Cześć szkraby! Nową serię czas zacząć początkowo miał być to one shot, ale
kilka osób skutecznie przekonało mnie, żeby stworzyć z tego coś dłuższego.
Opowiadanie nie będzie długie, planuję około 5 rozdziałów chyba, że akcja na
tyle was wkręci, że będzie sens to kontynuować. Dziękuję Justynie za betę i Aśce za pomoc w pisaniu niektórych akcji.
Zatem zostawiam was z piątką szalonych chłopaków i ich pierwszymi dniami grozy.
Jeśli chcecie być informowani zostawcie pod rozdziałem TT lub wpiszcie go na listę czytelników.
1.
**12/12/2012/ **
4.a.m, Lotnisko London – Heatrow
- Dobra chłopaki, pakujcie się do tego samolotu, pilot nie będzie na nas czekał ruski rok - odezwał się Liam, kiedy grupka chłopaków mozolnym krokiem szła tunelem, prowadzącym na płytę lotniska.
- Spokojnie, Liam. To tylko pilot. Nikt normalny o tej porze nie pracuje. Paul już dawno jest w domu przy ciepłym kominku, a ochrona czeka na nas w Londynie - powiedział z uśmiechem Harry, na co reszta zawtórowała mu śmiechem.
**4:03 a.m**
-Nie strzelamy chyba, że będzie taka konieczność. Tak, jak ustaliłyśmy. Łapiesz go od tyłu, wciągasz do samolotu, a ja i Ann zamykamy drzwi. Pilot jest z nami, więc od razu wystartuje. Zakładajcie kominiarki! - rzekła stanowczym głosem młoda dziewczyna, z rosyjskim akcentem.
**4:05 a.m **
- Harry, masz już wszystko? - spytał troskliwie Louis, nachylając się nad Loczkiem.
- Tak, tak, jeszcze trampki, przełożę z twojej torby. Kurwa, jak tu zimno. Kto to widział latać w taką pogodę?!
- Nie marudź, Styles - mruknął Zayn, stąpając nogi na nogę.
- Ej, chłopaki, ktoś tam chodzi! - jękną Niall, wlepiając wzrok w jakiś punkt przed nim. Chłopcy podnieśli głowy i wtedy usłyszeli głośny krzyk.
-Na ziemię, gnoje! Już, już! Nie ruszać się! - kobiecy głos dobiegł ich uszu, a gdy zobaczyli karabin, upadli wystraszeni na posadzkę.
Jeden z napastników powalił Louisa na ziemię. Ktoś nałożył na
głowę Harry'emu worek i wciągnął do
samolotu. Pozostali chłopcy byli pod celownikiem pistoletów, nie mogli
zareagować w żaden sposób. Zayn rozglądał się zdezorientowany, a jego ciało
mimowolnie oblał zimny pot. Był w szoku, nigdy wcześniej nikt nie groził mu
bronią.
-Nie, nie, tylko nie to - szepnął ledwo słyszalnie Liam, leżąc na ziemi. - To nie dzieje się naprawdę!
Niall zacisnął z frustracji wargi. Ktoś porywa ich przyjaciela, a oni nawet nie drgną. To jest przyjaźń!? Wiedział, że nikt nie może rozdzielić ich piątki. Czym prędzej zerwał się na równe nogi.
-Nie, nie, tylko nie to - szepnął ledwo słyszalnie Liam, leżąc na ziemi. - To nie dzieje się naprawdę!
Niall zacisnął z frustracji wargi. Ktoś porywa ich przyjaciela, a oni nawet nie drgną. To jest przyjaźń!? Wiedział, że nikt nie może rozdzielić ich piątki. Czym prędzej zerwał się na równe nogi.
-Aaaaaa, znam karate i kung-fu! Spierdalajcie od niego! - nogą wytrącił
broń jednemu z napastników. Nagle poczuł uderzenie w brzuch, a gdy zerknął w
tym kierunku, zobaczył czerwoną maź. - Kurwa, trafili mnie! Boże, ja krwawię! -
chłopak upadł na ziemię i ścisnął ranę. Czy ja umieram? Krew leje się
strumieniem z mojego brzucha, samolot powoli się oddala, a ja czuję tylko
przyjemne ciepło. Mam takie ciężkie powieki. -Zayn?
-Co ci odbiło idioto!? - warknął Mulat, kucając przy nim.
-Zayn, ja umieram. Powiedz Harry'emu, że walczyłem o niego.
-Niall, spokojnie, tylko nie zamykaj oczu. Liam już dzwoni po karetkę - próbował uspokoić go Louis.
Zayn położył dłoń na brzuchu blondyna, w celu zatrzymania krwawienia. Po chwili zmarszczył brwi i spojrzał na przyjaciela.
-Liam! Nie dzwoń już! To niepotrzebne! - zawołał Malik.
-Ale je jeszcze żyję! - oburzył się Niall ostatkiem sił.
Zayn z całej siły uderzył pięścią w postrzelone miejsce, na co Irlandczyk jęknął. Zdziwił się, że ów uderzenie nie zabolało zbyt mocno.
-Co ty odpierdalasz?! Chcesz go zabić!?
-Debile, to jest Paint Ball! Zobacz, kurwa! Dopadły nas dzieci z Paint Ball'em, a wy myślicie, że to porwanie! Jutro Harry będzie czekał na nas w domu! Ja jebię, co za paranoja! - Zayn tupał w miejscu, ciągle przeklinając.
-Nie byłbym tego taki pewien, oni z nim odlecieli - zauważył Louis, przygryzając nerwowo wargę.
-Dzwońmy do Paula, niech ktoś tu po nas przyjedzie - powiedział Liam, wyjmując z kieszeni telefon.
**Samolot. 4:35 a.m**
-Za trzy godziny będziemy na miejscu - powiedziała jedna z napastniczek.
-Zayn, ja umieram. Powiedz Harry'emu, że walczyłem o niego.
-Niall, spokojnie, tylko nie zamykaj oczu. Liam już dzwoni po karetkę - próbował uspokoić go Louis.
Zayn położył dłoń na brzuchu blondyna, w celu zatrzymania krwawienia. Po chwili zmarszczył brwi i spojrzał na przyjaciela.
-Liam! Nie dzwoń już! To niepotrzebne! - zawołał Malik.
-Ale je jeszcze żyję! - oburzył się Niall ostatkiem sił.
Zayn z całej siły uderzył pięścią w postrzelone miejsce, na co Irlandczyk jęknął. Zdziwił się, że ów uderzenie nie zabolało zbyt mocno.
-Co ty odpierdalasz?! Chcesz go zabić!?
-Debile, to jest Paint Ball! Zobacz, kurwa! Dopadły nas dzieci z Paint Ball'em, a wy myślicie, że to porwanie! Jutro Harry będzie czekał na nas w domu! Ja jebię, co za paranoja! - Zayn tupał w miejscu, ciągle przeklinając.
-Nie byłbym tego taki pewien, oni z nim odlecieli - zauważył Louis, przygryzając nerwowo wargę.
-Dzwońmy do Paula, niech ktoś tu po nas przyjedzie - powiedział Liam, wyjmując z kieszeni telefon.
**Samolot. 4:35 a.m**
-Za trzy godziny będziemy na miejscu - powiedziała jedna z napastniczek.
-Świetnie. Zdejmij mu ten worek i knebel. Niech pooddycha, chłopaczek -
zaśmiała się ironicznie inna, rozsiadając się wygodnie w fotelu.
Harry siedział przestraszony, starając się zlustrować każdą twarz jak najdokładniej. Przecież jakoś będzie musiał podać ich rysopisy, gdy już ucieknie. Ucieknie… Ciekawe, jak i kiedy. Przecież były strzały. Postrzelili jednego z jego przyjaciół, postrzelili? Chyba raczej postrzeliły. Porwały go cztery kobiety, niewiele starsze od niego. Co za chory pomysł mógł się zrodzić w głowach tak młodych kobiet? Pewnie to żądza pieniędzy. Tak, na pewno. Może uda się jakoś z nimi dogadać? Przecież musiały go porwać dla pieniędzy. Ta myśli nie opuszczała chłopaka, gdy nerwowo rozglądał się dookoła.
Harry siedział przestraszony, starając się zlustrować każdą twarz jak najdokładniej. Przecież jakoś będzie musiał podać ich rysopisy, gdy już ucieknie. Ucieknie… Ciekawe, jak i kiedy. Przecież były strzały. Postrzelili jednego z jego przyjaciół, postrzelili? Chyba raczej postrzeliły. Porwały go cztery kobiety, niewiele starsze od niego. Co za chory pomysł mógł się zrodzić w głowach tak młodych kobiet? Pewnie to żądza pieniędzy. Tak, na pewno. Może uda się jakoś z nimi dogadać? Przecież musiały go porwać dla pieniędzy. Ta myśli nie opuszczała chłopaka, gdy nerwowo rozglądał się dookoła.
-Ile za mnie chcecie? - wystrzelił nagle.
-Nie masz tyle - odpowiedziała rudowłosa dziewczyna z tatuażami.
-Skąd wiesz ile mam? Mam dużą zdolność kredytową - mruknął Loczek, na co ta się zaśmiała.
-10 milionów.
-Dolarów?
-Funtów dzieciaku, funtów…
-Przecież nikt wam tyle za mnie nie da - oczy chłopaka rozszerzyły się.
-To zginiesz - powiedziała blondynka, niby to od niechcenia, piłując paznokcie.
To zginiesz. Słowa, które odbiły się z echem w jego głowie. Nie chciał umierać. Musiał opracować plan ucieczki. Tylko jak?
-Nie masz tyle - odpowiedziała rudowłosa dziewczyna z tatuażami.
-Skąd wiesz ile mam? Mam dużą zdolność kredytową - mruknął Loczek, na co ta się zaśmiała.
-10 milionów.
-Dolarów?
-Funtów dzieciaku, funtów…
-Przecież nikt wam tyle za mnie nie da - oczy chłopaka rozszerzyły się.
-To zginiesz - powiedziała blondynka, niby to od niechcenia, piłując paznokcie.
To zginiesz. Słowa, które odbiły się z echem w jego głowie. Nie chciał umierać. Musiał opracować plan ucieczki. Tylko jak?
**Londyn, 4:59 a.m
-Mówiłem, mówiłem ochronie, żeby was nie zostawiali! To nie, oni wiedzą
lepiej! Nic wam nie jest? - w słuchawce rozległ się krzyk mężczyzny.
-Niall został tylko postrzelony z Paint Ball'a. Poza tym wszyscy cali - odpowiedział Liam.
-Paint Ball... Przecież to muszą być amatorzy! Znajdziemy go bez problemu. Za dwadzieścia minut będzie po was samolot z pełną ochroną, widzimy się na miejscu - rzekł już spokojniej i rozłączył się.
-Niall został tylko postrzelony z Paint Ball'a. Poza tym wszyscy cali - odpowiedział Liam.
-Paint Ball... Przecież to muszą być amatorzy! Znajdziemy go bez problemu. Za dwadzieścia minut będzie po was samolot z pełną ochroną, widzimy się na miejscu - rzekł już spokojniej i rozłączył się.
Chociaż słowa Paula niewątpliwie trochę uspokoiły całą
czwórkę, nadal bali się o swojego przyjaciela. Przecież jest tam sam. Nie
wiadomo, gdzie i nie wiadomo, z kim. A może już go zabili? Nie! Przecież
musieli go porwać dla okupu. Po co byłby im martwy Harry Styles?
Kiedy cała piątka pojawiła się już w Londynie, z
lotniska odebrał ich Paul. Wszyscy udali się do ich mieszkania, humory mieli
nie tęgie, ale nie ma co się dziwić. Biorąc pod uwagę bieżącą sytuację, nic nie
wyglądało kolorowo.
-Dobra, teraz po kolei powiedzcie mi, jak to było - powiedział cicho Paul, wpatrując się w twarze chłopaków.
-Nie mam siły kolejny raz tego wałkować. Idę się położyć i umrzeć! - z żalem odparł Louis. To chyba on najbardziej przeżywał to, co się teraz działo.
-Louis, nie skończyliśmy rozmawiać, stój!
-Paul, daj mu spokój. My jeszcze raz ci wszystko opowiemy - kolejne godziny trójka chłopaków opowiadała już po raz dziesiąty całe zajście, ze łzami w oczach.
-Tylko nie możemy informować policji, pamiętajcie - zauważył Niall.
-Horan, za dużo filmów oglądasz. Jak inaczej go znajdziemy? – Liam postukał się palcem w czoło, na co Irlandczyk wywrócił teatralnie oczyma.
-Normalnie. Porywacze zadzwonią, podadzą cenę i zrobimy wymianę - odparł blondyn.
-Dobra, teraz po kolei powiedzcie mi, jak to było - powiedział cicho Paul, wpatrując się w twarze chłopaków.
-Nie mam siły kolejny raz tego wałkować. Idę się położyć i umrzeć! - z żalem odparł Louis. To chyba on najbardziej przeżywał to, co się teraz działo.
-Louis, nie skończyliśmy rozmawiać, stój!
-Paul, daj mu spokój. My jeszcze raz ci wszystko opowiemy - kolejne godziny trójka chłopaków opowiadała już po raz dziesiąty całe zajście, ze łzami w oczach.
-Tylko nie możemy informować policji, pamiętajcie - zauważył Niall.
-Horan, za dużo filmów oglądasz. Jak inaczej go znajdziemy? – Liam postukał się palcem w czoło, na co Irlandczyk wywrócił teatralnie oczyma.
-Normalnie. Porywacze zadzwonią, podadzą cenę i zrobimy wymianę - odparł blondyn.
-Chłopaki, dajcie spokój! - odezwał się Paul. - Poczekamy do jutra, do
południa. Jeśli nie będzie żadnego znaku, pójdziemy to zgłosić. Jadę do siebie.
Jakby coś się działo, od razu dzwońcie.
-Jasne, do zobaczenia - odpowiedzieli chórem.
Gdy tylko Paul opuścił ich dom, Zayn gorączkowo zaczął szukać czegoś w swoim telefonie.
-Czego ty szukasz?
-Ratunku, Liam, ratunku - odparł Malik, a po kilku minutach wybrał numer telefonu i zaczął rozmowę, z której pozostali nie potrafili nic zrozumieć, ponieważ nie rozmawiał po angielsku.
-Jasne, do zobaczenia - odpowiedzieli chórem.
Gdy tylko Paul opuścił ich dom, Zayn gorączkowo zaczął szukać czegoś w swoim telefonie.
-Czego ty szukasz?
-Ratunku, Liam, ratunku - odparł Malik, a po kilku minutach wybrał numer telefonu i zaczął rozmowę, z której pozostali nie potrafili nic zrozumieć, ponieważ nie rozmawiał po angielsku.
Czyżby Malik dzwoni do rodzinki? Pozdrowienia dla znajomych z pakistanu :P Hahaha Horan był cudowny "Umieram!" To było po prostu cudowne. Czy to będzie Larry? Mam nadzieję :))
OdpowiedzUsuń@CheshireCat0102
U Ale emocje, super początek, czekam na next
OdpowiedzUsuńWiem wiem!
OdpowiedzUsuńMalik zamawia arabow, zeby zabili te chore porywaczki!!
.......... Pominmy ta wypowiedz.........
Zapowiada sie swietnie! Bardzo mi sie podoba!
Jestem szczesliwa ze po opowiadaniu z Pati i Zaynem nie skonczylas bloga!
Czekam na nastepny rozdzial/czesc.
Pozdrawiam. Zyczeeny!!
angelisirresistible.blogspot.com
To jest straszne bo znam pół opowiadania :p
OdpowiedzUsuńale czekam co wymyśliłaś dalej :p
Genialne, czekam na next !!!
OdpowiedzUsuńO mamo! Porwanie? Tego się nie spodziewałam. A do tego paitball :D Hahahah niezły pomysł. Biedny Styles. Od dawna wiedziałam, że Rosja to okropny kraj, a rosyjki to psychopatki :P Niall i jego histeria :D Coś czuję, że Malik zdoła tutaj najwięcej zrobić. W końcu jest Pakistańczykiem, a tam znają się na rzeczy. Nie mogę się doczekać kolejnego! <3
OdpowiedzUsuńkolejne Genialne opowiadanie :) Cztery laski i jeden Harry. To nie może być Larry. :)
OdpowiedzUsuńołłł ... emocje :O dobrze! :D
OdpowiedzUsuńHaha!!! :D Akcja postrzału rozwala system xD
OdpowiedzUsuńBOSKIE! <3
Haha!!! :D Akcja postrzału rozwala system xD
OdpowiedzUsuńBOSKIE! <3
sądzę że Malik będzie tu najbardziej hmm męski w takiej sytuacji a Horan bedzie sie zachowywał jak osioł ze Shrek'a ahhahaha .
OdpowiedzUsuń------------------
Ból? Płacz? Smutek? Złość? Nienawiść? Te uczucia towarzyszyły Maggie i Louisowi przez całe dzieciństwo. Czego życie ich nauczyło a czego jeszcze nie? Czy dadzą sobie radę? zobacz na http://life-isnt-an-mp3-player.blogspot.com/ mam nadzieję ze zostaniesz z nimi na dłużej xx