poniedziałek, 18 marca 2013

Larry: 3 Kto to jest?


Kochani trójeczka przed wami, miłego czytania! Rozdział dość brutalny więc ostrzegam :P

Przez kolejne minuty kobiety zerowały butelkę, pomimo namawiania Harry nie chciał wypić ani kropli, w końcu dały za wygraną kończąc butelkę. Jedna z kobiet udała się po następną, po chwili stała w drzwiach z butelką wódki i jakimś jedzeniem.
-To może chociaż zjesz z nami Harry?

-Nie dzięki, nie będę nic jadł, jeśli mi się coś stanie wy za to odpowiecie!
-Och już się boję, co przyjedzie tu twoja ochrona? A może fanki ruszą z odsieczą? Skarbie sam się prosisz o przemoc!
-Nie mów do mnie skarbie!
-Och a co, nasz loczek sobie nie życzy?
-Nie zauważyłem żebyśmy przeszli na per ty, więc tym bardziej nie na miejscu jest twoje zwracanie się do mnie.
-Dzieciaku, mylisz się jeśli sądzisz, że będę mówić do ciebie, tak jak być chciał! Wszystkie tutaj jesteśmy od ciebie starsze, więc będziemy do ciebie mówić tak jak nam się podoba.
Kobieta niebezpiecznie zbliżyła się do niego i przesunęła dłonią po policzku. Wykazał się refleksem i szybko strącił rękę. –Nie dotykaj mnie!
-Och a podobno lubisz starsze kobiety, a może jestem za młoda, może wolisz  cudze mamuśki? –Nic nie odpowiedział.
–A może nasz skarb woli chłopców ostatnio siostra mówiła coś o Larrym bodajże?
-Spierdalaj syknął, nie będę z wami gadał! –Skulił się na materacu siadając w jego rogu.
-Dobra laski chodźcie dopijemy u nas w pokoju, nie chce mi się pić w tak chujowym towarzystwie.
Zgodnie zebrały się do wyjścia, zajmując pokój obok zamknęły się w nim od środka i kończyły imprezę.
W końcu odpuściły, Harry został sam teraz miał czas by pomyśleć nad ucieczką uciec. Prze okno nie ma szans, drzwi to samo, jedyna opcja jest zdobycie klucza. Taa tylko to raczej nie realne. Poszedł  za potrzebą do łazienki, z ich pokoju dochodziły dźwięki imprezy, panie chyba dobrze się już wstawiły, może by tak je podejść?

Oto misterny plan Harrego Styles’a:
 Zabrałem pustą butelkę po wódce i napełniłem ja wodą. Zapukałem... Po chwili otworzyła mi ledwo stojąca na nogach kobieta.
-Ooo nasz skarbek jednak namyślił się na imprezę?
-Tak, zostawiłyście u mnie wódkę i skusiłem się, jest mocna ale dobra. Mam nadzieję, że nie będziecie miały nic przeciwko jeśli się dosiądę i ją z wami dokończę?
-Jasne właź i siadaj
Usiadłem koło tej rudej wytatuowanej. Była najmniej wstawiona. Wymusiłem uśmiech.
-To co pijemy? - powiedziałem podnosząc butelkę z wodą do góry w geście toastu.

Dziewczyny przechyliły swoje butelki a ja razem z nimi . Wypiliśmy tak pół butelki. Kobiety były zdziwione, że mnie nic nie wzięło. Po kolejnych kilku łykach zacząłem udawać, że powoli alkohol zaczyna szumieć mi w głowie. Musiałem dobrze rozegrać tą akcję, żeby zabrać klucz i uciec jak najdalej stąd. 
Blondyna siedząca na przeciwko tej rudej wymyśliła,  że zagramy w grę, bałem się co wymyśli. 
- To co młody, zagramy w grę, która tutaj jest bardzo popularna. Polega ona na tym, że każdy wymienia się swoją butelką z wódką aż do momentu gdy ktoś nie da rady pić. Liczy się tempo picia!
Gdy dotarły do mnie jej słowa poczułem jak zimny pot mnie oblewa moje ciało. Zaraz odkryją, że w butelce zamiast wódki mam wódę. Widząc co się święci wypiłem duszkiem zawartość butelki i zaproponowałem grę w butelkę. 
- A nie lepiej w rozbierana butelkę?
-Skoro checz być nagi, nie ma problemu. -Przestraszyłem się trochę one są 4 ja sam, o ile jeszcze na początku, gdy szczęście mi dopisywało było dobrze, potem było już znacznie gorzej. Zostałem w samych bokserkach, gdyby nie były pijane może bym się krępował ale w tej sytuacji było mi wszystko jedno. Walczyłem teraz o swoją wolność. Kiedy wygrałem spodnie jednej z nich wiedziałem, że to moja szansa dyskretnie wyjąłem klucz i wsunąłem sobie pod tyłek.
-Sasza dobrze pamiętam tak? Zamienimy się twoje spodnie i stanik za moje spodnie? -Hmm kusząca propozycja, ok zamieniamy. -Szybko wsunąłem klucz w kieszeń i założyłem spodnie, cel osiągnięty level up.
-Dobra ja się zbieram, muszę się przespać.
 -Ok spadaj, ale oddaj co nasze?
O kurwa pomyślałem, widziała to? Jakim cudem? Nie możliwe, udawałem głupa
-A ja mam coś waszego? Chyba tylko wódkę jesteś pewna, że mam ją zwrócić? 
-Głuptasie mówię o naszych ubraniach.
Odetchnąłem z ulgą, udałem się do swojej mysiej norki. Muszę odczekać chwilę żeby usnęły a wtedy wcielę  w życie swój plan ucieczki.
Położyłem się na materacu, zacząłem obmyślać plan. Wyglądał on dość prosto, wyjść po ciuchu  z tego pomieszczenia, odnaleźć drzwi na zewnątrz i uciekać jak najdalej stąd. Gdy śmiechy z pokoju moich porywaczek ucichły, po cichu zszedłem z materaca i udałem sie w kierunku korytarza. Drzwi wyjściowe były na samym końcu wystarczyło przez niego przejść i już połowa planu za mną. Stanąłem jeszcze na chwilę aby się upewnić czy na pewno śpią. Tak zdecydowanie śpią, słychać tylko ich pochrapywanie. Jak najciszej potrafiłem szedłem w kierunku drzwi co chwile odwracając się czy przypadkiem żadna z nich się nie obudziła. Gdy dotarłem na miejsce z tylnej kieszeni wyjąłem klucz i otworzyłem drzwi. Lecz to co zobaczyłem za nimi przyprawiło mnie o palpitacje serca. Za nimi stal wielki jak dąb mężczyzna, nie to nie był normalny facet, on wyglądał jak alfons z pornoli Zayna. Zrobiłem trzy kroki w tył. Byłem tak blisko wolności a tutaj taka przeszkoda, nie wiedziałem czego mogę się po nim spodziewać i kto to w ogóle, ale skądś go kojarzyłem.

-Dziewczyny do cholery jasnej, miałyście pilnować tego gówniarza !
Byłem przerażony, z ucieczki nici, ten wielki gbur z pewnością nie pozwoli mi teraz nawet na najmniejszy ruch. Siłą wepchnął mnie do pomieszczenia, które teraz było moim pokojem i dokładnie je zamknął. Zza ściany słyszałem jego głośne krzyki skierowane do kobiet, które mnie porwały. Prawdopodobnie ten mężczyzna był ich bossem i nie spodobało mu się to w jakim stanie były jego pracownice. Ba przecież mogłem im uciec, z pewnością jest teraz wściekły!

Po kilku godzinach do pokoju wpadła rozwścieczona ruda, zabrała materac, na którym spałem. Niby to, że nie będę miał na czym spać nie było dużym problemem, bo przecież znacznie większym jest to, że nadal tu tkwię. Dziewczyna nie odezwała się do mnie ani słowem, chyba nie było sensu żebym coś zagadywał, mogę tym tylko pogorszyć swoją i tak beznadziejną sytuację, choć czy może być ona jeszcze gorsza? Tak, po chwili się o tym przekonałem. Gbur wpadł do pokoju i szybko skrępował mi ręce sznurem, po chwili to samo zrobił z moimi nogami.

Zajebiście kurwa!
Silny strzał w podbrzusze i już mogę wypluć flaki, momentalnie rozciął nożem moją koszulkę i zerwał ją ze mnie, po co? Nie mam pojęcia. Cienka stróżka krwi spłynęła po moim torsie, byłem cholernie przerażony.
Kiedy zobaczyłem mój nowy materac wszystko było juz jasne. Od razu kiedy mnie na niego rzucił pod moimi plecami poczułem silne ukłucie, na pierwszy rzut oka zwykła brudna gąbka, niestety tylko na pierwszy, doskonale wiedziałem co to było... Pod moim ciąłem była ułożona rolka z waty szklanej. Intensywne szarpnięcie i już całe moje plecy były zarysowane malusieńkimi odłamkami szkła, ból był nie do opisania, z moich ust wydobył się mimowolny krzyk. Kolejne uderzenie w brzuch i następne przeciągniecie po wacie, po kilku takich powtórzeniach przez wpływ bólu straciłem przytomność.

Nie wiem ile czasu leżałem nieprzytomny, gdy obudziłem się ból był nie wyobrażalny, z jednej strony chciałem wstać by uśmierzyć ból pleców, jednak z drugiej przez ból brzucha nie byłem w stanie. Ktoś otworzył drzwi, będzie jeszcze gorzej pomyślałem, na szczęście to tylko butelka wody, którą zostałem trafiony w obolały brzuch. Cudem udało mi się napić. Po jakimś czasie zacząłem się zastanawiać ile będzie trwała jeszcze moja katorga, kto za tym wszystkim stoi, dlaczego to robią i czy kiedykolwiek ktoś mnie stąd uratuje. Może zginę z głodu, a może pobiją mnie w końcu tak, że nie będę w stanie się ruszyć? Właściwie już to zrobili, przecież to, że dam radę wstać graniczy teraz z cudem.

** Londyn dom chłopaków**
-Ile?
- …
-Na kiedy?
-...
- Jaką mam pewność, że go macie?
-… Potrzebujemy czasu na zebranie takiej kwoty
-…
-Dobrze.
-Chłopaki to oni! Dzwonili! Mają go chcą 10 milionów.
-Ile kurwa? –Zapytał wściekły Zayn – Z resztą, nie ważne mam namiar na miejsce gdzie go trzymają za godzinę lecimy, w samolocie będzie cały sprzęt i omówimy plan. Zabawa się skończyła!
-Zayn to nie jest dobry pomysł. Poza tym skąd masz takie informacje?
-Zamknij się Liam, musimy go ratować! Poinformowałem Paula, że wracamy do domów, żeby nas nie szukał ani on ani prasa. Uwierz mi, wolisz nie wiedzieć skąd mam to info.





Czytasz = komentujesz 
To wstyd żeby pod dwójką było tylko 11 komentarzy a ponad 300 czytań zrobicie coś z tym? :P

13 komentarzy:

  1. najlepszy :)) nie mogę się doczekać następnego...

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż mi się płakać chce :-( Jak oni mogą robić coś takiego Hazzie ?! Ale poza tym, rozdział genialny jak zawsze :-D Czekam na następny ...

    OdpowiedzUsuń
  3. No cholera, gdzie jest Zayn? Myślałam, że bardziej się będą sprężać, żeby uratować Hazze. Jaki brutal powalony ciągnie ludzi po wacie szklanej, ja się pytam? Psychik, istny psychik! Czekam na kolejny i mam nadzieję, że Harry w nim nie umrze z bólu.

    OdpowiedzUsuń
  4. oo cholera zabawa się skończyła mam nadzieje ,ze chłopaki uwolnią Harrego ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. suuupeer ! uwielbiam opowiadania tego typu jest ich mało dlatego twoje bardzo cenię :) oczywiście czekam na rozwój akcji i kolejny rozdział ! xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo bardzo fajny

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny czekam na następny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. sorrka, że nie komentowałam wcześniejszych.
    Rewelacyjne opowiadanie! Ciekawy pomysł i świetnie napisane! Oby tak dalej!
    @JLS_GotMyLove

    OdpowiedzUsuń
  9. No to się porobiło. Biedny Harry :(
    Ciekawi mnie co tam wymyślił Zayn i kiedy oni w końcu uratują go.
    Czekam na next i zapraszam do siebie

    http://1d-give-love-to-work.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Boskie boskie boskie ale biedny Harry ;( ale i tak boskie !!

    OdpowiedzUsuń
  11. rozwalasz mnie tym ;p ale świetne jest !

    OdpowiedzUsuń
  12. Zayn i jego znajomości mnie intrygują :) Uwielbiam go :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No niech go ratują! :D
    To ma chłopaczyna pecha, trafić na takiego brutala..:P
    Świetny <3

    OdpowiedzUsuń