piątek, 29 marca 2013

Zarry: 1. Ustawka na całe życie

Harry Styles, jako bezduszny złodziej pieniędzy. Chce dobrze żyć, zresztą kto tego nie chce, prawda? Jego plan działania jest prosty, zawsze odbywa się w ten sam sposób. Owija sobie ważnych ludzi wokół palca, po czym dostaje to, czego chce. Powiedzenie, że jest dobry, byłoby dużym nieporozumieniem. Jest najlepszy w swoim fachu i doskonale o tym wie. Pewnego dnia dostaje kolejne zlecenie. Do obrabowania jeden z większych europejskich banków, na pierwszy rzut oka nic specjalnego. Jednak kiedy poznaje Zayn'a, wszystko przybiera inny obrót sprawy niżeli powinno. Czy Harry będzie walczył ze swoimi uczuciami? Czy pozostanie wierny swojej pracy? Czy złamie swoje zasady w imię szczęścia? 
(zapowiedź by @ShawtyCysia)


1.

-Harry ten biznes jest specjalnie dla ciebie, jeden przekręt i jesteśmy ustawieni do końca życia. Tu masz potrzebne materiały, chyba nie muszę ci tłumaczyć co masz z tym zrobić. Akcja wymaga czasu, ale jest pewna. Mam nadzieję, że obędzie się bez ofiar. Ile czasu potrzebujesz?
-Miesiąc
-Tylko?
-Tak, jaka kasa wchodzi w grę?
-Miliony funtów.
-Jaki podział?
-Jak zawsze jesteś konkretny Styles, zawsze to w tobie lubiłem i tę twoją pracowitość, przykładanie się do powierzonego zadania.
-A ty nadal jesteś chciwym kutasem, ile dla mnie?
-20%
-Chyba śnisz, 60 procent albo tego nie robię. Na razie nie potrzebuję kasy, ostatnia akcja ustawiła mnie na kilka lat.
-Styles kilka miesięcy zbierałem te materiały.
-60% albo wychodzę?
-50%
-Miło się z tobą gadało, nara.
-Kurwa dobra! Bierz papiery i spierdalaj masz dwa miesiące, nie spierdol tego.
-Interesy z tobą to przyjemność Niall.

Kim jestem? Dobre pytanie. Nazywam się Harry Styles. Co robię? Ktoś mógłby powiedzieć, że napadam na banki. Osobiście wolę określenie, że zabieram bogatym. Nie jestem jakimś małym chłystkiem, moje akcje są długo planowane i bardzo dochodowe. Nie jestem jednym z tych, którzy wpadają do banku z pistoletem i krzyczą na bezbronne kasjerki, z tego nie ma porządnej kasy a tylko duże ryzyko. Co w takim razie robię? Dowiecie się czytając historię tego niesamowitego napadu. Będę tu pisał co dokładnie się dzieje a wy pierwsi dowiecie się o tym, że jestem już milionerem, ba może nawet miliarderem.

Dziś zaczynam nowe zlecenie dokładne oględziny tego co przygotował mój szef, choć szef to złe określenie. Horan to facet od czystej roboty, załatwia plany banków, informacje o pracownikach, terminy odbioru kasy i takie tam. Teoretycznie mógłbym robić to sam ale po co, skoro mogę zająć się tym co naprawdę kocham, czyli zdobywaniem kasy. Rzuciłem okiem na życiorysy pracowników. Kasjerki hmm nawet niezłe, ale muszę uderzyć wyżej. Dyrektor do spraw personalnych Louis Tomlinson. Niezła dupeczka, młody i dobrze ustawiony. A to kto? O kurwa! Dyrektor do spraw klientów korporacyjnych. Jezu drogi, co za koleś, choć to z pewnością nie moja liga brałbym go nie pytając o zdanie. Wspominałem już, że jestem biseksualny? Nie? Och przepraszam, umknęło mi.
-O kurwa! Zadeklarowany gej! Niall się postarał o dokładne informacje. Kurwa będzie mój i dzięki niemu będę bogaczem. Co z tego, że jest w związku z niejakim Josh’em Devine’m, to nie jest dla mnie problem, prawda?
-Zayn Malik uważaj jutro zjawię się w twoim biurze z drogimi meblami, i sprawię, że zapomnisz co tam robiłeś.

Żeby się do niego dostać z pewnością trzeba mieć sporo kasy, ale w obecnej chwili to żaden problem.
Ostatnia akcja ustawiła mnie solidnie, jeden telefon do banku i zaczynamy zabawę.

-Dzień dobry nazywam się Harry Styles chciałbym umówić się na spotkanie z panem Zaynem Malikiem.
-Obawiam się, że to nie możliwe, pan dyrektor przyjmuje tylko klientów korporacyjnych.
-A pani po moim głosie wnioskuje, że nie mam własnej firmy i wcale nie mam do zainwestowania 5 milionów? Długo pani tu pracuje? Chyba stanowczo za długo.
-Przepraszam pana najmocniej, nie chciałam pana urazić, chciałby się pan umówić na dzisiaj?
-Tak
-Godzina 16 odpowiada panu?
-Tak, będę na pewno.

Szykując się do wyjścia postanowiłem postawić na elegancję. Czarne rurki, i t-shirt tego samego koloru idealnie przylegający do ciała, w końcu muszę zrobić na nim dobre wrażenie. Playboy czy Burberry? Stanowczo Burberry ich zapach zawsze wydawał mi się bardziej męski. Przed bankiem zjawiłem się nieco przed czasem, przecież milioner powinien być punktualny, a nie spóźnialski. Pewnym krokiem wszedłem do gmachu, ciekawe czy kobieta w recepcji to ta sama, która chciała mnie spławić przez telefon?
-Dzień dobry Panu, w czym mogę pomóc?
-Chce mi pani pomóc? Trzeba mi wymienić rolety w sypialni i naprawić pralkę, jest pani zainteresowana?
Kobieta spojrzała na mnie jak na człowieka z innej planety, boże czy ona musi być aż tak tempa?
-Spokojnie tylko żartowałem, jestem umówiony z panem Malikiem, nazywam się Harry Styles.
-Pan dyrektor już na pana czeka, chce się pan czegoś napić?
-Nie dziękuję.
-Pokój 400, na końcu korytarza.
-Dziękuję.

Stojąc przed drzwiami zrobiłem kilka głębszych wdechów by uspokoić oddech. Teraz czeka mnie ważny element planu, pierwsze wrażenie, to od niego zależy czy reszta pójdzie zgodnie z planem.
Zapukałem do drzwi i po usłyszeniu zaproszenia pewnym krokiem wszedłem do środka.

-Witam, Zayn Malik dyrektor do spraw klientów korporacyjnych.
O cholera ten koleś na żywo wygląda jak ciastko czekoladowe, gotowe do schrupania. Tylko resztki mojej silnej woli powstrzymują mnie, żeby się na niego nie rzucić. Chcę. Go. W łóżku. Teraz. Albo lepiej na tym mahoniowym biurku.
-Harry Styles. –Przedstawiam się starając się zachować spokój
-Co pana do mnie sprowadza?
-Mam do zainwestowania sporą sumę pieniędzy, chodzi o przeprowadzenie kalkulacji na kwocie 5 milionów funtów.
-Widzę, że faktycznie sporą sumą pan dysponuje, pozwolę sobie sprawdzić jak to u nas wygląda. Jaki okres pana interesuje.
-Trzy miesiące.
-Tylko tyle? Od lokat powyżej sześciu miesięcy mamy dodatkowy jeden procent, i szerszy wachlarz wyboru.
-Wszystko zależy od tego jak się dogadamy, i co mi pan zaproponuje.
-Proszę spojrzeć na ekran, ta symulacja jest zrobiona na 8 miesięcy, zielona linia to pana zarobek już z podatkami, jako bank zajmujemy się odprowadzaniem ich za klientów.
-Wolałbym jednak na trzy miesiące.
-Już zmieniam. Przepraszam, że zapytam ale to będzie tylko pańska inwestycja czy może, któregoś z rodziców? Sam pan rozumie wygląda pan bardzo młodo, a to spora ilość pieniędzy.
-Inwestuję sam, ale pan też należy do grona młodych w tej firmie, i nikt nie pyta pana o wiek.
-Oczywiście, nie chciałem pana urazić.
-Spokojnie, nic się nie stało. -Po prostu jestem drażliwy kiedy mi staje, a ja nic nie mogę z tym fantem zrobić.  Na szczęście tych słów moje usta nie wypowiedziały…
-Na trzy miesiące to będzie coś takiego. Muszę przygotować dokumenty ale na jutro powinno być wszystko gotowe, na którą godzinę może pan przyjechać?
-Do końca tygodnia mam czas po 17.
-Niestety pracujemy do 16, może za tydzień.
-Za tydzień, mogę mieć już lokatę w innym banku.
-Rozumiem, że chce się pan spotkać po godzinach? Gdzie i kiedy?
-Widzę, że się dogadamy. Jutro wieczorem, zapisze panu adres. Omówimy wszystko dokładnie.
-Świetnie do zobaczenia.

Cholera, cholera, cholera! Co za facet! To nie było dobre zagranie, nic o nim nie wiem, to była rozmowa czysto służbowa, jutro biorę się w garść, będę wiedział co trzeba. Po powrocie do domu utworzyłem fikcyjne konto w Szwajcarii, może być mi potrzebne do szybkiego przelewu kasy, gdy już ją zdobędę co z tego, że może to być za miesiąc, równie dobrze może to być jutro.
Kiedy zbliżała się godzina zero przebrałem się w eleganckie ciuchy, teraz pora owinąć sobie tego faceta wokół palca i wszystko będzie łatwiejsze.
W końcu usłyszałem upragniony dzwonek do drzwi, akcja czas start.
-Dzień dobry panie Styles.
-Witam i zapraszam, czego się pan napije? Uprzedzam, że jestem wymagającym klientem i trochę czasu tu spędzimy? Kawa herbata coś zimnego? A może coś mocniejszego, w końcu pracujemy po godzinach.
-Mocną kawę czarną bez cukru poproszę.

Kiedy w kuchni zająłem się przyrządzaniem kawy, Malik rozkładał jakieś papiery na stole. Sobie zrobiłem podwójną porcję ginu z tonikiem.
-To nasze zdrowie, za dobre interesy  -pewnym gestem uniosłem szklaneczkę z trunkiem.
-Co pan dla mnie przygotował?
-Z racji sporej kwoty poszperałem gdzie trzeba, aby móc dąć panu najlepsze warunki, zdaje sobie sprawę, że to duża kwota, dlatego mamy tu ofertę specjalną. Proszę zobaczyć, krotki termin, dzienna kapitalizacja, a tu końcowy zysk.
-Noo ładnie to wygląda.
-Ma pan jakieś pytania?
-Czym sobie zasłużyłem na tak dobre warunki?
-Obiła mi się o uszy pańska rozmowa z naszą stażystką...
-Ach, doprawdy?
-Odpowiedni dział już zajmuje się już szkoleniem naszych nowych pracowników, aby na przyszłość uniknąć takich sytuacji.
-Cieszę się. A co z podatkiem, nie da się tego jakoś ominąć?
-Panie Styles może i jestem po godzinach pracy, ale sam pan rozumie, że to pytanie jest nie na miejscu.
-Poważnie? To może inaczej, mam do zainwestowania trzy razy więcej niż do tej pory. Da się coś zrobić z tymi podatkami? Obaj doskonale wiemy, że prowizje od takich inwestycji zasilają także pańską kieszeń.
-No tak, umm coś na pewno da się zrobić.

Koleś jest strasznie ufny, nie powinien być dyrektorem, widzę go drugi raz w życiu, proponuję mu obejście prawa a on mówi, że coś na pewno da się z tym zrobić. Po kilkunastu minutach rozmowy, udaje mi się namówić go na coś mocniejszego, wieczór zapowiada się na dość długi i pracowity. W prawdzie nie wypiliśmy jeszcze brudzia, ale swobodnie mówimy sobie po imieniu.
Kiedy udaje się do kuchni telefon Zayna zaczyna dzwonić, rozmowa chyba nie należy do zbyt miłych.
-Josh uspokój się jestem u klienta, pracuję
-Tak wiem, że jest po 22
-Mam dużą inwestycję do zaplanowania.
-Josh proszę cię nie rób scen, będę za jakiś czas.

Doskonale wiem do czego mogę doprowadzić moim pytaniem ale nawet przez moment się nie waham -Zayn skończyło się już białe wino, czerwone wolisz czy gin?
Kiedy kończę to zdanie jestem już blisko mulata, jego rozmówca z pewnością słyszał co powiedziałem. W słuchawce słyszę tylko wiązankę ostrych przekleństw i dźwięk rozłączenia połączenia.
-Kurwa mac! Masz może czystą?
-Jasne, zaraz przyniosę. Coś nie tak, zazdrosna dziewczyna?
-Wszystko jest nie tak! Nie chcę o tym gadać, wracajmy do pracy.

Kilka kolejeczek i zdobywam sporo informacji o banku, o jego prywatnym życiu, i choć z materiałów od Nialla większość już wiedziałem nie sądziłem, że banki mogą być tak nieodpowiedzialne zatrudniając tak wylewnych ludzi. Fakt, iż nie wspomniał, że ma chłopaka jakoś szczególnie mnie nie zdziwił, przecież nie ma się czym chwalić na prawo i lewo, że jest się innej orientacji niż większość społeczeństwa.
-Chyba będziesz musiał zostać na noc.
-Co? Nie, dlaczego? -Powiedział a raczej wybełkotał mulat.
-Bo powrót do domu w takim stanie i o tej porze nie jest dobrym wyjściem? Mam wolny pokój prześpisz się i rano pójdziesz do pracy.
-Harry nie mogę, muszę iść.
Mulat zdecydowanym krokiem wstał z kanapy, zachwiał się i opadł lądując na moich kolanach. Cholera człowieku złaź zanim się na ciebie rzucę.
-Chyba jednak zostanę.
-To dobry wybór.
Zdjąłem go z siebie i położyłem na kanapie, zarzucając na nią jego nogi. -Rozbierz się, bo rano twój garnitur nie będzie wyglądał dobrze, znajdę ci rano jakąś czystą koszulę, no już raz raz.
-Harry, nie dam rady, zdrzemnę się chwilkę i sobie pójdę.
Zaśmiałem się pod nosem, nie dość, że gadatliwy to do tego ma jeszcze słabą głowę. Wziąłem sprawy w swoje ręce, odpiąłem pasek i z małą pomocą Zayna ściągnąłem jego spodnie. Ten pijacki uśmieszek na jego twarzy rozbroił mnie całkowicie. Odłożyłem spodnie na fotel, i pozbyłem się jego koszuli, z sypialni przyniosłem koc. Kiedy wróciłem Zayn spał wtulony w małą poduszkę jak niemowlę. Chyba nie spodziewałem się, że pójdzie z nim tak łatwo. 

Rano około siódmej trzydzieści byłem już po śniadaniu, śpiąca królewna raczej nie miała ochoty się budzić, ale przecież na 8 musi być w banku. Zwlokłem się ze stołka barowego i z gorącą małą czarną kawą kucnąłem obok kanapy.
-Zayn pobudka
-Jeszcze chwilkę Josh
-Zayn! -Powiedziałem nieco głośniej po czym się zaśmiałem. Brunet otworzył szeroko oczy a po chwili zmrużył je od nadmiaru światła.
-Trochę wczoraj przeholowałeś, kawy?
-Trochę? Dziwię się, że jeszcze żyję, chyba urwał mi się film.
-Mam nadzieję, że nie masz dużo takich klientów jak ja. Twój organizm chyba źle znosi pracę po godzinach.
-Bardzo zabawne, kryzys mamy, mało kto inwestuje.
-Tak, tak wiem. Tutaj masz swoje ciuchy i czystą koszulę za 20 minut musisz być w pracy.
-Cooo, kurwa!

12 komentarzy:

  1. To jest genialne! A najlepszy Harry, który jak na razie musi być wstrzemięźliwy :D Ciekawa jestem jak długo loczek wytrzyma i jak długo Zayn będzie się opierał jego urokowi :)
    Czekam na kolejną część! ;**
    @JLS_GotMyLove

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobieto, uwielbiam cię za to opowiadanie. Podzieliłam się nim z dwoma osobami. Z jedną ciągle komentowałyśmy, śmiałyśmy się z niektórych tekstów. najbardziej mnie rozwalił Harry'ego myśli "o prostu jestem drażliwy kiedy mi staje, a ja nic nie mogę z tym fantem zrobić. Na szczęście tych słów moje usta nie wypowiedziały" A Niall, po prostu nie podobny do siebie :P... Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaa zajebiste!!! Ten Zarry ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ;D Czekam na ciąg dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahah dobre. dawaj kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. siem, mam prośbę.. bo widzisz mamy projekty edukacyjne i pod to mamy podłożony konkurs, kolejny etap to zdobycie dużo lajków inaczej film nie bd oceniany i stracimy punkty, możesz na niego zagłosować i polubić?
    link:http://www.drugiezycieelektrosmieci.pl/2012/konkurs/index.php?m=yt-video&v=LvCDsV9-7W4

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham to opowiadanie i juz nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Dodawaj szybcuitko.. <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeeeii Zarry uwielbiam ich.. <3 Rozdział jak zwykle świetny. Czekam na kolejny :**

    OdpowiedzUsuń
  9. "- Co ty robisz? – zaśmiałem się. – Harry, przecież się domyślą…
    - Mam to gdzieś, chcę żeby cały świat wiedział – szepnął, nim delikatnie złączył nasze usta ze sobą. Gwizdy Louisa i Liama, a także śmiech Eleanor były tym, co sprawiło, że parsknąłem śmiechem prosto w usta Harry’ego."
    Zapraszam na Trzynastkę http://our-month.blogspot.com/2013/04/chapter-thirteenth.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo lubię twoje opowiadania i piszc że przeczytałam wszystkie skłamała bym nie czytałam tego ostatniego ale czytałam chyba tylko 2 rozdziały :)) te znowu jest inne i też chyba na mało rozdziałów ale do rzeczy piszę tu nie poto aby cię obrazić ale po to aby być z tobą szczera :) więc tak najlepsze twoje opowiadanie to było te o Zaynie i Pati chyba nie wiem ale wiem że było boskie! Potem podobało mi się o louisie jak zadoptował to dzicko też było wspaniałe a teraz? Sorry ale wolałam jak pisałaś takie długie historie jak o zaynie oczywiście te też są wspaniałe i masz naprawdę wielki talent! I chciała bymq cię jeszcze namówić na dłuuugggiie opowiadanie o .... Liamie? Co ty na to? O nim jest naprawdę mało o znając twój talent i pomysłowość to na pewno będzie wspaniałe więc po zakończeniu tego zapraszam na pisanie opowiadania i jeszcze raz przepraszamz taką krytykę :(((( /Ada;*

    OdpowiedzUsuń
  11. omg zajebiste <3 kocham cię po prostu i lecę czytać dalej ;* !

    OdpowiedzUsuń