mamy światków.
- Hm.. za tych intruzów to nie wiem czy my się zgodzimy prawda Zayn?
- Prawda Hazz. No ja nie wiem ,nie wiem..
- Dobra to weźmiemy Nialla i Li. Jak nie chcecie.
- Dobra dobra już Ci wybaczamy chcemy być świadkami!
- Nico a może ty chcesz nieść nasze obrączki co ? - Spytała Mia.
- Ce.- Powiedział mały i zaczął się cieszyć.
- To mamy to z głowy to co Mi jedziemy do Ciebie a potem do urzędu?
- Dobrze ale najpierw zjedz i się ogarnij. I wtedy pojedziemy , bo w takim stanie ja się z Tobą na mieście nie pojawię.
- No dzięki aż tak źle ze mną?
-No super nie jest więc ogarnij się i możemy jechać.
-Uuuu będzie cię pani Tomlinson trzymać krótko.
-Ale przynajmniej  będzie panią Tomlinson bo panią Malik to wątpię żeby jakaś się zgodziła zostać.
-Jeszcze zobaczysz...
-Taaa za 10 lat.
-Mi się nie spieszy.
-Dobra koniec tych przepychanek. Lou idź się ubierz.
-Nie podobają ci się moje bokserki w misie? -Mia zlustrowała mnie dokładnie udając zamyślenie. -Ostatecznie mogą być ale nie sądzisz, że są mało męskie?
-O stary ale pocisk, jesteś mało męski...
-Spadajcie Idę się ubrać.
Ubrałem się elegancko w końcu idziemy do urzędu i mi Mia nie powie że nie wyglądam męsko. Włosy ułożyłem i wypachniłem się tak, że w pokoju przez 30 min po moim wyjściu jeszcze będzie pachnieć. Zszedłem na dół stanąłem w drzwiach kuchni
- To co mała możemy iść?
- Oj Lou już nie kozacz dobrze? I tak Ci to nic nie da.

Mia
Byłam tego święcie przekonana do momentu, gdy nie przeszłam koło niego.. ten zapach te perfumy zadziałały jak afrodyzjak i to z samego rana. Kolana się pode mną ugięły i momentalnie zmieniłam zdanie. Zrobił się taki męski...
- Już możemy iść
Powiedziałam ostatnimi siłami. Gdy jechaliśmy nie mogłam od niego wzroku oderwać. Boże co to jest. Co jest w tych perfumach? Gdy tylko znalazłam się w swoim domu od razu skierowałam się pod prysznic... muszę się uspokoić i ochłodzić swoje rządze. Lou niech robi co chce.

Siadłem na kanapie i zacząłem przegadać płyty z filmami jakie miała Mia, ale wczoraj dałem z tą komedią... U niej większość to mocne kino akcji, pewnie uważa mnie teraz za jakiegoś głupka lubiącego babskie filmy. Cóż jakoś to trzeba będzie odkręcić. Słysząc, że Mia już wychodzi z łazienki poprawiłem krawat, boże kiedy ją zobaczyłem na prawdę mega cieszyłem się, że to właśnie ona będzie moją żoną na niby. Wyglądała niebiańsko w rozpuszczonych włosach i zwiewnej sukience, a jej zapach działał na mnie... Bardzo intensywnie, zbyt intensywnie, ale musiałem zachowywać pozory przecież nie rzucę się taraz na nią bo da mi z miejsca kosza a przecież muszę myśleć o Nicku.
-Jestem gotowa idziemy?
-Tak jasne, świetnie wyglądasz.
-Dziękuję, ty też znacznie lepiej niż rano.
Pojechaliśmy do urzędu i ustawiliśmy się w kolejce do ładnej pani. Gdy nadeszła nasza kolej ślicznie się uśmiechnąłem
- Dzień dobry chcielibyśmy zalegalizować związek.
- Dobrze to kiedy państwo chcieli by się pobrać?
- Kochanie to jaką datę sobie wybierasz? Decyzja należy do Ciebie.
- Jaki pan jest kochany.
- A dziękuje bardzo. To co Mia kiedy?
- Hm... może za 10 dni? Ma pani miejsce?
- Ależ oczywiście. Już państwa zapisuję jaka jest państwa godność?
- Louis Wiliam Tomlinson i Mia Conor.
- Ten Louis Tomlinson? Z One Direction?
-yyy.. tak a coś nie tak?
- Nie , nie wszystko w porządku ... moja córka pana uwielbia mogłabym prosić o autograf?
- Oczywiście że tak.
Podpisałem autograf dla córki pani z okienka jak i kilku jej koleżanek i jednocześnie poprosiłem panią żeby nie mówiła nic o tym ze biorę ślub to ma być tajemnica.
- Dobrze to teraz poproszę godność Świadków.
- Harry Edward Styles i Zayn Javadd Malik

-Wszystko mamy zapisane tu na wniosku, czyli do zobaczenia za 10 dni.
-Uff myślałem, że będzie gorzej.
-No co ty przecież ślub to nic strasznego.
-Mówisz jakbyś to robiła setki razy.
-Po prostu ja mniej się tym stresuje i Tobie też radzę Lou wyluzować chociaż na moment w końcu to twoje ostatnie dni kawalerskiego życia.
-A Twojego panieńskiego.
-Dokładnie, to co teraz jedziemy po coś na kolację, zadzwoń do chłopaków czy zajmą się młodym to ugotujemy coś razem i im zawieziemy.
-Oo świetnie, nie dość, że jesteś piękna to masz świetne pomysły.
-Ej nie mów tak bo sobie jeszcze coś pomyślę.
-A co takiego możesz sobie pomyśleć?
-Że np. Ze mną teraz nieudolnie flirtujesz.
- Że przepraszam jak? Nieudolnie?  Dobra zapamiętam sobie a będziesz chciała jakiś ciuszek to Ci wypomnę to zobaczysz!

Udałem obrażonego i wsiadłem do samochodu. Gdy podjechaliśmy pod chińska restauracje nadal byłem śmiertelnie obrażony. Mia zamówiła chłopakom kolację a ja zadzwoniłem do Hazzy.
- Hej młody słuchaj moja jakże przepiękna przyszła żona chce mnie porwać na kolacje do siebie i tutaj pytanie czy zajęlibyście się naszym dzieckiem?
- Wujek Hazza się zajmie zacznie małego uczyć jak podrywać koleżanki w przedszkolu.
- Hazz bądź poważny. Zajmiesz się nim czy nie?
- Pewnie że się zajmę a wy bawcie się dobrze.
- Dzięki stary. Do zobaczenia.
-Mamy cały wieczór dla siebie, jeśli nadal jesteś zainteresowana.
-Pewnie, że jestem, lubisz piekielnie ostrego kurczaka?
-Tak
-To super, jeszcze tylko wstąpimy po coś do picia i możemy jechać do mnie.
Zaparkowałem pod supermarketem i ruszyliśmy na zakupy.
 -Coś konkretnego chcemy do picia?
-Na pewno woda, i białe wino bo fajnie pasuje do kurczaka. Weź jakieś soczki dla Nicko bo widziałam, że wam się kończą.
-Tak jest moja przyszła żono.
-Nie przedrzeźniaj mnie bo się rozmyśle.
-Och nie zrobisz mi tego skarbie.
-Chcesz się przekonać? Stanąłem przed nią obejmując ją w pasie, patrzyłem prosto w jej oczy. Po chwili usłyszałem dźwięk migawki w aparacie, ocho już widzę to zdjęcie na pierwszych stronach gazet.
-Nie lubię jak się tak ze mną droczysz.
-Oj Louis przecież ja tylko się zgrywam, przecież nie przepuszczę okazji, żeby być twoją żoną.
- Oj no  dobra.
Dałem Mii buziaka w policzek i złapałem za rękę. Tak trzymając się poszliśmy po zakupy. Oczywiście za nami gdzieś się czaił tajny agent jak ninja fotograf. Myślał że nie widać jak robi zdjęcia że mu się lampa włącza ale niech mu już będzie co mi tam.
- Louis tak jest zawsze jak gdzieś wychodzisz?
- Przeważnie, czasami uda mi się przed nimi uciec, ale nie zawsze. Musisz się Mi do tego przyzwyczaić, ale tylko pół roku potem już Cię tak nie będą męczyć.
Louis zrobił smutna minkę jak to mówił ciekawe czemu? Może jemu na mnie zależy bardziej niż mi się wydaje? Tak się wczuł w rolę, że naprawdę może mnie polubić bardziej.
- O czym znowu myślisz?
- O niczym, zastanawiam się jakie wino wziąć. Może ty coś wybierzesz?
- No dobrze mogę coś wybrać ale nie ręczę za siebie nie wiem czy będzie dobre.
- E tam jakoś przeżyje.
Wybraliśmy wino i pojechaliśmy zawieźć najpierw kolacje i soczki do mnie do domu a potem pojechaliśmy do Mii. Rozsiedliśmy się na kanapie i włączyliśmy jakiś film, który okazał się totalną klapą. Jednak żadne z nas tego nie powiedziało i twardo oglądaliśmy przesuwające się obrazy na telewizorze. Mia oparła głowę o moje ramie i oglądała dalej. Ja natomiast straciłem całkowicie wątek i zacząłem przyglądać się Mii.
- Louis możesz przestać się na mnie gapić?
- ale ja się nie gapię
- No przecież widzę że się gapisz już od 5 min.
- Ej.. skąd wiesz?
Pokazała ręką na lustro które wisiało na ścianie i akurat obejmowało nas oboje.
- Ej.. cholerna rzecz martwa. Musiałeś mnie lustro wydać? I co ja teraz powiem ?
- Powiedz czemu się gapiłeś?
- A co nie mogłem ?
- hm.. teoretycznie mogłeś , ale czemu?
-Bo jesteś ciekawszym obiektem niż ten film?
-Ciebie też on nudzi? Trzeba było powiedzieć.
-Oj tam, po co skoro mogłem w spokoju sobie na ciebie popatrzeć.
-Nie wiem co ty w sobie masz Lou ale raz po raz prowadzisz do tego, że się rumienie.
-Spokojnie to mój urok osobisty a i przecież muszę dobrze ci się przyjrzeć żeby wiedzieć jak wygląda moja przyszła żona.
-Przesadzasz Louis.
-A przeszkadza ci to? To już nie będę, ale nie potrafiłem się oprzeć.
Patrzyliśmy z Mia sobie w oczy i znowu to się stało znowu musnąłem jej usta lecz tym razem jestem odważniejszy pocałunek robił się głębszy i coraz bardziej namiętny. Czułem że jej się to podoba. Moje ręce powędrowały na wcięcie w jej tali i przycisnąłem ją bardziej do siebie żeby poczuć jej bliskość.
Nie oponowała wręcz przeciwnie wsunęła swoje dłonie pod moja koszulę delikatnie przesuwając opuszkami palców po moich plecach, przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, a na przedramionach pojawiła się gęsia skórka. Dlaczego ta dziewczyna tak nam nie działa? Dlaczego odwzajemnia moje gesty?

W tym samym czasie w głowie Mii
nagle zrobiło mi się gorąco być może od nadmiaru wina w moim organizmie, ale było mi w tym momencie cudowanie czuć go tak blisko, ten zapach, dotyk, moje ciało właśnie tego potrzebowało. Niestety w końcu trzeba się opamiętać zanim sprawy zajdą za daleko...


Oczami Louisa
Już w tym momencie pokochałem jej usta, były na pozór tak delikatne a tak na prawdę są gorące i namiętne. Mógłbym całować ją tak bez przerwy, no może z małymi przerwami na nabranie powietrza. Objąłem ją stanowczo i przyciągnąłem tak by usiadła na moich kolanach. Wsunąłem dłonie pod jej bluzkę a moje palce zetknęły się z gorącem jej ciała, starałem się zbadać dokładnie każdy dostępny kawałek jej ciała, lędźwie już dawno padły moim łupem, potem kolejno biodra, brzuch, żebra, i moją dłonie pięły się co raz wyżej kiedy napotkałem przeszkodę jej stanik. Teraz czułem jakby na moich ramionach siedział anioł i diabeł. Jeden z nich mówił: Zrób to przecież oboje tego chcecie Louis zachowaj się jak facet przeleć ją. Drugi na natomiast szeptał znacznie spokojniejszym głosem: Spójrz na to jaka jest piękna, delikatna krucha, nie możesz przecież jej tak wykorzystać dla własnej zachcianki, przemyśl to Louis.
Miałem mętlik w głowie ciało mówiło i pokazywało, że chcę to zrobić ale rozum kazał się zatrzymać. Z drugiej strony skoro ona oddaje wszystkie moje gesty ze zdwojoną siłą nie powinienem się niczym przejmować tylko robić swoje. Z tym przekonaniem pozbyłem się jej stanika rzucając go na podłogę, wpiłem się w jej usta składając na nich namiętny pocałunek.
Mia
Boże co ja robię? Nie mogę się z nim przespać, nie teraz nie po prostu nie mogęOdepchnęłam go i spuściłam głowę na dół
- Louis przepraszam nie mogę, nie powinniśmy
- Mia zrobiłem coś nie tak? Przepraszam jeśli to moja wina.
- Nie Lou to nie twoja wina. Po prostu nie mogę . I tyle.
- Na pewno wszystko w porządku?
- Tak nie martw się .
Tomlinson jak zawsze musisz coś spieprzyć, brawo tym razem też ci się to udało. Zapędzasz się a potem dziwisz się, że ktoś cie odtrąca przecież to było do przewidzenia. Żeby tylko teraz nie było lipy i żeby nie dała mi całkiem kosza bo zostanę bez żony a wtedy nie mam szans na Nicko.
-Wiesz Mia może będzie lepiej jak ja już sobie pójdę?
- Dobrze Louis... Spotkamy się po jutrze jak będziemy jechać do Twoich rodziców dobrze?
- Dobrze. Do zobaczenia.
- Do widzenia
No pięknie Lou ty to potrafisz... Chyba czas uruchomić swoje kontakty.
- Harry? Mamy do pogadania, nie nic nie zrobiłeś durniu tym razem to ja odwaliłem taką manianę, że daj spokój. 

22 komentarze:

  1. Omniomniom jaaaki długi ♥.♥
    I faktycznie głupi ma zawsze szczęście XD
    hahahahah

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa uwielbiam ;****

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny poprostu braknie słów by to opisać czekam na nexta
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdzial. Dzieje sie, dzieje! Czekam na nastepny:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to opowiadanie. Mogę to powiedzieć świadomie znając swoje prawa i obowiązki :) Lou i Mia jak tam iskrzy :)Tylko żeby pożaru nie wywołali. Harry jak zwykle uroczy, razem z Malikiem :) No i oczywiście mój idol Nico - uwielbiam go :)

    Kocham też to że tak często dodajecie rozdziały. WOW. Z coraz większą niecierpliwością czekam na nn. Po co Louis dzwoni do Harrego, po poradę ?? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaaa Boskie nie umie sie doczekać następnego rozdziau weny !<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Aww genialnt i już nie moge diczekac się kolejnego

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jak zawsze wspaniały :D Dziwny trochę ale w pozytywnym sęsie :) Jeśli nasz chwile to wpadnij http://irelandonedirectiongreatbritain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahahahah Louis wkracza do akcji! Czekam z niecierpliwością na nexta i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahahha Louis... Czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny, że aż nie wiem co napisać
    życzę weny i do następnego

    OdpowiedzUsuń
  12. jak zwykle znakomity :)) Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam to opowiadanie i czekam następny :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział jak zawsze fantastyczny:):) a twoje opowiadania sa BOSKIE:D
    Pozdrawiam xoxo

    OdpowiedzUsuń
  15. między Lou a Mią jest miłość, jest :) dobrze, że biorę ten ślub, to przez te pół roku wyznają sobie miłość i nie będą musieli się rozwodzić i stworzyć z Nico prawdziwą rodzinę :) a Harry z Zaynem są najlepsi! kocham tych wariatów! :D
    czekam na kolejny rewelacyjny rozdział! ;**
    @JLS_GotMyLove

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj tam często, mnie pasuje! Rozdzial genialny!


    Nominowałam Cię do The Versatile Blogger. Szczegóły na blogu: angelisirresistible.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział, czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  18. fdsfgsdfgbrrrrrrrrjleugherugilherjgklnbgoweguhr nie wiem co z nią jest, że nie może, ale obawiam się jakiś problemów psychicznych, obym się myliła.
    Czekam na kolejny rozdział i oby taa sytuacja się powtórzyła, z tym, że zakończenie byłoby takie, jakie chciałam teraz :D.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ojojoj coś ciężko tym razem z komentarzami. Rozdział cudowny. Jestem bardzo ciekawa co dalej z tego wszystkiego wyniknie.

    Pozdrawiam was i życzę weny. Lasioa

    OdpowiedzUsuń