czwartek, 24 stycznia 2013

54 Jakim cudem?


W końcu doczekaliśmy się końca tego opowiadania, jeszcze w tym tygodniu pojawi się epilog i pożegnamy się na zawsze z przygodami Pati i Zayna :)
Pod koniec tego tygodnia tak jak obiecywałam pojawi się dla was niespodzianka, z pewnością większość z was domyśla się co to będzie, ale na razie ciii tajemnica.
Mam nadzieję, że mój prezent na 100 tyś odsłon także wam się spodoba, pojawi się on jak tylko dobijemy do setki!




-Słucham cie uważnie.
-Na to, że będziemy cicho raczej nie mamy szans, więc proponuje gorący kojący prysznic.
-Czasami naprawdę masz fajne pomysły…

Pati
Gorący prysznic w połączeniu z jego gorącym ciałem -mieszanka idealna. W głowie mam tylko jedną myśl dlaczego tak dużo czasu zajęło nam wrócenie do siebie. Oboje bardzo za sobą tęskniliśmy, za dotykiem, bliskością, i po prostu za seksem. Jak dużo musiało sie zdarzyć byśmy zrozumieli, że pomimo tego, że jesteśmy jak ogień i woda nie możemy bez siebie żyć?
Kocham jego dotyk, łapczywe pocałunki, które zawsze powodują u mnie gęsią skórkę. Choć początkowo wydawało mi się, że nasz pierwszy seks od jakiegoś czasu będzie powolnym i zmysłowym uprawianiem miłości, odpowiadało mi to w jakim tempie Zayn sprawiał nam obojgu przyjemność. Jego szybkie ruchy, pocałunki na moim karku sprawiły, że niemal w kilka minut dotarłam do granic przyjemności. Oboje opuszczaliśmy łazienkę z wielkimi bananami na twarzy, a kiedy tylko znaleźliśmy się w łóżku zasnęliśmy wtuleni w siebie.

Miesiąc później
-Patrycja do cholery! Albo jedziemy do szpitala albo dzwonię po lekarza.
-To zwykłe przeziębienie, lekarz tu nic nie pomoże, w 7 miesiącu nie może podać mi leków, ze względu na dziecko. Wygrzeje się i będzie ok.
-Posłuchaj nie było mnie tydzień jak wyjeżdżałem kaszlałaś teraz jest jeszcze gorzej! Masz gorączkę, musimy pojechać do lekarza! Pati martwię się!
-Dobra jeśli ma cię to uspokoić to ok.

Zayn
Zawiozłem Pati do szpitala, na izbie szybko udało mi się znaleźć dyżurnego lekarza i po kilkunastu minutach byliśmy już w gabinecie. Słysząc każde jego kolejne zdanie byłem co raz bardziej wściekły na jej lekkomyślne zachowanie.
-Musimy zostawić panią na oddziale na kilka dni, po pani stanie sądzę, że będziemy musieli zrobić cesarskie cięcie, w tym stanie nie mam możliwości podania pani żadnego antybiotyku a bez tego pani organizm nie poradzi sobie z chorobą.
Przejdziemy zaraz na oddział zrobimy USG i zobaczymy w jakim stanie są maluchy, z karty wynika, że wszystko do tej pory było w porządku, więc jestem dobrej myśli..

Maluchy? Chyba maluch idioto, to mój syn i narzeczona! Pomyślałem, ale nie chciałem pokazywać po sobie zdenerwowania. W drugiej sali była masa dziwnej aparatury, co chwila coś pikało albo brzęczało, kiedy lekarz zaczął ponownie badać Pati myślałem, że spadnę ze stołka, na którym siedziałem.
-Z tego co widzę, wszystko się zgadza, będą państwo mieli dwóch pięknych chłopaków ale naprawdę teraz musimy działać, jest pani w kiepskim stanie. Nie możemy sobie pozwolić by im lub pani cokolwiek się stało.
-Co jak dwóch? –zapytałem niepewnie
Lekarz zaśmiał mi się w twarz. -Chyba wie pan, że to bliźniaki, prawda?
-Co? Jakie bliźniaki? -Pati wydawała się też zdziwiona jego stwierdzeniem.
-Moment. Lekarz w Polsce nie powiedział pani, że to bliźniaki? Do tego jednojajowe więc to widać na pierwszy rzut oka. W karcie wyraźnie jest napisane, że to dwóch chłopców.
-Boże dwóch? Ale jak to? -Patrycja strasznie pobladła
-Spokojnie obaj są zdrowi, na dziś wieczór ustalimy zabieg, nie możemy czekać dłużej w pani stanie, to ostre zapalenie płuc jeśli się nie pośpieszymy może to zagrażać pani i dzieciom.

Nie pamiętam niczego od tamtej chwili, byłem w takim szoku, że nawet nie wiem jak znaleźliśmy się sami w sali chorych.
-Ty nic nie wiedziałaś?
-Nie, przecież bym ci powiedziała, boże Zayn jak my sobie poradzimy z 3 dzieci? Przecież to bliźniaki, Zayn nie damy rady.
-Cii kochanie spokojnie, poradzimy sobie ze wszystkim, razem damy sobie radę obiecuję.
-To nie będzie łatwe, Zayn to będzie dwójka wcześniaków!
-Zaufaj mi, obiecuję ci, że wszystko będzie dobrze.

Ze względu na stan Pati, nie mogłem być przy porodzie mogłem tylko czekać na durnym korytarzu i starać się opanować nerwy a to w obecnej sytuacji było nie możliwe. Zadzwoniłem do chłopaków, by poinformować ich o całym zamieszaniu. Po 20 minutach pojawili się wszyscy, teraz mam pewność tacy przyjaciele to prawdziwy skarb.
-Hej jak się trzymasz? Co z Pati i małym. -Z troską zapytał Harry.
-Pati ma teraz cesarkę, i okazało się, że to będą bliźniaki, ale nikt nas kurwa nie poinformował.
-Co kurwa? Jak to?
-No tak nie chce mi się tego roztrząsać teraz. Pati jest w kiepskim stanie, żeby podać jej leki muszą zrobić cesarkę, żeby im nie zaszkodzić. Kurwa ona jest przerażona a ja tym bardziej. Nie damy sobie razy z dwójką takich maleństw.
-Malik ogarnij się! Broń boże nie możesz jej tego mówić, dacie sobie radę, przecież pomożemy wam jakoś.
-Jasne jak? Nauczysz mnie przewijać dwójkę dzieci na raz?
-To akurat nie realne ale demy sobie radę, jest przecież jeszcze Olka.
-Dzięki chłopaki.
-Wszytko będzie dobrze zobaczysz, musi być.

Po kilku godzinach oczekiwań pojawił się lekarz, chyba nigdy nie bałem się tak jak w tym momencie.
-Doktorze co z nimi?
-Chłopcy za chwilę będą przewiezieni na oddział dla wcześniaków ich stan jest bardzo dobry, jak na ten stan ciąży. A z Panią Patrycją cóż nie wygląda to najlepiej jest w bardzo ciężkim stanie, ale jest stabilna. Musieliśmy wprowadzić ją w stan śpiączki farmakologicznej dla jej dobra. Organizm jest bardzo słaby, ale po podaniu antybiotyków powinno być lepiej. Dlaczego lekceważyli państwo objawy choroby, jeszcze trochę a byłoby naprawdę bardzo, bardzo źle. Teraz proszę być dobrej myśli, najbliższe godziny będą decydujące.
-Ale nic jej nie będzie prawda? –zapytałem przerażony
-Tak jak mówiłem stan jest ciężki ale stabilny, musimy poczekać żebym mógł cokolwiek więcej powiedzieć.
-Mogę zobaczyć ją i dzieci?
-Tak dzieci za chwilę na oddziale wcześniaków, a żona za jakiś czas będzie przewieziona na oddział intensywnej terapii.

Bezwiednie opadłem na krzesło, nie miałem już. Siły na nic, Pati w śpiączce, w fatalnym stanie. A dzieciaki to wcześniaki, czytałem spoko o komplikacjach jakie mogą się z tym wiązać to wszystko spędzało mi sen z powiek.
-Zayn chodź, zobaczysz swoje maluchy a potem pójdziemy do Pati.
-Ok

Kiedy zobaczyłem pierwszy inkubator przeraziłem się, był taki malutki. Na oczkach miał opaskę, smacznie spał, ale był taki malutki, przecież jak tylko będę mógł go wziąć na ręce to go uszkodzę, Boże on jest malusi imię max w ogóle do niego nie pasuje. W drugim inkubatorze leżał nasz drugi syn, był troszkę większy, ale poza tym byli identycznie. Zrobiłem po kilka zdjęć telefonem jednemu i drugiemu po czym wróciłem do chłopaków.

-I jak?
-To maleństwa, nie dam rady, ja je uszkodzę upuszczę są takie małe. -Mówiłem z trudem hamując łzy.
-Zobaczcie na zdjęciach.
-Nie przesadzaj 48 i 54 cm to nie tak mało, o ten to wykapany ty, taki sam nos broda, śliczne dzieciaczki. -Za spokojem powiedziała Dan.
-Muszę zobaczyć Pati, może coś się zmieniło pogadam z lekarzem idziecie?
-Jasne.

Po zgodzie lekarza weszliśmy do izolatki, w której leżała moja narzeczona. Nie życzę takiego widoku nikomu, nawet największym wrogom. Masa aparatur, ciągłe pikanie pulsu, wszędzie biało. Respirator pompował w nią powietrze tak jakby sama nie mogła oddychać, rurka w gardle tylko utwierdzała mnie w przekonaniu, że jest naprawdę źle. Usiadłem na krzesełku przy łóżku i zwyczajnie zacząłem płakać jak małe dziecko.
-Zayn wszystko będzie dobrze, teraz trzeba czekać. Chodź wrócimy do domu i z samego rana tu przyjedziemy.
-Nie zostawię jej! Jedźcie i rano przywieźcie mi czyste ciuchy ja tu zostanę.

Spędziłem tak 5 kolejnych nocy, podobno jej stan ciągle się poprawiał ale dla mnie nie widać było różnicy, ciągle była przypięta na dziwnych urządzeń i blada jak ściana.
6 dnia lekarz miał dla mnie lepszą wiadomość, Pati jest w stanie samodzielnie oddychać, więc niebawem odłączą ją od tego ustrojstwa. Cieszyłem się jak dziecko, chyba faktycznie widać poprawę. Codziennie odwiedzałem nasze małe szkraby, nie wiem czy tylko dla mnie ode rosły jak na drożdżach czy naprawdę tak było, ma może to po prostu złudzenie. Na zmianę siedziałem u Pati i u nich, nawet zastanawiałem się jak damy na imię drugiemu malcowi, ten większy na bank będzie Max. W moim telefonie roiło się od zdjęć naszych synów, stworzyłem nawet specjalnie dwa foldery żeby wiedzieć, który to który. Taki ze mnie zajebisty ojciec, że nawet synów nie rozróżniam, nie no rozróżniam, ale po co mam się pomylić jak będę pokazywał zdjęcia Pati.

Reszta chłopaków także spędzała sporo czasu w szpitalu choć co chwilę, któryś z nich chciał mnie zabrać na jakiś czas do domu, nie dałem się. Musiałem być przy niej kiedy się obudzi, musiałem znać jej stan cały czas.

Kiedy po 8 dniach lekarze odstawili leki utrzymujące ją w śpiączce strasznie się cieszyłem, potem długie oczekiwanie i w końcu udało się, Pati odzyskała przytomność, była strasznie słaba, ale wiedziałem, że teraz na bank będzie już tylko lepiej.
-Skarbie tak bardzo się o ciebie bałem, odpoczywaj jeszcze, będę tu przy tobie, chcesz coś pić?
-Wodę
-Zaraz co przyniosę

Sprintem wyskoczyłem do szpitalnego sklepiku, po drodze dzwonie do Harrego ze świetnymi informacjami. Kiedy wracam w sali jest już dwóch lekarzy, po ich opinii wiem, że jej stan jest naprawdę dobry. Co z tego, że jak głupek uśmiecham się do siebie, mogłem ją stracić a teraz najgorsze już za nami.
Kiedy zostaliśmy sami pokazałem jej zdjęcia naszych pociech. Tak samo jak ja miała wtedy łzy w oczach. Nasze małe dwa robaczki.

Kiedy po 20 dniach opuszczaliśmy szpital razem z naszymi synami zorientowałem się, że nawet nie mamy drugiego łóżeczka ani ubranek. Nawet nie miąłem kiedy. O tym pomyśleć przecież ciągle siedziałem w szpitalu, miałem tysiące innych zmartwień.

Pod naszym domem roiło się od natrętnych dziennikarzy, dziesiątki pytań o stan Pati i oczywiście o sensację w końcu przyjechaliśmy z dwójką dzieci.
W progu powitali nas Lou i Harry no tak Liam i Niall musieli pojechać do domu więc z nami została tylko ta dwójka.
-Wiem, że oboje padacie i jesteście zmęczeni, ale jest coś co nie może czekać.
Louis trzymając na rękach Zu maszerował przed nami prosto do naszej części kompleksu.
Szybkim ruchem ręki otworzył drzwi do pokoju, który miał być pokojem Maxa... A teraz? Stały tam dwa identyczne łóżeczka, dwa przewijaki i znacznie większa ilość ubranek.
Zamurowało mnie, a sadząc po minie Pati czuła to samo.
-Chłopaki, Jezu dzięki, jesteście kochani my nawet nie mieliśmy się kiedy tym zająć.
-Kiedy to zrobiliście? Przecież wczoraj jak byłem tutaj to wszystko było po staremu.
Louis otworzył drzwi do pokoju obok, leżała tam wielka sterta śmieci kartony po meblach, wkrętarka, i masa innych rzeczy.
-Wczoraj było już późno, nawet sprzedać nam tego nie chcieli, ale Hazz użył swojego uroku osobistego i udało się. Niestety składać musieliśmy to sami bo w nocy nikt nie pracuje, dlatego to wszystko będziesz już musiał sam ogarnąć.
-Kocham was chłopaki!
-Jestem zazdrosna, ale też was kocham.
-Teraz wy idziecie spać z brzdącami a my zajmiemy się tą małą królewną. W co się będziemy bawić Zu?
-Kocki!
-Klocki?
-Tat
-Spoko mi pasuje.

19 komentarzy:

  1. Ooo boskie
    Szkoda, że to już koniec

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże....łezka się w oku kręci. Wielka szkoda, że to już koniec
    @onedirection249

    OdpowiedzUsuń
  3. to jest cudowne!!:D
    szkoda ze to koniec...:(
    chce cie tylko ubłagac, zebys nie usuwala tego bloga plissskaaa:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ohhh bliźniaki jak miło :) Szkoda że y
    to już ostatni rozdział :( Czekam na nn xx.
    @CheshireCat0102

    OdpowiedzUsuń
  5. O mój Boże myślałam ze ona umrze.. ale dobrze, że nie.
    Szkoda, że to już koniec.. Nie mogę doczekać się niespodzianki

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nomnuje cię do Liebser Adwards http://irelandonedirectiongreatbritain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział tylko szkoda, że już kończysz. Mam nadzieję, że zaczniesz coś nowego.
    Zapraszam do siebie

    http://1d-give-love-to-work.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. szkoda, że juz koniec . ale nic nie moze wiecznie trwać ;c

    OdpowiedzUsuń
  10. OOOOO nie wierze ,ze to bliźniaki ;p
    szkoda ,ze już koniec! ;(( bd tęsknić za Pati, Zaynem,Zu,Maxem i maluchem bez imienia oraz oczywiście za chłopakami ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Boze jak się cieszę że wszystko sie dobrze ułożyło !! Czekam na epilog !!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudne juz sie balam ze Pati cos sie stanie. Szkoda ze juz ostatni

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja zamiast się uczyć na egzamin to siedziałam i czytałam ten rozdział...
    ale jest genialny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. cudowne! ale tak mi smutno że to koniec! :'( będę płakać!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. ale mnie wystraszyłaś! dobrze, że wszystko się dobrze skończyło :)
    rozdział genialny! :D
    nie chcę epilogu, ale to mi teraz tylko zostało. czekam! ;**
    @JLS_GotMyLove

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny ;D Tylko szkoda ,że już kończysz ;(

    OdpowiedzUsuń
  17. nie no chyba żartujesz ! Nie no .. ;c

    OdpowiedzUsuń
  18. o jaki fajny rozdział!!! na prawdę świetny:)

    OdpowiedzUsuń
  19. już myślałam że Pati umrze , a Zayn zostanie sam z trójką dzieci xd

    OdpowiedzUsuń