czwartek, 14 marca 2013

Larry: 2. Potrzebuję M60

Kolejny rozdział przed wami, akcja powoli się rozkręca, część z was domyśliła się jaką rolę odegra tu Zayn Malik, ale to dopiero początek:P

Kolejny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu, chyba że... 




2.
   Po kilku minutach chłopak odłożył telefon i spojrzał na chłopaków.
-Jutro będę wiedział, gdzie on jest.
-Co? Jakim cudem? Zayn, gdzie ty dzwoniłeś? - spytał zaskoczony Liam.
-A czy to ważne? Jestem w końcu Bradford bad boy, mam znajomych wszędzie.
-Przerażasz mnie Malik, boje się normalnie - jęknął Niall..
-Spokojnie, wujek Zayn wszystko załatwi i będzie happy end.
-Nie potrafię pojąć twojego spokoju, jak możesz być tak obojętny, przecież to nasz przyjaciel!
-Daddy, nie jestem obojętny tylko po prostu już to załatwiłem. Jutro dowiemy się, gdzie on jest, spakujemy się i go odbijemy.
-Tak, sami stawimy czoło porywaczom! Zajebiście! Już pędzę się pakować – z ironią powiedział Liam
-Zayn, naprawdę? To ja spakuję mój zestaw młodego detektywa. Ten, co mi kupiliście na urodziny! Super, zawsze chciałem ruszyć z odsieczą po kogoś! - krzyczał rozentuzjazmowany Niall.
-Popierdoliło was do reszty! Trzeba czekać do południa, a jak się nie odezwą, to dzwonimy po gliny. Zabraniam wam robić cokolwiek na własną rękę!
-Dobra, dobra, pogadamy o tym jutro, a teraz wybaczcie, idę opracować plan na nasze kolejne dni. Jakby co będę u siebie - powiedział Zayn i opuścił salon.

   Mulat wiedział, że teraz zacznie się prawdziwa adrenalina. Musiał skontrolować, czego potrzebuje. Po pierwsze: Miejsce, gdzie go trzymają,  to załatwi Abdul. Po drugie: Plan budynku. Po trzecie: Plan działania to działka Javada. Po czwarte: Plan ucieczki. Po piąte: Sprzęt, na pewno broń i coś do namierzania. Od razu wyjął telefon i wybrał jakiś numer.
-Halo? Tu Zayn. 
-...
-Tak, dokładnie ten Zayn, o którym myślisz. 
-...
-Sprawę mam. Potrzebuję sześć sztuk M60, granaty dymne i hukowe, pięć hełmów i kamizelek kuloodpornych, a i oczywiście coś białego, wiesz o czym mówię prawda?
-...
-Pociski ostre nie będą mi potrzebne
-…
-Usypiające 20 magazynków.
-…
-Nieważne po co mi, ani za ile. Potrzebuję to na jutro do południa.
-...
-Świetnie zostaw to tam, gdzie zawsze. Kasę zostawię ci w skrytce.

   Malik uśmiechnął się do siebie, gdy odłożył komórkę. Czuł się jak Bóg. Było ich czterech, o ile Liam się nie wyłamie. Musiał dobrze się zastanowić, jak się rozstawią. Ale miał plan. Niall będzie z Liam'em, bo w końcu jeden to chojrak, a drugi jest spokojny i ułożony, będą się świetnie uzupełniać. On musi ruszyć z Lou. Tak. Ten zdesperowany, bo zabrali mu Harry'ego, a on prawdziwy twardziel - idealne połączenie. Wystarczyło narysować mapę, pokazać reszcie i ustalić, jak działamy.

   Liam powinien bać się pomysłów Zayn'a, przecież to może tylko zaszkodzić, a te jego wtyki… W to porwanie mogą być zamieszani terroryści, albo mafia. Coś nie pójdzie po ich myśli i skończą, jak Harry, albo jeszcze gorzej. Chociaż nie wiedział nawet, co się z nim dzieje, był dobrej myśli. Jeśli go porwano, to tylko dla pieniędzy. Przecież nasz młody Hazza nigdy nie robił nikomu na złość, nie mógł nikomu zawinić. Szatyn ułożył się wygodniej na łóżku. Powinien już spać, ale nie uśnie przecież sam, zbyt dużo myśli krąży w jego głowie. Postanowił wstąpić do Niall'a.

-Co ty odwalasz? Zjesz to wszystko na noc? - spytał, widząc blondyna ze stosem kanapek.
-No co, ty pacanie. To dla nas wszystkich na jutro. Dla was po trzy kanapki, a dla mnie 8 zrobiłem.
-Na jakie jutro?
-Na akcję idziemy! Odbijamy Harry'ego!
-Albo skończysz z tymi durnymi pomysłami, albo dzwonię do Paula!
-Nigdzie nie będziesz dzwonił - z ręki telefon wyrwał mu Zayn. - Nie chcesz nam pomóc, okej. Poradzimy sobie we trzech, ale nie przeszkadzaj nam. Obiecuje Ci, że nic się Harry'emu nie stanie, Niall i Louis mi zaufali, więc jeśli tobie też zależy na przyjacielu, mógłbyś zrobić to samo.
-Ale…
-Nie ma "ale". Idziesz z nami, czy nie?
-Dobra, idę. W końcu jeden za wszystkich wszyscy za jednego. Ale i tak sądzę, że to zły pomysł.
-Wszyscy się boimy, ale mówię wam. Jemu na pewno nic nie jest i za parę dni będziemy tu siedzieć w piątkę i śmiać się z tego.

**W tym samym czasie, gdzieś daleko...**
Harry nie miał pojęcia, gdzie był, ale na pewno daleko od domu. Panowała tu całkiem inna pogoda niż w Londynie. Było przeraźliwie zimno, a po opuszczeniu samolotu widział tylko jakieś stare budynki i mnóstwo śniegu. Przez myśl przeszło mu kilka państw. Szwecja, Rosja, Łotwa, Polska. Cholera, to mogło być wszędzie. 
   Porywaczki zaprowadziły go do jednego z budynków i zamknęły  w niewielkim pokoju. Drzwi były dobrze zabezpieczone, a w oknie były kraty zamknięte kłódką. Dopiero teraz dostrzegł, że jego swobody obywatelskie zostały mocno ograniczone. Choć warunki nie były złe, wcale mu się tu nie podobało. Usiadł na pojedynczym materacu i naciągnął na siebie gruby koc.
-Halo! Halo! Jest tam ktoś? - zawołał głośno z nadzieją, że ktoś go usłyszy.
-Czego chcesz? - odezwała się jedna z dziewczyn.
-Chcę siku.
-W rogu pokoju masz butelkę
-Nie będę sikać do butelki!
-To sikaj, gdzie chcesz!
-Kurwa!
-Za godzinę będzie reszta, więc jak będziesz grzeczny, to wpuścimy cię do kibelka.
   Przez dziurę w drzwiach ktoś postawił mu talerz z jedzeniem. Pachniało nawet nie źle, ale nie, nie miał zamiaru tego jeść. Oglądał dużo filmów i liczył się z tym, że ktoś może chcieć go otruć. Wodę postanowił pić tylko po łyku, a gdyby mu zaszkodziła, przestanie.

-Styles, nic nie zjadłeś? Śniadanie będzie dopiero rano - usłyszał ponownie ten sam głos.
-Nie jestem głodny.
-Jak chcesz.

**Tymczasem, w siedzibie porywaczek.**
-Wysłałaś to info, że go mamy? - zapytała szczupła dziewczyna, z czarnym irokezem na głowie.
-Tak, jutro rano zadzwonimy i podamy kwotę. Pozamykałam już wszystkie drzwi, więc można go otworzyć tak, żeby miał dostęp do kibla. Niech pozna nasze dobre serce i nie sika po kątach. Ale jestem pewna, że trochę już się boi tego, co go czeka - odparła rudowłosa z tatuażami.
-A co go czeka?
-A co byś sobie pomyślała, gdyby porwało cię czterech przystojnych facetów?
-Nie wiem? - blondynka zmarszczyła brwi, próbując zgadnąć.
-Właśnie dlatego cię nigdy nie porwą - wytatuowana wywróciła oczami, kładąc się na kanapie.
-Ej, to może go oswoimy, w końcu to tylko interes - powiedziała trzecia, wysoka blondynka z kucykiem.
-Dawaj wódkę! - odezwała się ta czwarta, z długimi włosami w kolorze brązu.

   Harry siedział na łóżku i wpatrywał się w jakiś punkt na ścianie. Bał się. Tak bardzo chciał wrócić do domu. Powygłupiać się z Niall'em, porozmawiać z Liam'em, iść na imprezę z Malikiem i upić się do nieprzytomności, albo przytulić Lou i zapomnieć o wszystkim, co złe. 
   Nagle cała czwórka kobiet weszła do pomieszczenia, w którym przesiadywał.
-Twoi koledzy już wiedzą, że cię mamy, cieszysz się? - chłopak wzruszył ramionami. Było mu obojętne, czy znajdą go dziś, czy jutro. Chciał się po prostu stąd wydostać. 
   Dopiero po chwili zauważył, że jedna z nich trzymała butelkę, prawdopodobnie z jakimś alkoholem. W jego głowie pojawiła się myśl. Może jak się upiją, to on zdoła jakoś uciec?

-Napijesz się z nami. Z pewnością nigdy nie miałeś w ustach prawdziwej Ruskiej wódki.
-Nie dziękuję, nie piję.
-Pff –Prychnęła ruda kobieta –To nie było pytanie skarbie, i dobrze ci radzę nie kombinuj, nie rób głupstw, dla twojej wiadomości nikt się stąd nie wydostanie, mamy cię tylko pilnować żebyś był cały i zdrowy do momentu aż wróci szef. Korzystaj póki możesz, w twojej sytuacji każdy facet wiedziałby co robić –dziewczyna upiła duży łyk prosto z butelki. –O kurwa! Mocne!

11 komentarzy:

  1. Wiedziałam, że Malik to ma wtyki :D Ratujcie biedne Hazziątko, bo pić z Rosjankami to mu nie życzę :P Dobrze, że Liam się zdecydował. Ciekawe, czy im się uda ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest coraz bardziej ciekawe i intrygujące!!! nie mogę się doczekać naxta
    @CheshireCat0102

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne , jak przeczytała " dawaj wódkę ! " to od razu wiedziałam że to Rosja :D
    Czekam na nexta x

    OdpowiedzUsuń
  4. Informuję, że nominowałam tego bloga do The Versatile Blogger! YeY!
    Więcej informacji tutaj ------------>http://together-forever-in-love-for-you.blogspot.com/p/the-versatile-blogger_13.html

    PS. Boski blog

    OdpowiedzUsuń
  5. Okej boski to za mało powiedziane!
    On jest zajebisty!!! Kurde ale ty masz talent jesteś geniuszem pisarskim!
    Jedno wielkie WOW!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny :D Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Haha.. Zrobiłem dla was po 3 , a dla siebie 8, hahaha xD
    Zayan bad boy! ;D
    Świetny! :D
    O ja, i kto w końcu jest szefem w tej dziewczęcej mafii? :P
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    http://blogoopowiesci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahaha, nie no, po prostu jesteś mistrzem! Naprawdę się cieszę, że natrafiłam na tego bloga! Czytało mi się tak przyjemnie i lekko, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy.
    Najlepsze było jak Zayn dzwonił do tego swojego ziomka i wymieniał mu te wszystkie bronie, a tamten nic. Malik monolog taki prowadził ze sobą. A ja chciałabym zobaczyć minę tego kogoś po drugiej stronie, haha.
    Albo Niall komandos! Ja to po prostu widzę i umieram. "Dla was po trzy kanapki, a dla mnie 8 zrobiłem." Haha, Horan głodomor jak zwykle.
    I ja naprawdę współczuję Harry'emu. Siedzieć z takimi... nawet nie wiem, jak je określić. I jeszcze mu wódkę proponują. Ciekawe co teraz zrobi. No i kto jest tym całym szefem?
    Szkoda, że rozdziały takie krótkie, bo są naprawdę świetne. Masz dobry styl, fajnie się czyta. Zostawiłam już swój namiar na twittera, byś mogła mnie informować. xx
    Przy okazji chciałabym zaprosić się na mojego bloga http://ps-i--love-you.blogspot.com/
    "Po niespodziewanej śmierci Harry’ego, w życiu Louisa zmienia się praktycznie wszystko. Tomlinson wyjeżdża do rodzinnego Doncaster by pogrążyć się w bólu. Jednak wizyta starego przyjaciela wszystko zmienia. Louis powraca do Londynu, by znów zamieszkać z przyjaciółmi. Tego samego dnia, po raz pierwszy dostaje tajemniczy list."
    Zapraszam i jeśli się spodoba, proszę ładnie o zostawienie jakiegoś komentarza. :)

    OdpowiedzUsuń